poniedziałek, 5 marca 2012
ROZDZIAŁ 10
19 czerwca (wtorek)
Był to dzień jak co dzień, a może nie do końca bo to dzień moich urodzin. Nie robiłam z tego wielkiej sprawy, ale wiedziałam, że coś dostanę od rodziców i siostry, ale to dopero po powrocie ze szkoły. Nie mogłam się doczekać.
Jak zwykle we wtorki obudziłam się o 6:00, bo jak zawsze w ten dzień musiałam wyjść z domu o 7:00. Rano na śniadanie zjadłam płatkiz mlekiem, następnie nastąpiła poranna toaleta, a potem założyłam na siebie beżową sukienkę w kwiatowy wzór, kolczyki i bransoletki. Byłam prawie gotowa, miałam jeszcze zrobić make-up i ułożyć włosy, ale mama mnie zawołała, więc wyszłam z pokoju i przeszłam do kuchni.
- Tak. Co się stało?- spytałam się mamy.
- Masz śniadanie do szkoły?- jak co dzień mama zadała to pytanie.
- Nie, a możesz mi zrobić?- poprosilam ją - Bo ja muszę się zbierać do szkoły.
- Do szkoły sie tak szykujesz?- zdziwionym głosem mama się spytała, patrząc na mnie jakbym miała iść na randkę.
- No, a co? Przecież zawsze się "stroję" do szkoly.- powiedziałam idąc do łazienki.
- A to dzisaj jakiś wyjątkowy dzień?- zapytała udając, żenie pamięta o moich urodzinach.
- Tak!!!- wykrzyknęłam z łazienki.
- Aha.- odparła.
- Mamo, ty lepiej zrób mi kanapki z serem do tej szkoły, a nie wypytuj się mnie o to jak ja wychodzę ubrana do szkoly.- oznajmiłam jej nakładając podkład na twarz.
- Dobra zbieraj się już, nie będę ci przeszkadzać- powiedziała.
Po nałożeniu podkładu umalowałam powieki brązowym cieniem do powiek, podkreśliłam oczy kredką do oczu i nałożyłam tusz do rzęs, następnie na policzki nałożyłam róż, a na usta delikatny błyszczyk. Wyprostowałam sobie włosy, układając je opadające na ramiona, a grzywkę spięłam do tyłu.
- Kanapki gotowe księżniczko.- powiedziała mama gdy dokonywałam ostatnich poprawek.
- Dziękuje. Kochana jesteś.- odpowiedziałam z uśmiechem, biorąc kanapki ze stołu.
- Pięknie wyglądasz.- oznajmila nie mogąc napatrzyc się na mnie.
- Wiem.- powiedziałam pewnym głosem, ale i tak się zarumieniłam.
- No dobra idź już bo jest już 6:58.- wyganiała mnie mama z domu.
- Pa.- mówiłam śmiejąc się przy tym.
- Pa.- odrzekła.
Założyłam baleriny i wyszłam. Szłam do szkoły jakieś 35 minut. Odrazu weszłam do łazienki by zerknąć jak wyglądam i poprawiam sobie włosy i nałożyłam małe poprawki w makijażu. Zajęło mi to 15 minut. Była już 7:50 właśnie lekcja się zaczynała, gdy weszłam do klasy wtedy koledzy i koleżanki zaczęli śpiewać mi "sto lat". Śpiewali tak głośno, że pani dyrektor weszła do sali.
- Co się tu dzieje?!- powiedziała podniesionym tonem, a kalsa ucichła.
- Nic. My tylko śpiewamy dla Magdy "sto lat" bo ma dzisiaj urodziny.- usprawiedliwiała cała klasę przewodnicząca Monika.
- To wszyskiego najlepszego.- Złorzyła mi życzenia dyrektorka.
- Dziękuje.- odparłam zawstydzona. Po czym pani dyrektor upomniała nas, aby to było poraz ostatni i wyszła.
Gdy pani dyrektor wyszła to przyszedł ksiądz i dopytywał się dlaczego nas odwiedziła pani Wikło, zdziwiony wysłuchał wersji Moniki i złorzył mi życzenia, za które podziękowałam i lekcja się zaczęła. Mijały lekcje, gdy nagle na lekcji wychowawczej wszyscy usłyszeli zza okna jak ktoś woła moje imię i nazwisko. Za pierwszym razem zignorowałam to, ale to się powtórzylo, więc zobaczyłam za okno, a tam chłopcy z The Wanted. Oni mnie zobaczyli w oknie i gestem ręki chcieli bym zeszła na dół i wyszła ze szkoły. Ja wachałam się bo nie mogłam tak od se wyjść z lekcji.
- Kto to?- zapytała się pani Kłopotowska.
- Chło... chłopacy z The Wanted.- mówiłam z podekscytowaniem.
- Kto?- chórem wykrzyknęła cała kalasa.
- Mó ulubioy zespół.- odpowiedziałam z załamującym się głosem.
- Ale co oni tu robią i czego chcą?- pani się dopytywała.
- No bo ja mam urodziny i chyba po to tu są i chcą abym zeszła do nich na dół.
- Ale masz lekcję.
- No tak proszę pani profesor, ale to jedyna taka okazja.- mówiłam to odchodząc od okna, a podchodząc do biórka nauczycielki.
- Jaka okazja?
- Chodzi, że oni specjalnie przyjechali.
- A skąd oni wiedzą o tym, że masz dzisiaj urodziny i gdzie mieszkasz?
- Ja i inni fani na wlentynki zrobiliśmy prezentację dla chłopaków, wysłałyśmy im ją, a w niej były zapisane daty urodzin i adresy zamieszkania...- tłumaczyłam się, a TW czekali.
- A skąd oni wiedzą gdzie jest twoja szkoła?- ciągnęła temat.
- ... no i szkół też, ale nie wierzyłam, że oni wezmą to na poważnie i że przyjadą tu specjalnie na moje urodziny.
- No i co w tej sprawie?
- Mogę iść? Proszę! To poraz pierwszy i ostatni.
- No...- zastanawiała się pani profesor.
- Przyniosę usprawiedliwienie za nieobecność.- (miałam po wychowawczej 3 lekcje wychowania fizycznego).
- No idź..- powiedzieli koledzy, a pani się zdziwiła.
- Proszę.- mówiłam prawie ze łazami w oczach, robiąc oczka "Kota w butach".
- No idź. To wkońcu twój ulubiony zespół.- powiedziała.
- Dziękuję.- odparłam z ulgą, biorąc swoją torebkę.
- Ale wróć.- powiedziała pani stanowczym głosem i z żartobliwością.
- Dobrze, dobrze. Jutro już będę w szkole.- mówiłam wychodząc.
- MOŻE.- dodałam śmiejąc się.- Dowidzenia i pa.
- Baw sie dobrze.- wykrzyknęła Monika.
Wyleciałam ze szkoły jak z armaty bo rozmowa w kalsie się przeciągła do 8 minut. A gdy już wyszłam to chłopcy się ucieszyli. Wszyscy zaśpiewali mi "Happy birthday". JA stalam zaczerwieniona słuchając ich, mało co się nie popłakałam. Kiedy skończyli to każdy z nich złożył mi życzenia, przytulając się do mnie i obcałowując mnie.
- Ufff.- odparłam już wymęczona tymi uściskami i całusami. - Koniec?- dodałam.
- Nie!!! Zbiorowy uścisk.- odpowiedział Max, po czym w piątke stworzyli wokół mnie okrąg i uścineli mnie w nim.
- Trace oddech.- wydusiłam te słowa z siebie.
- Dobra., koniec.- odparł z litoscią Max.
- No i co teraz?- spytałam się zniecierpliwiona.
- No...- przeciągał Seev.
- Ej! Siva no powiedz.
- NIESPODZIANKA.- dodał Nathan.
- Ej!...- nie dokończyłam bo Nath przykrył palcem moje usta i wciągnął mnie do ich autobusu i wyruszyliśmy w drogę.
- Gdzie jedziemy.
- Dowiesz się w swoim czasie.- odpowiedział Nathan.
- A ile to już masz tych latek?- spytał Max, zmienając temat.
- No 17.
- Siedemnaście?- spytał się Siva.
- Tak tyle. Stara jestem. Hehe.- odparłam z uśmiechem na twarzy.
- Hahaha.- śmiał się Jay. - A co my mamy powiedzieć?- dodał.
- Wy to już emeryci.- odpowiedziałam dla żartu aby podtrzymać żartobliwą rozmowę. Ale w duszy wciąż się zastanawiałam co mnie czeka.
Jechaliśmy, a końca drogi nie było widać. Byliśmy już w trasie od dobrych kilkudziesięciu minut. Cały czas rozmawialiśmy i żartowaliśmy, nasza gadka ciągła się przez całą drogę, ale w końcu się zatrzymaliśmy na jakimś parkingu, nie wiedziałam gdzie sie znajdujemy. Wyszłam z autobusu pierwsza, a za mną chłopcy oraz Kevin i Martin(byli ich ochroniarzami) , którzy w autobusie też składali mi życzenia z okazji urodzin, wtedy ochroniarze zaprowadzili mnie i The Wanted do Wesołego Miasteczka. Ucieszyłam się na widok tego miejsca.
- To ta niespodzianka?- spytała się Toma.
- No, jedna z wielu.- odpowiedział.
- Z wielu...?- zaciekawiła mnie odpowiedź Toma.
- Mmmm...- wzdychnęłam.
- You like it bi**ch! Yeah!- dodał Tom.
Po tych słowach rozległ się donośny śmech całej naszej paczki, aż inni ludzie odwiedzający wesołe miasteczko popatrzyli się na nas jak na dziwaków. Nas to nie interesowało co oni onas myślą bo przyszliśmy się dobrze bawić. Idąc do kasy Max spytał się mnie gdzie chcę najpierw iść, po krótkim zastanowieniu się orzekłam, że chcę iść na największą kolejkę górską, która tu się znajduje. Chłopcy się zdziwili bo nie myśleli,że odważę się tam wejść, ale i tak nie miałam zmiaru zmieniać decyzji. Nath i Seev poszli kupić bilety, a ja, Max i Jay poszliśmy już do kolejki, po drodze Max dopytywał się czy jestem pewna.
- Tak!!! Ja chcę pojechać z Tobą. Przy tobie czuję się bezpiecznie.
- Co?!- wykrzyknął ze zdziwieniem.
- To. Jedziesz ze mną. I koniec kropka.
- No dobr, już nie musisz mnie przekonywać bo i tak bym z Tobą pojechał, nawet gdybyś sama tego nie chciała.
- Oj, to miło z twojej strony.- przytuliłam sie do niego.
- Chodź idziemy.
Weszliśmy do wagoniku kolejki i ruszyliśmy, na początku powoli, a potem coraz szybciej i szybciej. Jeździliśmy po zakrętach w prawo i w lewo, pod górkę i w dół, aż tu nagle przed nami pętla. Chwyciłam Max'a za dłoń, że aż jęknął z bólu. Bałam się okropnie, ale starałam się nie dać o tym znać Max'owi, a on wyrwał swą dłoń i mnie objął ramieniem, a ja natychmiast wtuliłam się w niego i położyłam dłoń na jego udzie, Max położył drugą swoją dłoń na mojej ręce i właśnie wtedy wjeżdżaliśmy do góry na pętlę, a potem zwisaliśmy do góry nogami i zaczęliśmy się śmiać, gdy zjeżdżaliśmy w dół. Moje rozpuszczine włosy zwiało na jego twarz, a sukienkę podwiało, tak że na ułamek sekundy widać było moją bieliznę, lecz Max tego niezauważył bo przytrzymałam ją ręką. Później jeżdziliśmy już po tej kolejce slalomami i w górę i w dół, w górę i w dół, a gdy nastąpił już koniec Max jak prawdziwy dżentelmen wysiadł pierwszy i pomógł mi wysiąść trzymając moją rękę. Gdy już wszyscy wysiedli to Max swoimi rękoma ułożył moje włosy, a póżniej je pogłaskał.
- I jak było?- spytał się Nath.
- A jak miało być?- odparłam. - Zaje***cie.- dodałam podekscytowana.
- Dobra nie udawaj, tylko się przyznaj, że się bałaś.- powiedział Jay.
- Nie, nie bałam się bo przejażdżka z Max'em to frajda i czego miałam się bać.- odpowiedziałam kładąc rękę na ramieniu Max'a.
- Hahaha...- reszta się zaśmiała.
- To jaka jeszcze mnie dzisiaj niespodzianka czeka?- zadałam pytanie zniecierpliwiona.
- No poczekaj. Zaraz się dowiesz.- odpowiedział Siva.
- No to chodźmy.- powiedział Tom.
- Idziemy?- pośpieszając chłopaków.
- Nie bądź taka napalona.- rzekł Max, który nie mógł za mną nadąrzyć (ciągłam go za rękę).
- A tak w ogóle Magda gdzie nas ciągniesz?- zapytali się chórem.
- No nic nie chcecie powiedzieć to ja was ciągnę tu.- odpowiedziałam stając przd automatem do zdjęć.
- I co?- Tom z uśmieszkiem na twarzy się dopytywał.
- I teraz wchodzisz ze mną do tej budki bo chcę mieć pamiątkę z najwspanialszych moich urodzin.
- Ale ja też chcę mieć z tobą zdjęcia.- dodał Jay.
- I my też.- odrzekli Nath i Seev.
- A ja to najbardziej ze wszystkich.- wyszepnął mi na ucho Max, a potem poruszał brwiami jakby chciał mnie poderwać.
- Mmmm... dobra pokolei. Najpierw Tom bo mu obiecałam pierwszeństwo, następnie Jay, później Nath i Siva, a na "deser" Max.- wytyczyłam kolejność i odwdzięczyłam się Max'owi tym samym gestem co on mi wcześniej.
Postanowiłam cyknąć śmieszne fotki, więc wepchneliśmy sobie dużo waty cukrowej do ust, którą kuplili dla naszej paczki Kevin i Martin. Niestety zakrztusiłamsię watą i wypadłam z kabiny fotograficznej, kaszląc- prosto przed resztę zespołu, Patrzyli się na mnie i się śmiali, a Max mnie podniósł z ziemi i tak oto znowu wylądowałam w jego ramionach. Na szczęście nic się nie stało, dokończyłam zdjęcia z Tomem, a potem wykonałam kilka fotek z resztą. A najbardziej podobały mi się zdjęcia z... Max'em oczywiście, a zwłaszcza to na którym ja siedzę na jego kolanach obejmując go ramieniem, on trzymał mnie rękoma na mojej talii, a ja skierowany wzrok miałam ku górze, palec wskazujący trzymałam na policzku w geście "daj mi buziaka", no a Max dał mi tego buziaka i tak wyszła najfajniejsza fotka. Gdyby sesja się skończyła to dałam po jednym zdjęciu dla każdego z chłopaków, a wszyscy zazdrościli mi mojego zdjęcia, - to dajcie mi po buziaku, ktoś niech zrobi zdjęcie aparatem.- rzekłam i tak się stało, ale i tak ja te fotki zatrzymałam dla siebie. Po rozczulaniu się nad fotografiami ruszyliśmy jeszcze w jedno miejsce wybrane przez Toma, było to miejsce gdzie za pomocą piłeczki i tarczy wrzucało się gościa na krześle do beczki z wodą.
- Oh, yeah!- ten dźwięk wydałam z siebie, gdy ujżałam co mnie czeka.
- Super, ja pierwsza chcę wrzucic go tdo wody.- dodałam po chwili.
- A co ty masz jakiś przywilej, że robisz wszystko pierwsza.- wypowiedział sie zasdrosny Nath.
- Tak mam dziś urodziny.- odparłam ironicznym głosem i zaśmiałam sie.
- Ok. Rzucaj.- odpowiedział i wręczył mi piłkę.
- No dobra, teraz zróbcie mi miejsce.
- Magda, Magda...- dopingowali mnie chłopacy.
- Ale trochę ciszej bo się dekoncentruję i nie trafię.- uspakajałam ich, próbując trafić w sam środek tarczy.
- Magda, Magda...- teraz skaldowali moje imie szeptem.
- I raz i dwa i trzy.- rzuciłam piłką w tarczę, nie trafiłam w sam środek, ale mężczyzna spadł z krzesła wprost do lodowatej wody.
- Hura!!!- dodali okrzyk radości ludzie, ktorzy widzieli mój rzut.
- A teraz...- zastanawiam się komu pozwolić rzucić. - Nath, rzucaj.
- Oh, dziekuję za pozwolenie na rzut piłką. Uwaga dedykuję ten rzut "Królowej".
- Ha ha ha, zabawne.- wyśmiałam go.
- No rzucaj.- powiedział Max.
- Nathan, Nathan...- zaczął dopingować Siva, a my się dołączyliśmy.
- NO!- powiedziałam Nath rzucając z całej siły i trfiając w sam środek tarczy.
- Yeah, yeah.- cieszył się jak dziecko.
- Fluke.- dodałam próbując ugścić jego entuzjazm.
- No to teraz, żeby nie było że Max ostatni to teraz on rzuca.- powiedziałam.
Świetnie się bawiliśmy przy tej grze, ale już dochodził wieczór, a chłopcy szykowali jeszcze jedną niespodziankę just for me. Gdy ostatni rzut wykonał Seev, ruszyliśmy w stronę parkingu do autobusu, a po drodze chłopacy kupili coś mocniejszego. W drodze gadaliśmy a wrażeniach zcałego dnia i tak samo długo wracaliśmy do domu TW. Jak już weszlismy do środka to mieszkanie było przygotowane na imrezę, wtedy zorientowałam się po co był alkohol. To niebył koniec wrażen i niespodzianek, więc oznajmiłam chłopakom, że idę do łazienki, a tam poprawiłam wygłąd. Wychodząc z łazienki usłyszałam dzwonek do drzwi, a tam znajomi chłopaków i moje przyjaciólki(sprytnie udawały w szkole, że ich nie znają) z moją siostrą. W pewnym momencie Max zebrał wszystkich w salonie, gdzie był już na stole duży tort z 17-toma świeczkami, zaprosił mnie na środek, a następnie odśpiewali "Happy birthday"- ponownie. Zdmuchłam świeczki, pokroiłam torta, rozdałam gościom, a oni mi zostawiali prezenty pod stołem.
- A prezenty od was?- zapytałam zdziwiona tym, że ich jeszcze nie dostałam.
- Cwana jesteś, nie za dużo bys chciała?- wyszeptał mi Tom, po czym z chłopakami zaprowadzili mnie do pokoju Max'a, a gości zostawiliśmy na dole.
- Dziękuję.- powiedziałam, gdy zobaczyłam przezebty od nich.
Po otrzymaniu podarunków rozpłakałam się, a Nath, Max, Jay, Siva i Tom mnie przytulili i otarli mi łezki. Później zeszliśmy na imprezę, poczęstowałam się własnym tortem i alkoholem, który kupili chłopcy po wyjściu z wesołego miasteczka. Bawiliśmy się wszyscy do około pierwszej w nocy bo później goście się rozeszli, a ja zostałam u nich w domu, spałam w pokoju Max'a, obok niego. A nstępnego dnia nie poszłam do szkoły, więc Max przyniósł mi śniadanie do sypialni, a na tacy były kanapki z dżemem truskawkowym, sok pomarańczowy, róża i pięknie złożone serwetki w kształcie łabędza. Poczęstował mnie nim i usiadł na łóżku obok mnie, wpatrując się jak jem. Mi było jego szkoda jak on się tak patrzył, więc zamoczyłam palec wdżemie i ubabrałam jego nosek.
- Ej.- powiedział oddając mi, po czym pocałował mnie w nos.
- No co? Patrzysz się na mnie
- Patrzę i nie mogę się napatrzyć po tym jak pięknie wczoraj wyglądałś w tej sukience.
- Uwielbiam gdy tak do mnie mówisz.
- Chodź tu.- powiedział odstawiając tacę na podłogę i przyciągając mnie do siebie.
- I co teraz?- powiedziałam z uśmieszkiem na twarzy.
- A teraz...- i zaczął mnie łaskotać.
Śmiałam się tak głośno, że chyba wszystkich obudziłam, ale Max nie miał zamiaru przestać, chociaż prosiłam go o to bo mnie już brzuch bolał ze śmiechu.
- Hahaha..- śmiałam się resztką sił. - Dość przestań.- dodałam.
- No dobra bo obudziłaś cały dom.Ja? To ty mnie łaskotałeś, to...- nie dokończyłam bo on załonił me usta swymi i tak nasze usta złaączyły się w namiętnym pocałunku.
- ...trzebabyło mnie łaskotac?- dodałam po długim całusie.
Tak minął ranek i musiałam wracać do rodziców. Zebrałam swoje prezenty, ubrałam się i pożegnałam się z chłopakami, a Max odprowadził mnie do samych drzwi mojego domu.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, gdy on znów mnie pocalował, puściłam wszystkie prezenty z rąk i objęłamgo , a on mnie tak mocno przytulił do siebie aż nie mogłam złapać tchu.
*********************************************************************************
Witajcie dziewczęta, tu Madzialena. Nie znacie mnie zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że dzięki temu rozdziałowi coś się wam rozjaśni.
Ten rozdział jest inny niż pisze Marcia. Nie wiem czy Marcia pisze tak dużo.
Mam nadzieję, iż się wam podobało, proszę o komentarze.
Pozdrawiam wszystkie siostry i braci na czacie.
Buziaki :*:*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
suuper :D
OdpowiedzUsuńRozdział super,czekam na kolejny z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuń