NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się o godzinie 9. Już mi przeszło to był tylko ból głowy od tego chałasu. Ale na wszelki wypadek woleliśmy się upewnić i poszliśmy do lekarza. Wyszliśmy z domu o 10:30.Lekarz powiedział, że nic mi nie jest więc się uspokoiliśmy. Wróciliśmy do domu o godzinie 11:30. Nathan postanowił, że zrobi mi śniadanie, bo wcześniej nie mielśmy czasu go zjeść. Dziesięć minut poźniej zaprosił mnie do stołu, gdzie były świece i śniadanie.
- Mniam, ale to pyszne.
- Dziękuję.
- Nie wiedziałam, że umiesz tak świetnie gotować.
- Bo nie umiem gotować.
- Taa bardzo śmieszne. Już ci uwierzę.
- Serio nie umiem dobrze gotować.
- Dobra niech ci będzie, ale i tak ci nie wierzę.
Po zjedzeniu Nathan zabrał mnie do ogrodu i pokazał mi wielki stół do masażu. Koło stołu były olejki i kadzidełka. Powiedział, że mam na niego wejśc i zaczął mnie masować. To było strasznie przyjemnie i odrazu odpłynęłam .Po pięciu minutach tak się zamarzyłam, że usnęłam. Po pół godzinie obudził mnie głos Nathana, szarpał mnie żebym się obudziła.
- Wstawaj śpiochu.
- No już.
- Dlaczego ci się usnęło.
- A zamarzyłam się i usnęłam.
- Aha. A co nie podobał ci się masaż??
- Nie. Podobał się i to bardzo.
- A to się cieszę.
- To fajnie.
Gdy skończył mnie masować to był godzina 12:30 więc poszliśmy do domu zrobić obiad. Przyszykowaliśmy spaghetti. Zrobiliśmy specjalnie taki jakie lubi Nathan. Po pół godzinie spaghetti było już gotowe. Zawolałam wszystkich.
- Chłopaki obiad na stole.
- Już idziemy.
- Magda złaź na doł, bo obiad jest.
- Już idę.
Zaczęliśmy wcinać obiad. Spaghetti było z takim pysznym sosem i posypane parmezanem. Na sam widok ciekła mi ślina. Po obiedzie zaczęliśmy się kłocić kto ma pozmywać naczynia.
- Nie ja.-powiedział Tom.
- Ja też nie- Teraz Max.
- A to niby dlaczego?-zapytałam.
- Bo mi się nie chce.
- Haha. Bardzo śmieszne. To kto niby to ma zrobić?- nie mogliśmy ustalić.
- Ja pozmywam.-powiedziała Magda.
- Wy leniwe kluchy.-dodała po chwili.
- I kto tu jest leniwy?-powiedział Seev.
- Pomogę ci. Powycieram.-powiedział Jay.
- Dzięki.
- Dobra dosyć tej kłotni.- odparł Nath
- No teraz gdy wyzywam was od leni to wszyscy nagle chcecie mi pomagać?? No to jak bardzo chcecie to: Max posprząta na stole, Tom pozamiata w kuchni, a Siva pochowa naczynia gdy Jay je powyciera.
Magda zaczęłą się rządzić w kuchni, gdy Max przerwał jej i spytał się:
- Co ma Nathan do roboty?
- On nic nie będzie robił, bo on zrobił dla nas ten pyszny obiad.
- Widzicie.
- Jutro ja robię obiad.-oznajmił Tom.
- Taa. Teraz wszyscy będziecie gotować.-powiedziała śmiejąc się Magda.
Na tą kłotnie straciliśmy kupę czasu czyli z jakieś pół godziny. A sprzątanie zajęło nam godzinke niecałą. Następnie postanowiliśmy po ciężkiej pracy, że wieczorem obejrzymy mecz w telewizji, bo będzie grać "Menchester United" i "Arsenal Londyn". Ale mieliśmy jeszcze dużo czasu do wieczora, bo była dopiero 16:00, a mecz zaczynał się o 20:00. Ja i Nathan poszliśmy do pokoju i zaczęliśmy śpiewać "Warzone", a Nathan grał na pianinie.
I can't believe I had to see
The girl of my dreams cheating on me
The pain you caused has left me dead inside
I'm gonna make sure you regret that night
I feel you close, I feel you breathe
And now it's like you're here
You're haunting me
You're out of line
You're out of sight
You're the reason that we started this fight
But I know I just gotta let it go
I should'a know
I gotta learn to say goodbye now
I throw my armour down
And leave the battleground
For the final time now
I know I'm running from a warzone
In our house, I hate that place
Everywhere I walk I see your face
Try to erase a memory with a flame
And hope I never see you again
Standing here in this burning room
You know the end could never come so soon
It's clear to me the lies you use
The ones that kill me ain't hurting you
So ....
....I know I just gotta let it go
I shoulda' know
I gotta learn to say goodbye now
I throw my armour down
And leave the battleground
For the final time now
I know I'm running from a warzone
I'm running from a warzone
I can't do this anymore
I'm running from a warzone
What are we fighting for?
I'm running from a warzone
I know I just gotta let it go
I shoulda' know
I gotta learn to say goodbye now
I throw my armour down
And leave the battleground
For the final time now
I know I'm running from a warzone
Śpiewaliśmy ją w kółko i w kółko, aż Nathana zaczęły ręce bolęc od grania. Wtedy zaczęliśmy rozmawiać. Potem nam przerwano, bo ktoś nas z dołu wołał.
- Ejj gołąbeczki złazcie na dół-zawołał Max.
- Już idziemy.
- Mecz się już zaczyna.
- Ale nam czas szybko zleciał.-powiedział do mnie Nathan.
- Nooo.
Potem poszliśmy na kanapę. Max poszedł w tym czasie zrobić popcorn,a Jay po cole. Usłyszeliśmy jakieś chałasy z kuchni. Zapytaliśmy coś się stało, a oni nam odpowiedzieli, że Max rozsypał popcorn, a Jay się przewrócił i rozlał sok. Odrazu poleciałam po Whirly Mopa i powiedziałam, że mają to posprzątać. Oni z niechęcią chcieli to zrobić, ale zrobili. Zagroziłam im, że jak tego nie posprzątają to nie będą meczu oglądać. A w tym czasie Nathan i Tom kłócili się o pilota.
- Oddawaj ten pilot.-krzyczał Nathan.
- NIE!!
- Dlaczego??!!
- Bo nie
- Ale ja go pierwszy miałem.-powiedział Nath.
- No i co z tego?
- Gówno. Oddawaj!!!!
- Jak chcę mecz oglądać.-odparł Nathan.
- A ja film.
- Mecz.
- Film.
- Mecz.
- Film.-przekrzykiwali się.
- Chłopaki przestańcie!!. Zachowujecie się ja dzieci.
- Zgadzam się z Martą. Dosłownie dzieci. hehe.-powiedział Seev.
- "Gdzie dwóch się kłoci tam trzeci korzysta. Hehe".-powiedziałam wyrywając im pilota z rąk.
- I w takim razie będziemy oglądać to co ja chcę.
- Czyli?
- Dowiecie się za chwilę.
- Ejj no. Widzisz co zrobiłeś!-powiedział Nath.
- Co ja!?To ty zacząłeś.-odpowiedział.
- Przestańcie do cholery.
- No dobra.
- Ok.
- Nareszcie. A teraz Nath siada na jednym końcu kanapy, a Tom na drugim. Żebyście mi się tu nie pożarli czy coś.
- Nie musisz, bo ja wychodę z domu.
- Dlaczego idziesz?-zapytałam.
- Bo tak i już.
- A kedy wrócisz?
- Nie wiem.
- Byle nie za późno.
- Ok. Postaram się.
I wyszedł z domu, a my zaczeliśmy oglądać telewizor. Nathan jęczał mi za uchem, żebym mu włączył ten mecz. Zgodziłam się tylko dlatego, żeby mi już nie jęczał za uchem. Zaczęliśmy oglądać mecz. Była już 30 minuta meczu, a wynik to 1:0 dla Menchesteru. Max i Nathan najgłośniej kibicowali. Po pół godzinie Toma nadal nie było. Zaczynaliśmy się powoli martwić. W 70 minucie meczu Arsenal sztrzelił gola i był wynik 1:1. Nath i Max denerwowali się, że mecz skończy się remisem, ale 10 minut później Menchester sztrzelił kolejne dwa gole doprowadzając do wyniku 3:1 i do wygranej. Chłoapki zaczęli skakać z radości przed telewizorem. Nadal Tom nie wrócił do domu, więc max postanowił do niego zadzwonić.
HEJ. STARY GDZIE JESTEŚ??- MAX
A CO CIĘ TO?- TOM
CO MASZ TAKI DZIWNY GŁOS? CZY TY SIĘ UPIŁEŚ?- MAX
TAK.- TOM
WRACAJ DO DOMU, BO SIĘ MARTWIMY O CIEBIE. -MAX
NIE CHCE MI SIĘ- TOM
WRACAJ, ALE JUŻ. TO ROZKAZ- MAX
NARA- powiedział Tom rozłączając się.
Ciągle nie było go w domu. Po pół godzine wrócił do domu.
- No nareszcie. Gdzie ty byłeś?
- Ale ty jesteś narąb*** -powiedziałam.
- W barze.
- Aha.
- A teraz do łóżka marsz. Musisz wytrzeźwieć do jutra, bo jak cię Kelsey takiego zobaczy to w szał wpadnie.
- No już idę.
- Wy też już idźcie do łóżek.
- Ok.-powiedzieli wszyscy chórem.
Ja też poszłam do łazienki umyć się, a potem odrazu do łożka. Chwilę później przyszedł Nathan powiedzieć mi "dobranoc" i dał mi namiętnego całusa, aby mi się dobrze spało. Po tym zasnęłam.
*********************************************************************************
Napisałam. Dedykuje go mojej rodzince.
UWAGA 1: Obiecałam siostrze, że ona napisze rozdział 10.
UWAGA 2: Ten rozdział będzie odbiegał od tematyki mopich rozdziałów.
Miłego czytania życzę.
Pozdrawiam
Marcia :***
cudowny :)
OdpowiedzUsuńcudo :*
OdpowiedzUsuńdziekuje :**
OdpowiedzUsuńi zachecam do dalszego czytania i komentowania
świetnie,trzymaj tak dalej i wpadnij do mnie,zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://icantbelieveihadtosee.blogspot.com/
I love it! XD
OdpowiedzUsuń:*
Supcio ; * Czekam na nexta ; )
OdpowiedzUsuńLubię to! ;D
OdpowiedzUsuńNastępny proszę.;***
dzieki :**
OdpowiedzUsuńale to moja siora pisze następny bo jej to obiecałam i będzie chyba w sobotę
sorki, ze tak późno, ale ona teraz nie ma czasu