wtorek, 27 marca 2012
ROZDZIAŁ 19
I zaczął mnie gonić, po całym budynku. Goniliśmy z góry na dół, z dołu do góry i tak w kółko, aż ja zmieniłam kierunek i pobiegłam w stronę toalet i tam właśnie mnie złapał, bo ściany mi zagrodziły dalszą ucieczkę. Ścisnął mnie mocno mówiąc ,, I co teraz?", a ja ,, No nic". Następnie popatrzył mi się głęboko w oczy, a ja próbowałam mu się wyrwać, potem przyciągnął do siebie i pocałował. Ja go natychmiast odepchnęłam i weszłam do toalety koło, której staliśmy. Usłyszałam, że Nathan podbiegł do niego i zaczął go okładać po mordzie. Nawet nie miałam siły im przerywać, bo cały czas płakałam.
- Ty kur**a Ch**u. Co ty robisz?-krzyczał na niego Nathan.
- Ja nic.
- Taa nic. To moja dziewczyna i nie wolno ci tak z nią postępować. Jasne gościu.
- Nie, a bo co mi zrobisz?
I zaczął go jeszcze mocniej bić. Bił go tak mocno, aż zaczęła mu się krew z nosa lać i stracił przytomność. Wtedy ja wyszłam z łazienki i zobaczyłam Pawła leżącego na podłodze.
- Paweł!! Coś ty mu zrobił?
- Ja nic. Pobiłem go trochę.
- Trochę. On przez ciebie przytomność stracił. Dlaczego to zrobiłeś?
- Bo jak zobaczyłem, że się do ciebie dobiera to wpadłem w furię. Ja nie chcę cię znowu stracić.
- To, aż to mu musiałeś zrobić? Dzwoń lepiej po karetkę.
- Już dzwonię.
Chwilę później przyjechało pogotowie i zabrali Pawła do szpitala. A Nathana zabrali na komisariat na przesłuchanie.A ja się denerwowałam na korytarzu komisariatu i bałam się, że go zamkną. Po półtorej godzinie wypuścili go i wróciliśmy do domu. Powiedzieli mu, że gdyby sprawa trafiła do sądu to dostałby karę grzywny w wysokości co najmniej 3000zł. Gdy już wróciliśmy do domu wszyscy zaczęli zadawać pytania.
- Co wy tacy przymuleni?-zapytał Seev.
- A tak jakoś. Lepiej Natha zapytaj.
- Coś ty narobił?-spytała Jess.
- Ja nic nie zrobiłem.
- Taa jasne. Lepiej gadaj prawdę. Już!!!
- No...po prostu pobiłem Pawła i on stracił przytomność. Potem go zabrali do szpitala, a mnie na
komisariat.
- Co? Dlaczego go pobiłeś?
- Bo dobierał się do Marty.
- Co!! -mówili z nie dowierzeniem.
- I co ci na komisariacie mówili?
- No nic. Zadawali pytania typu "Dlaczego pan to zrobił:" "Co pani skłoniło do tego" i takie tam.
- Czy coś ci grozi?-zapytał zdenerwowany Max.
- Powiedzieli, że nie więzienie. Najwyżej co kara grzywny.
- Ile?
- Co najmniej 3000zł
- Ile!!!
- Jeny. Pokaźna sumka.
- Ale Nathan jak się Paweł obudzi to pójdziemy do niego i go masz przeprosić za to wszystko. Jasne?!
- A jak tego nie zrobię to co?
- To inaczej koniec z nami, bo nie chcę mieć takiego chłopaka.-zagroziłam mu.
- Co!! Nie możesz mi tego zrobić.
- A ty to niby jemu mogłeś. Przez ciebie teraz Paweł leży w szpitalu.
- Nie musisz mi przypominać.
- Wiem, ale chcę.
Potem wyszłam z salonu i poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, przytulając poduszkę. A
potem zasnęłam.
NASTĘPNY DZIEŃ
Obudził mnie Nathan na śniadanie, ale wcześniej się ubrałam, uczesałam i dopiero potem poszłam na śniadanie. Jedzenie przerwał mi telefon.
- Dzień dobry. Czy przy telefonie jest Pani Marta?
- Tak to ja. Co się stało.
- Dzwonię ze szpitala....-przerwałam mu.
- Co się z Pawłem stało. Wszystko z nim w porządku?
- Tak wszystko u niego dobrze. To tylko lekki uraz głowy i złamanie ręki. I chciałem pani powiedzieć, że się obudził.
- Dziękuję za tą wspaniałą wiadomość.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
Następnie się rozłączyłam i poszłam dokończyć śniadanie.
- Kto dzwonił?- zapytał Nath.
- Lekarz i powiedział, że Paweł się obudził.
- Ale fajnie, zaraz do niego pojedziemy.
- Nathan masz szczęście, że to nic poważnego. To tylko złamanie ręki i lekki uraz głowy.
- Całe szczęście.
Po śniadanie ja i Nathan pojechaliśmy jego autem do szpitala odwiedzić Pawła. Dojechaliśmy do niego w 15 minut, bo był nie daleko. Zapytaliśmy się Pani w recepcji jak dojść do jego sali w której leży. Pokazała nam drogę, a my szybko tam poszliśmy.
- Hej.-powiedzieliśmy równo.
- Hej wam.
- Nie pobijesz mnie już??
- Nie no coś ty.
- Miło was widzieć.
Wtedy ja go kopnęłam Nathana w nogę, żeby powiedział mu, że chcę go przeprosić.
- Paweł...
- Tak?
- Chciałem cię przerosić za to wszystko
- A weź przestań. Rozumiem cię. Pewnie ja też bym tak zrobił, gdybym zobaczył kolesia, który całuje moją dziewczynę.
- A masz dziewczynę?
- Nie, nie mam
- Aha.
- Jak się czujesz?-zapytałam.
- Dobrze, ale ręka trochę boli.
- Zdrowiej szybko i wracaj na zajęcia.
- Tak wiem, ale...
- Ale co...?
- Jak mi zdejmą gips, to na pewno jeszcze z jakiś miesiąc nie będę mógł prowadzić zajęć.
- Wytrzymamy
- Dobra my już musimy iść. Pa.
- Narka.
- Trzymaj się.-powiedział Nathan wychodząc
- Dzięki.
Wyszliśmy z szpitala i wróciliśmy do domu. Byłam zadowolona z tego, że Nathan przeprosił go.
*******************************************************************************
Tak jak mówiłam napisałam drugi dzisiaj
Jakoś długi mi wyszedł, a to przez te dialogi
Pozdrawiam was :**
Muah :***
Kocham was!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
super rozdzialik siostrzyczko :*
OdpowiedzUsuńdziekuje gabi :**
UsuńŚwietny rozdział !!! :D
OdpowiedzUsuńPisz szybko next. ;) ;*
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńo boże jakie emocje
OdpowiedzUsuńufff...aż mi serce mocniej biło jak czytałam...
chwila zaczynam wracać do normy
rozdział poezja...
<333333333333
nie no zazdrość Nathana przekroczyła wszelkie graice nawet ja nie planuje u mnie takiej zazdrośći :) a propo zapraszam>>> http://fanficothewanted.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Kocham go!!
OdpowiedzUsuń<3<3