czwartek, 29 marca 2012

ROZDZIAŁ 20



                                                DWA DNI PÓŹNIEJ

        Lekarz powiadomił nas, że Paweł może już wyjść ze szpitala i postanowiliśmy, że pojedziemy po niego i go odwieziemy do domu. Chwilę później byliśmy już gotowi do wyjazdu. 20 minut później byliśmy już w szpitalu i zabraliśmy go, ale do naszego domu.
- Cieszę się, że to nic poważnego.
- No całe szczęście i nie mogę się doczekać kiedy znowu będziemy na zajęciach.
- Nooo..., ale ja nie długo wracam do Polski.
- Ale jak to?
- Noo, ale zostałabym jeszcze, ale nie mogę, bo szkoła i inne sprawy.
- A kiedy wyjeżdżasz?
- Za dwa tygodnie.
- Będziemy tęsknić!!.-powiedzieli wszyscy chórem.
- Ja też. Zaraz się rozbeczę.
- Nie płacz. Proszę, bo też się rozkleję.
- Dobra. Postaram się. Nie, nie dam rady.- rozpłakałam się.
- Chciałem cię jeszcze raz przeprosić za to.-powiedział Nathan do Pawła.
- No weź. Już ci to wybaczyłem dawno temu. Nie przypominaj mi.
- Ok. Dobra zawieziemy cię już do domu.
- Ok, Jedziemy
       Potem Nathan sam pojechał z nim do jego domu, a po pół godzinę wrócił z powrotem.
- Jeny. Jak ja bez ciebie przetrwam tyle czasu
- Nie wiem, ale będziemy pisać.
      Następnie pocałował mnie delikatnie, potem coraz namiętniej, aż zaczął mnie rozbierać i ciągle się całując szliśmy do pokoju. Wylądowaliśmy na łóżku. Nathan najpierw ściągnął moją bluzkę i rzucił gdzieś w kąt. Następnie zaczął całować mnie po szyli i piersiach. Ja ściągnęłam mu jego koszulę w kratę oraz spodnie i bokserki i rzuciłam na podłogę. Chwilę później naszego namiętnego całowania poczułam jak powoli we mnie wchodzi, potem coraz głębiej, a przez moja ciało przeszłam fala rozkoszy. Po pół godzinie dzikiego i namiętnego sexu położyliśmy się na łóżku i po chwili zapytał się.
- Jeszcze raz?
- Niee.- odpowiedziałam przytulając się do niego i po chwili zasnęliśmy.


                                            KILKA DNI PÓŹNIEJ

         
           Wstałam rano. Jak zwykle wykonałam poranną toaletę i poszłam na śniadanie. Zjadłam sobie płatki. Po śniadaniu rozmawialiśmy o tym, że nie chcemy się rozstawać aż się rozpłakałam z tego wszystkiego. A Nathan otarł mi łzy i przytulił mocno. Następnie poszłam się spakować, bo za nie długo miałyśmy wylot do Polski. Starannie sprawdziłam czy wszystko spakowałam, żeby nic nie zapomnieć.A jak zapomnę to pewnie chłopaki mi przywiozą- pomyślałam sobie. Magda pomogła mi zapiąć walizkę i ja jej też pomogłam. 
- Nie chcę żebyś leciała-odparł smutny Nathan
- Ja też nie chcę wracać, ale szkoła. Nic nie mogę poradzić.
- Jak ja bez ciebie przeżyję  tyle czasu?- powiedział oraz pocałował mnie namiętnie.
- Ja też nie wiem, ale będziemy do siebie pisać i rozmawiać.


                                                DZIEŃ WYLOTU

           Obudziłam się o godzinie 9:15, a wylot był o 12:30 więc miałam trochę czasu na to by się przyszykować. Położyłam głowę no ramieniu Nathana i usnęliśmy. Obudziły nas krzyki Toma. Spojrzałam na zegarek i była 11:15. „ O cholera, zaspałam”. W szybkim tempie wstałam z łóżka. Na szybko zjadłam śniadanie, ubrałam się, uczesałam i umalowałam. Po 15 minutach byłam już gotowa do wyjścia, ale jeszcze wcześniej zadzwoniłam do przyjaciółek, sprawdzić czy są gotowe, bo miałyśmy razem wracać do domu. Wzięłam walizkę i zeszłam na dół. Tom i Max zanieśli moją i Magdy walizkę do auta. Następnie ruszyliśmy na lotnisko.Gdy dojechaliśmy zobaczyliśmy tam już dziewczyny. Na lotnisku cały czas przytulałam się do Nathana. Przed odprawą poryczałam się.
- Nie płacz, bo makijaż sobie rozmażesz. 
- Co tam makijaż.
- Tom chodź tu.-przytuliłam się
- Będę tęsknił młoda.
- Ja też
- Grupowy uścisk.
- Dobra.
- Pa, będziemy tęsknić
- Marta-powiedział Nathan.
- Co?
- Daj mi jeszcze buziaka.
- Dla ciebie wszystko
- My tu jesteśmy
- Pa.-powiedziałam wchodząc do samolotu.
    W samolocie cały czas myślałam o Nathanie i reszcie chłopaków oraz słuchałam mojej ulubionej piosenki, którą zawsze z Nathem śpiewaliśmy ,,Warzone",a on grał. W oczach nadal miałam łzy, które ocierałam chusteczką. Po jakimś czasie mi się przysnęło. A obudziły mnie krzyki siostry.
- Ejjj. Śpiąca królewno wstawaj.
- Po co.
- Dolecieliśmy już
    Na lotnisku w Polsce czekała na nas już nasza mama i tata. Przytulali nas jakby nas wieczność nie widzieli, a o były tylko 3 miesiące. Ale jak to rodzice. Następnie pojechaliśmy do domu. Mama wypytywała się jak nam minęły wakacje itd...Moja siostra wypaplała jej, że ja i Nathan jesteśmy parą i zaczęła się ,,gadka mamy". Gdy dojechaliśmy do domu od razu pobiegłam po moje,,dziecko" . To mój kotek. Mówię tak na niego, bo wiecznie ze mną jest i ją strasznie kocham. Potem poszłam do swojego pokoju.

**********************************************************************
I jak??
Znowu krótki
Dziwi mnie to, że nie ma komentarzy pod rozdziałem 18. Przeczytałyście go??
Tak tylko pytam.
Pozdrawiam

wtorek, 27 marca 2012

ROZDZIAŁ 19



  I zaczął mnie gonić, po całym budynku. Goniliśmy z góry na dół, z dołu do góry i tak w kółko, aż ja zmieniłam kierunek i pobiegłam w stronę toalet i tam właśnie mnie złapał, bo ściany mi zagrodziły dalszą ucieczkę. Ścisnął mnie mocno mówiąc ,, I co teraz?", a ja ,, No nic". Następnie popatrzył mi się głęboko w oczy, a ja próbowałam mu się wyrwać, potem przyciągnął do siebie i pocałował. Ja go natychmiast odepchnęłam i weszłam do toalety koło, której staliśmy. Usłyszałam, że Nathan podbiegł do niego i zaczął go okładać po mordzie. Nawet nie miałam siły im przerywać, bo cały czas płakałam.
- Ty kur**a Ch**u. Co ty robisz?-krzyczał na niego Nathan.
- Ja nic.
- Taa nic. To moja dziewczyna i nie wolno ci tak z nią postępować. Jasne gościu.
- Nie, a bo co mi zrobisz?
  I zaczął go jeszcze mocniej bić. Bił go tak mocno, aż zaczęła mu się krew z nosa lać i stracił przytomność. Wtedy ja wyszłam z łazienki i zobaczyłam Pawła leżącego na podłodze.
- Paweł!! Coś ty mu zrobił?
- Ja nic. Pobiłem go trochę.
- Trochę. On przez ciebie przytomność stracił. Dlaczego to zrobiłeś?
- Bo jak zobaczyłem, że się do ciebie dobiera to wpadłem w furię. Ja nie chcę cię znowu stracić.
- To, aż to mu musiałeś zrobić? Dzwoń lepiej po karetkę.
- Już dzwonię.
   Chwilę później przyjechało pogotowie i zabrali Pawła do szpitala. A Nathana zabrali na komisariat na przesłuchanie.A ja się denerwowałam na korytarzu komisariatu i bałam się, że go zamkną. Po półtorej godzinie wypuścili go i wróciliśmy do domu. Powiedzieli mu, że gdyby sprawa trafiła do sądu to dostałby karę grzywny w wysokości co najmniej  3000zł. Gdy już wróciliśmy do domu wszyscy zaczęli zadawać pytania.
- Co wy tacy przymuleni?-zapytał Seev.
- A tak jakoś. Lepiej Natha zapytaj.
- Coś ty narobił?-spytała Jess.
- Ja nic nie zrobiłem.
- Taa jasne. Lepiej gadaj prawdę. Już!!!
- No...po prostu pobiłem Pawła i on stracił przytomność. Potem go zabrali do szpitala, a mnie na    
komisariat.
- Co? Dlaczego go pobiłeś?
- Bo dobierał się do Marty.
- Co!! -mówili z nie dowierzeniem.
- I co ci na komisariacie mówili?
- No nic. Zadawali pytania typu "Dlaczego pan to zrobił:" "Co pani skłoniło do tego" i takie tam.
- Czy coś ci grozi?-zapytał zdenerwowany Max.
- Powiedzieli, że nie więzienie. Najwyżej co kara grzywny.
- Ile?
- Co najmniej 3000zł
- Ile!!!
- Jeny. Pokaźna sumka.
- Ale Nathan jak się Paweł obudzi to pójdziemy do niego i go masz przeprosić za to wszystko. Jasne?!
- A jak tego nie zrobię to co?
- To inaczej koniec z nami, bo nie chcę mieć takiego chłopaka.-zagroziłam mu.
- Co!! Nie możesz mi tego zrobić.
- A ty to niby jemu mogłeś. Przez ciebie teraz Paweł leży w szpitalu.
- Nie musisz mi przypominać.
- Wiem, ale chcę.
   Potem wyszłam z salonu i poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, przytulając poduszkę. A
potem zasnęłam.

                                               NASTĘPNY DZIEŃ

  Obudził mnie Nathan na śniadanie, ale wcześniej się ubrałam, uczesałam i dopiero potem poszłam na śniadanie. Jedzenie przerwał mi telefon.
- Dzień dobry. Czy przy telefonie jest Pani Marta?
- Tak to ja. Co się stało.
- Dzwonię ze szpitala....-przerwałam mu.
- Co się z Pawłem stało. Wszystko z nim w porządku?
- Tak wszystko u niego dobrze. To tylko lekki uraz głowy i złamanie ręki. I chciałem pani powiedzieć, że się obudził.
- Dziękuję za tą wspaniałą wiadomość.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
   Następnie się rozłączyłam i poszłam dokończyć śniadanie.
- Kto dzwonił?- zapytał Nath.
- Lekarz i powiedział, że Paweł się obudził.
- Ale fajnie, zaraz do niego pojedziemy.
- Nathan masz szczęście, że to nic poważnego. To tylko złamanie ręki i lekki uraz głowy.
- Całe szczęście.
     Po śniadanie ja i Nathan pojechaliśmy jego autem do szpitala odwiedzić Pawła. Dojechaliśmy do niego w 15 minut, bo był nie daleko.  Zapytaliśmy się Pani w recepcji jak dojść do jego sali w której leży. Pokazała nam drogę, a my szybko tam poszliśmy.
- Hej.-powiedzieliśmy równo.
- Hej wam.
- Nie pobijesz mnie już??
- Nie no coś ty.
- Miło was widzieć.
   Wtedy ja go kopnęłam Nathana w nogę, żeby powiedział mu, że chcę go przeprosić.
- Paweł...
- Tak?
- Chciałem cię przerosić za to wszystko
- A weź przestań. Rozumiem cię. Pewnie ja też bym tak zrobił, gdybym zobaczył kolesia, który całuje moją dziewczynę.
- A masz dziewczynę?
- Nie, nie mam
- Aha.
- Jak się czujesz?-zapytałam.
- Dobrze, ale ręka trochę boli.
- Zdrowiej szybko i wracaj na zajęcia.
- Tak wiem, ale...
- Ale co...?
- Jak mi zdejmą gips, to na pewno jeszcze z jakiś miesiąc nie będę mógł prowadzić zajęć.
- Wytrzymamy
- Dobra my już musimy iść. Pa.
- Narka.
- Trzymaj się.-powiedział Nathan wychodząc
- Dzięki.
    Wyszliśmy z szpitala i wróciliśmy do domu. Byłam zadowolona z tego, że Nathan przeprosił go.

*******************************************************************************
Tak jak mówiłam napisałam drugi dzisiaj
Jakoś długi mi wyszedł, a to przez te dialogi
Pozdrawiam was :**
Muah :***
Kocham was!!

ROZDZIAŁ 18



     Wstaliśmy rano o godzinie 9:00, następnie wykonaliśmy poranną toaletę i poszliśmy na śniadanie. Po śniadaniu mieliśmy iść na zajęcia tańca breakdance, ale jeszcze przed śniadaniem chłopacy mi powiedzieli, że mają dla mnie niespodziankę. Przez całe śniadanie zastanawiałam się co to może być. Gdy już zjedliśmy to Nathan poszedł  po to, a ja usiadłam z chłopakami na kanapie w salonie. Chwilę później wrócił z pudełkiem w rękach, a następnie wręczył go mi.
- Co to jest?
- Prezent dla ciebie.
- To wiem, ale co jest w środku?
- Otwórz i zobacz.
- Jezu jakie to ciężkie-mówiłam żartując, bo tak naprawdę było lekkie.
   Roztargałam papier i zaczęłam otwierać pudełko. Gdy je otworzyłam zobaczyłam....laptopa. Takiego dużego, czarnego i do tego z internetem bezprzewodowym.
- Omg. dziękuję, dziękuję.
- Nie ma za co.
- Właśnie jest za co.
- Chodźcie tu muszę was przytulić każdego po kolei.
- Ale najwięcej musisz podziękować Nath'owi, bo to on najwięcej zrobił.
- Czyli co?
- No dał najwięcej kasy, jeździł po sklepach by odpowiedni znaleźć, następnie kupił też papier na prezent i zapakował go.
- A wy co zrobiliście?
- A my tylko kasę mu  dołożyliśmy.
- Nath dziękuję.-powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
- Tylko to. Ja chcę więcej.-powiedział i namiętnie pocałował mnie.
- Ejj poczekaj jeszcze Sivie muszę podziękować
- No właśnie jeszcze ja.
- Chłopaki...
- Co?
- Teraz odcinam się od świata. W ogóle telewizora i innych sprzętów już nie ma dla mnie. Haha- mówiłam    żartując.
- Takk. telewizor dla nas. Hura.-krzyczał uradowany Tom.
- Taaa ja żartowałam przecież.
- Ja to na serio wziąłem- nagle posmutniał.
- Nie martw się. Teraz często będę laptopa używać, więc więcej czasu będziecie mieć na to by telewizor pooglądać. I nie smutaj mi to.
- Będę ryczeć. Haha.-powiedział Nathan
- Dlaczego?
- No, bo teraz będziesz cały czas laptopa używać i ze mną czasu nie będziesz spędzać.
- Ale chodziło mi o to, że jak będę chciała na przykład pooglądać telewizję to w laptopie sobie pooglądam, a wy będziecie mieć telewizor wolny. A nie powiedziałam, że nie będę z wami czas spędzać. Właśnie cały czas będę z wami.
- A tak apropos to musimy już iść na zajęcia.
- Pa.
- Narka.
   Ja, Magda i Nathan wyszliśmy z domu. Długo chodziliśmy, bo nikt nie pamiętał adresu tam gdzie to się odbywało. Ale na całe szczęście przypomniałam sobie miejsce tej ulotki na której był adres. Ale jednak już tam jej nie było. Zadzwoniłam do chłopaków z prośbą, żeby mi powiedzieli ten adres, bo ja wzięłam jedną z tych ulotek do domu. Chwilę później Max podał mi adres i ruszyliśmy w podane miejsce. Gdy weszliśmy do środka to daliśmy karnety pani w rejestracji, a ona napisała tam datę i przybiła pieczątkę, a my w tym czasie poszliśmy się przebrać. Tym razem mieliśmy już ubrania i buty zamienne.  Dopiero po zajęciach można było odebrać karnety, więc poszliśmy na salę. Okazało się, że byliśmy pierwsi, ale chwilę później przyszła reszta ludzi. Przyszedł Paweł i zaczęliśmy rozgrzewkę. Rozgrzewka składała się cały czas z tych samych ćwiczeń, bo były te samo co tydzień temu. Po rozgrzewce Paweł powiedział, że zaczniemy układać choreografię. Wszyscy się uśmiechnęli, ale jak pokazał nam pierwszy krok to już zniknął, bo jak on to pokazało to wyglądał na trudny, ale tak nie było. I wszyscy powtórzyliśmy ten krok za nim. Następnie pokazywał nam resztę kroków.
- Proste?-zapytał.
- Proste, ale z wyglądu, ale trudniej zatańczyć.
- Skoro tak uważasz to ty coś pokarz.
- Yyyy. Ja nie umie. To ty tu jesteś od tego.
- No to więc się nie wymądrzaj.
- Bo co mi zrobisz.
 
*******************************************************************************
I jak?
Wiem, że krótki, ale weny nie miałam, ale postaram się jeszcze dzisiaj napisać następny rozdział.
I wiem też, że nie lubicie jak w takim momencie przerywam, ale jak wy tak robicie to ja też tak musiałam zrobić.
Kocham was!!!

poniedziałek, 26 marca 2012

ROZDZIAŁ 17



    Dzisiaj obudziliśmy się później niż zwykle, bo o godzinie 11:15. Nie wiem dlaczego o tej, ale nic szczególnego nie mieliśmy do roboty więc mogliśmy dłużej pospać. Ale i tak nie mogliśmy, bo Tom nam nie pozwolił, bo zaczął wrzeszczeć na cały dom.
- POBUDKA LUDZIE!!!  WSTAWAĆ!!!!-wrzeszczał Tom.
- Ejj Tom tu ludzie chcą spać jeszcze.
- Spać.? O tej godzinie?
- Tak. A która jest?
- 11:15.
- Ouu.
- Dobra już wstajemy.
   Poszłam obudzić resztę, a następnie poszłam wykonać poranną toaletę, umalować się i  uczesać. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam Jess w kuchni robiącą śniadanie.
- No kurde jesteś naszym gościem i robisz śniadanie?
- Ale powiedziałaś, że mam się czuć jak w domu.
- Tak? A kiedy?
- Tak, wczoraj jak mi pokój pokazywałaś.
- Aaa. Ale i tak jesteś gościem i zostaw to. Jak zrobię śniadanie, a chłopakom zaraz wygarnę to.
- Co?
- Że ty śniadanie robisz, a oni nic.
- Ejj no weź nie musisz.
- Muszę.
- Co chcesz na śniadanie?
- Nie wiem. To co ty zrobisz.
- Ale ja właśnie nie wiem co zrobić.
- No dobra w takim razie zrobię kanapki.
    Gdy już je zrobiłam zawołałam resztę i zaczęliśmy jeść kanapki. Następnie wszyscy poszli się ubrać, a ja pozmywałam po śniadaniu. Była godzina 14:30 więc postanowiliśmy, że już wyjdziemy do kina, a także, że pójdziemy na piechotę. Gdy już z domu wyszliśmy spotkaliśmy Roberta, który do nas dołączył. Od razu podszedł do Magdy i się z nią przywitał. Magdzie pojawiły się rumieńce na policzkach. Ja już wyczułam, że może być kolejna para, ale to tylko moje przeczucia. Cały czas się śmialiśmy. Gdy już doszliśmy do kina to nie mogliśmy dojść do tego na jaki film iść.
- Komedia.-powiedziałam
- Horror.- powiedział Nathan.
- Zgadzam się z Nathem- powiedział Robert.
- Ja też.
- Co wy gadacie? A popieram Martę.
- Ja także ją popieram.
- A więc dziewczyny wolą komedię, a chłopcy horror.
- No chodźcie na ten horror.
- A gdybyście wybrały komedię to na jaką.
- Hmmm.... może ,,O Północy w Paryżu"-powiedziała Kelsey
- O super film.-powiedziała Nareesha
- Wiem.
- A wy jaki horror?- zapytałam, żeby nie było.
- Może ,, Masakra Piłą Mechaniczną.
- Nie no coś ty w życiu. To jest straszne.
- Właśnie o to chodzi w horrorach.-powiedział Max.
- Taaa mądrala się znalazł
   Jeszcze się długo kłóciliśmy, ale w końcu chłopcy musieli na swoje postawić i poszliśmy na "Masakra Piłą Mechaniczną". Ale obiecali nam, że następnym razem pójdziemy na taki film na jaki dziewczyny będą chciały iść. Zanim film się zaczął to jeszcze było jakieś 20 minut reklam, które mnie bardzo nudziły. Jak i resztę też. W końcu się film zaczął. Był bardzo super, bo tu coś z piła robią, tu coś ucinają, tu człowiek umiera, omg, ale i tak się bałam i cały czas zakrywałam oczy. W pewnym momencie ścisnęłam mocno rękę Nathana, a on obrócił się do mnie i pocałował. Usłyszeliśmy ciche brawa z rzędu wyżej. Po filmie dla zabawy nałożyłam opakowanie po popcornie Nathanowi na głowę i okazało się, że tam jeszcze był popcorn i miał go pełno na głowie. Gdy już go strzepał to zaczął mnie gonić gdy mnie złapał to mocno ścisnął i ponownie pocałował, ale teraz były większe brawa.
- Przepraszam skarbie.
- Nic nie szkodzi, ale myjesz mi włosy.
- Jasne. Dla ciebie wszystko. Haha.-zaśmiałam się.
- Haha. Dobra wracajmy do reszty.
- I chodźmy do domu.
- Wracamy do domu.
   Wracaliśmy do domu cały czas relacjonując film, śmiejąc się i przytulając. Gdy wróciliśmy do domu Nathan poszedł umyć włosy. Cały czas śmiałam się z tej sytuacji z popcornem w kinie. Potem przyszedł Nathan. Wyglądał bosko w mokrych włosach. A następnie wytarł je w moją bluzkę.

*******************************************************************************
I jak podoba się.
Mam pytanie....
Czy zrobić parę z Magdy i Roberta??
Jak tak to dajcie pomysły w jaki sposób
Plissss
Pozdrawiam rodzinkę.

niedziela, 25 marca 2012

ROZDZIAŁ 16



                                                         SOBOTA

          Wstaliśmy rano. Wykonaliśmy poranną toaletę i poszliśmy na jajecznicę, która była naszym
śniadaniem. potem zrobiłam różnego rodzaju ciasta i sałatki oraz obiad. Następnie poszłam się przyszykować na przyjazd rodziny Nathana. Ubrałam sobie czarne rurki, białą bluzkę i na to białe bolerko oraz szpilki. Umalowałam sobie oczy jasnym cieniem, rzęsy tuszem i usta pomalowałam błyszczykiem, a włosy po kręciłam sobie. Następnie poszłam na dół, a chłopakom kopary opadły na mój widok.
- Wow. zajeb***, bosko wyglądasz. Aww.-powiedział Nathan.
- Dziękuję, a ty lepiej idź się ubrać.
- No młoda, ładnie.-powiedział Seev.
- Dzięki.
   Po pięciu minutach wszyscy byli już gotowi i czekaliśmy na przyjazd rodziny. Nathan był ubrany w kremowe rurki, niebieski t-shirt i czapkę.W sumie wszyscy byli bardzo ładnie ubrani. Moja siostra ubrała się podobnie do mnie.
- A tak w ogóle to kiedy mają oni przyjechać?-zapytałam.
- Około 10:00, a po co pytasz?
- A tak tylko chciałam wiedzieć.
- Kurde...
- Co się stało?
- Denerwuję się. Boję się tego co o mnie powiedzą.
- Nie bój się wszystko będzie w porządku.
     Była godzina 9:30. Ja nadal się denerwowałam. W końcu przyjechali.
- Dzień dobry państwu -przywitałam się.
- Dzień dobry.-przywitali się ze mną.
- Cześć Jessica- powiedziałam do niej.
- Cześć braciszku.-przywitała się z Nathanem.
- Cześć. Jak dawno cię nie widziałem.
- Nathan czy to ta dziewczyna o której nam mówiłeś?-zapytała się pokazując na mnie.
- Tak to ona.
- Omg, ale ładna.
- Dziękuję.
     Potem poszliśmy do salonu, a tam przywitali się z resztą chłopaków. Jay'owi od razu zaświeciły się oczy na widok Jessicy. Patrzył się na nią cały czas, a ona odwzajemniła mu uśmiechem. Następnie usiedliśmy na kanapie. Ja od razu wyczułam, że Jay'owi spodobała się Jessica. Więc postanowiłam ich jakoś z swatać. Ale zostawiłam to sobie na później. Zaczęliśmy rozmawiać, a ja w tym czasie poszłam po obiad, który wcześniej zrobiłam. Kiedy przyniosłam go na stół wszyscy zaczęli go jeść. Po obiedzie Pan Sykes zaczął komentować.
- Noo. Przepyszny obiad.
- Dziękuję
- Nathan twoja dziewczyna ma talent kulinarny.
- Ale ten obiad zrobiłam z małą pomocą Nathana i mojej siostry.
- Co ja wygaduje z dużą pomocą.
- Aha.
- Skoro masz taki talent to ja się skuszę na te ciasta.-powiedział Jess.
- Proszę bardzo. Po to tu są, by się częstować.
- Ale to pyszne, musisz dać mi przepis na to ciasto.-powiedział Jessica po zjedzeniu
- Oczywiście dam ci. i cieszę się bardzo, że smakuje.
- Dzięki.
    Potem zaczęliśmy rozmawiać o Nathanie. Zaczęła Pani Sykes. O jego dzieciństwie.
- Był słodkim młodzieńcem, lubił tańczyć....
- Mamo...
- Nie mówiłeś, że tańczyłeś.
- A weź przestań i tak nie umiem.
- Niech pani dalej opowiada.
- Jak był młody to lubił śpiewać, znaczy nadal lubi, a wręcz kocha. cała rodziną siadaliśmy na kanapie  i spędzaliśmy czas właśnie na śpiewaniu i od tego czasu zaczął się bardziej tym interesować. Ale kiedy poszedł na casting do nowego boysbandu i okazało się, że jest jednym z najlepszych i, że to właśnie on będzie do tego zespołu należał to wtedy wszystko się zmieniło, bo zajął się swoją karierą itd.... Co raz mniej się widywaliśmy prawie w ogóle, ale i tak jesteśmy z niego dumni, że udało mu się osiągnąć taki sukces.- przechwalała go Pani Sykes.
- Zatańcz coś.
- No coś ty. Nie zatańczę. Nie umiem.
- Please. błagam.
- Nathan.....-błagaliśmy go wszyscy.
- No dobra coś tam zatańczę.
- Hura.
   Nath zaczął tańczyć. A my wszyscy wgapieni w niego jak w nie wiem w co. Po skończeniu zrobił się zmęczony więc dałam mu wody, by mógł się napić.
- Co się tak lampicie na mnie?-zapytał się.
- Omg to było genialne.-chwaliła go Jess.
- No coś ty.
- Zgadzam się z Jess- powiedział Jay.
- No widzisz Jay też tak uważa.
- Wszyscy tak uważamy.
- Dobra, miło było, ale musimy już iść.-powiedział Pan Sykes.
- Ale tato już.-protestowała Jessica.
- Może Jess zostać na noc. proszę.-błagał Nathan.
- Proszę tato.
- No... Dobra. Zostań.
- Takk.
- To my idziemy już. Dziękuję za przepyszny obiad Marta i do widzenia.
- Ależ proszę bardzo. Do widzenia.
- Paa mamo, paa tato.
- Pa.
   Gdy już wyszliśmy ja pokazałam Jessice gdzie będzie spać. W sumie bardzo ją polubiłam i szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Następnie ona usiadła na łóżku, a ja powiedziałam, żeby czuła się jak w domu i wyszłam z pokoju. Poszłam do Jaya powiedzieć mu, żeby zagadał do Jess.
- Ale jak mnie wyśmieje?
- Na pewno nie. No idź.-popędzałam go.
- No dobra już idę.
- Dzielny chłopak.-powiedziałam ze śmiechem.
    Jay wszedł do pokoju i zaczął nie śmiało.
- He..ej... Jess.
- Hej. Coś się stało.
- Nie nic.
- Chciałem ci powiedzieć, że....że....
- Ze...Co?
- Że jak cię zobaczyłem to...yyyy. Kurde no... spodobałaś mi się i to bardzo.-nie mógł wykrztusić słowa.
- Serio?!
- Tak.
- Ale fajnie uczucie.
- Jakie?
- Mam mnóstwo motyli w brzuchu.
- Aha.
- Takk
- Co tak?
- A nic. Bałem się, że mnie wyśmiejesz jak ci o tym powiem.
- No coś ty. szczerze ty też mi się podobasz.
- To super.
   Rozmawiali jeszcze długo, a ja w tym czasie poszłam na dół powiedzieć Nathan'owi o tej wiadomości, że Jay i Jess mogą być razem. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Chwilę później Jay i Jessica zeszli na dół. ku naszemu zdziwieniu trzymali się za ręce. Nasze buzie były szeroko otwarte.
- O mój boże. kolejna para.
- Gratuluję stary.
- Jak to się stało.
- Normalnie ją poprosiłem, a ona się zgodziła.-wtedy się pocałowali.
- Zostań na dłużej Jess u nas.
- Ja bardzo chętnie, ale nie wiem co na to tata powie.
- Załatwione zgodził się.
- Ale super. Musimy tyle nadrobić.
- Co powiecie na wypad do kina jutro?
- Świetny pomysł.

*********************************************************************************
I co o nim sądzicie??
Szczerze proszę komentować.
Pozdrawiam całą rodzinkę.!!
P.S w moim opowiadaniu  siostra Nathana Jess będzie mieć trochę więcej lat.

sobota, 24 marca 2012

ROZDZIAŁ 15



- Ale Nathan. Gdzie idziesz?-zapytałam się
- Sam nie wiem.
- A co do mnie też się  nie będziesz odzywał?
- Do ciebie będę, ale do nich nie. Chodź ze mną
- No dobra.
- Jak długo to potrwa??
- Nie wiem. Może wieczność.
- Ale kiedyś musisz się do nich odezwać.
- Nie, nie muszę.
- Ale co będzie z zespołem i z twoją karierą??
- Pieprze to!
     Spacerowaliśmy długo cały czas w ciszy. Rozmyślałam jak zmusić Nathana do tego by wybaczył chłopakom i żebyśmy poszli do nich. W końcu powiedziałam mu to, ale on nie chciał mnie posłuchać. Po pięciu minutach znowu nastała cisza. I nagle Nath powiedział, że im wybaczy to, ale mają coś zrobić z tym zdjęciem w gazecie. Natychmiast ruszyliśmy do domu. Ja cieszyłam się jak dziecko, że im wybaczy i wszystko wróci do normy. Po 15 minutach doszliśmy do domu.
- Hej chłopaki.
- No kto to się odezwał?-powiedział Jay.
- Chciałem wam wybaczyć i was przeprosić.
- Nie masz za co. Weź przestań.
- To my raczej powinniśmy cię przeprosić. Bo gdybyśmy ciebie nie sturlali z tej górki to byś nie wpadł w błoto i by ci zdjęcia nie zrobili.
- Przepraszamy!-powiedzieli chłopcy chórkiem.
- O.o
- No dobra. Więc miedzy nami znowu wszystko w porządku?
- Tak!
- Grupowy uścisk.-powiedziałam.
- Pewnie
- TULIMY!!!-powiedziałam
- A co my teletubisie jesteśmy, że się tulimy?
- Nie, ale tak fajnie brzmi. No chodźcie.
      Potem się przytuliliśmy, a następnie poszliśmy oglądać telewizję. Tom włączył kanały muzyczne i akurat leciało "Lightning" to zaczęliśmy ją śpiewać. Ja i Nathan po skończeniu piosenki poszliśmy do pokoju na górę.
- A więc... Powiedziałem mojej rodzinie o nasi oni chcą cię poznać.
- Co!?-zatkało mnie.
- Ale ja nie jestem na to gotowa.
- Ejj nie mów tak.
- A co im o mnie mówiłeś?
- Całą prawdę. To, że jesteś szczera, zabawna, śliczna-wtedy pojawił mi się uśmiech na twarzy.
- Twoje dane czyli imię, wiek, nazwisko, że jesteś z Polski i taki tam.
- Co całe szczęście, że same dobre wiadomości o mnie im powiedziałeś.
- Ty nie masz złych.
- A kiedy do nich pojedziemy??
- To on do nas przyjadą w sobotę za dwa dni.
- Aha. Muszę się pokazać z jak najlepszej strony i żeby się nie ośmieszyć.
- Na pewno dobrze pójdzie.
- A co będzie jeśli palnę coś głupiego lub zepsuję coś lub coś innego?-zaczęłam panikować.
- Spokojnie. Nic się nie stanie.
    Następnie dałam mu buziaka w policzek i poszliśmy na dół. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać telewizor z chłopakami. Oglądaliśmy ,,Salę Samobójców". Max poszedł do Michelle, Tom do Kelsey, a Siva do Nareeshy. W domu zostaliśmy tyko ja, Nathan i Jay. Powiadomiliśmy Jaya, że przyjadą rodzice Nathana i jego siostra Jessica. Chłopak się ucieszył na tą wieść, bo zawsze chciał ich poznać. Potem wrócił Siva z Nareeshą i także im o tym powiedzieliśmy. Gdy do domu wróciła reszta to także się ucieszyli. I zaczeliśmy planować co zrobić na ich przyjazd, tak aby zrobić dobre wrażenie.

ROZDZIAŁ 14




Podbiegłam do Sivy i go odwinęłam z dywanu.
- Dziękuję ci mój zbawco. Uratowałaś mi życie-mówił żartobliwie Siva.
- Haha.
- Co ty robisz?
- Biję pokłony mojej królowej.-odpowiedział.
- Co?!
- Chodź idziemy do chłopaków.
- Zbiórka w salonie za pięć minut.- krzyknęłam na cały dom.
     Pięć minut później wszyscy zebraliśmy się w salonie i ja zaczęłam.
- Pytanie 1: Co wyście tu narobili? Pytanie 2: Co wam do głowy przyszło, żeby Sivę w dywan zawijać?
- Słucham tłumaczyć się mi już!
- No bo… bo myśmy zrobili sobie bitwę na poduszki, potem Max zaczął uciekać do pokoju swojego to za
nim pobiegliśmy, a on się do szafy schował i….
- I co…?
- I  wyrzuciliśmy mu jego ubrania. Potem pobiegliśmy do mnie. Mi wypadła  poduszka z rąk, więc
wziąłem pierwsza lepszą rzecz co miałem pod ręką i wrzuciłem nią. Okazało się, że to bokserki i
rzuciłem je na lampę.
- Aha.
- A co z Sivą?
- A to tak jakoś wyszło.
- Ale ja się czułem jak naleśnik.-odparł biedny Seev.
- Haha.
- To mniam, naleśnik. Trzeba cię zjeść. Hehe
- Na niego!!-krzyknął Nathan.
- Aaaaa. Banda dzikich psów mnie goni!!! Ratunku!!!-krzyczał Siva.
- Pomóż mi-powiedział Siva do mnie.
- Stop!!!!!! Wszyscy. Jesteście gorsi niż dzieci.
- Przecież się tylko bawimy.
- Taaa. bawicie się. Yhym.
- To koniec zabawy, bo znowu coś zepsujecie.
- W sumie Marta ma rację-popierał mnie Nathan.
- Ahh tak tera jesteś za nią. A kto podsunął pomysł, żeby gonić Sivę??
- Noo ja.
- Na "Baby Natha"-krzyknął Max.
    Następnie zaczęli się gonić i... złapali go oraz zawinęli w dywan tak jak Sivę. Potem wynieśli go z
domu. Poszli na jakąś górkę, ale nie dużą. Cały czas ruszali nim, a Nathan o mało co siś nie porzygał. I
cały czas krzyczał. Kiedy go zanieśli na górkę to...sturlali go po niej, a dywan się odwinął i Nathan
wyleciał z niego i wpadł do kałuży błota, która była na w prost niego. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja
podbiegłam do niego i mu pomogłam wstać i wytrzeć się. Następnie poszliśmy do domu. Nathan nie
odzywał się do chłopaków i miał cały czas spuszczoną głowę. Czuł się zażenowany. Gdy wróciliśmy do
domu Nath poszedł się przebrać i umyć, a następnie zamknął się w pokoju, z którego nie wychodził
przez godzinę. Poszłam do niego.
- Hej. Nadal tu siedzisz?
- Tak.
- Chodź na dół
- Nie, nie mam zamiaru tam iść, bo nie chcę ich widzieć na oczy.
- No dobra to idę.
- Nie! Ty zostań. Nie chcę tu sam siedzieć
- To chodź!
- Nie.
- Wolę z tobą pobyć sam na sam.
- Ok.
- A o czym chcesz rozmawiać.
- A kto powiedział, że chcę rozmawiać?.-powiedział i uśmiechnął się.
- Aha.
    Całowaliśmy się pięć minut, tylko z przerwami na oddechy. W końcu przestaliśmy się całować.
- Ciekawe jak ja wytrzymię bez ciebie jak wyjedziesz do Polski??
- Ja też nie wiem, ale będziemy pisać.
    Wtedy do pokoju wparował Tom. Był cały umazany czekoladą i śmiał się. Nathan wpadł w furię i kazał
Tom'owi posprzątać czekoladę z podłogi i wybiegł z domu. Wrócił dopiero około godziny 19:15

                                                  NASTĘPNEGO DNIA

      Wstaliśmy rano, poszliśmy się przejść i Nathan zobaczył swoje zdjęcie w gazecie, było na nim to
wtedy kiedy wpadł do kałuży błota. Paparazzi musieli mu zdjęcie wtedy zrobić. Natychmiast kupiliśmy tą
gazetę i szybko pobiegliśmy do domu. Nathan pokazał im gazetę i nawrzeszczał na chłopaków. Było tam
napisane,, Nathan Sykes cały w błocie. Kto mu to zrobił i dlaczego?? Czy to aby reszta chłopaków i czy go jeszcze lubią?? Czy to koniec The Wanted??"
- Patrzcie co narobiliście!!!
- Co takiego?-wtedy Nathan rzucił gazetą w Toma.
- O cholera.
- Nie wiedzieliśmy, że tak się stanie.-powiedział Jay.
- Może w takim razie to już koniec. Zespół się rozpada!!??
- Co??!! Nie!!
- Ale Nath..!!
- Co?!
- Co wam do głowy przyszło, żeby mi coś takiego zrobić??
- Nie wiem.
- Badania naukowe. U Toma mózgu nie wykryto!!
- Ejj. Co?!
- No. Nie chce mi się z wami gadać. Ja spadam. I nie wiem czy kiedyś wrócę


******************************************************************
Dedykuję ten rozdział Asi0987, bo gdyby ona mi nie pomogła to by tego rozdziału nie było
Dziękuje Asiu!! :**
P.S. dawno mnie na czacie u Rev nie było, bo jak włączam tą stronę to mi się automatycznie net wyłącza i nie wiem dlaczego.
Pozdrawiam całą rodzinkę:
 Weer, Wariatka, Love, Nicely, Asia0987, Ada:), Ada<3, Bela, Klauduśś, Revolution, Sandziaa, Cat,Justbreathe, Kinga, Malina, Inna, Olivia, Monia, Myszka, Invincible, Sierra, Hilal, Nika:),Gabi, Lauren, Huehueue, Riddle, Peace, Natt, Madzialena, Myia, Eve, Kinia, Magical , Hela !!!!
Kocham was!!!!

czwartek, 22 marca 2012

DZIĘKUJĘ!!

Dziękuję wam za to, że odwiedzacie mojego bloga. I zachęcam do dalszego odwiedzania i komentowania. Dziwię się, że nadal czytacie go. Ale dziękuję wam bo już mam 2100 wejść.
Pozdrawiam.
Marcia

wtorek, 20 marca 2012

ROZDZIAŁ 13

\

    Gdy wróciliśmy do domu..... zastaliśmy tam obrzydliwy bałagan. Czego nie można spodziewać
się po chłopakach? Okna były umazane ketchupem, przewrócony stół. Max biegał w potarganej
koszulce, która także była cała w ketchupie,a na blacie kuchennym było pełno talerzy nie
pozmywanych. Myślałam, że zaraz wybuchnę na widok tego wszystkiego. We mnie się już
wszystko ze złości gotowało . Czy chociaż raz nie może tu być porządku?-pomyślałam. Widocznie
nie.-odpowiedziałam sobie w myślach. Następnie wydarłam się na chłopaków.
- CO TO MA BYĆ!!!???-zapytałam wściekła,a chłopacy stanęli w miejscach jak wryci.
- Eeee...noo....
- No co...??
- Bawiliśmy się.-odparł Max.
- Tak a w co?
- Chyba w dżunglę.
- No coś w tym sensie.-powiedział żartobliwie Tom.
- Hahaha.
- A teraz mi tu to wszystko posprzątać. I to już!!!!-rozkazałam im.
- A ty co? Nasza mama??
- A tak w ogóle to gdzie Siva??
- Nie wiem
- Nie, ale w takim chlewie nie da się żyć, a ja tego nie posprzątam za was.
- Ja też nie -powiedział Nathan wchodząc po schodach na górę.
     Chłopacy następnie wzięli się za sprzątanie. A ja ich pilnowałam, żeby wysprzątali wszystko na
błysk. A Magda w tym czasie poszła do łazienki. Nagle usłyszałam jej piski z łazienki.
- Aaaaa! Ratunku!!
- Co się stało?-zapytał się Jay.
- Oj zapomniałem-dodał po chwili.
- Neytirii jest w wannie, a ja chciałam się wykąpać i teraz nie mogę. To jest obleśne.
- Już ją wyciągam. Chodź tu skarbie.-powiedział do gada.
- Skarbie??
- Tak. To mój skarb.
- Aha. Tobie koniecznie trzeba znaleźć dziewczynę-powiedziała Magda.
- Teraz już możesz się umyć.
- Nie, nie mogę!!
- Przecież już tam jej nie ma
- No, ale była i to jest ohydne. Chyba odpuszczę sobie kąpiel.
- Pójdę pod prysznic.-dodała.
   Ja się cały czas śmiałam z tej kłótni, a po chwili wyszłam z łazienki, bo już to mnie znudziło.
Poszłam sprawdzić czy posprzątali tak jak ja chciałam. Wszystko było idealnie posprzątane na
błysk. Na wszelki wypadek poszłam sprawdzić czy nie narobili bałaganu gdzieś indziej.
Sprawdziłam najpierw pokój Sivy. Było czysto. Potem Jaya i także czysto, ale już w pokoju Maxa i
Toma nie!. U Toma cała pościel na podłodze poduszki porozrzucane po całym pokoju i na dodatek
jego bokserki na lampie. Pominęłam ten pokój i poszłam do Maxa, a tam zwinięty dywan w rulon, a
w nim Siva mówiący "Na pomoc!!" oraz ciuchy wyrzucone z szafy na podłodze leżały.

********************************************************************************
Wena mi wróciła, więc postanowiłam, że dodam jeszcze 13 rozdział dzisiaj.
Ale krótki
Pozdrawiam
Marcia

ROZDZIAŁ 12



   Następnego dnia wstaliśmy rano, ubraliśmy się i poszliśmy na śniadanie. Po śniadaniu ja, Nathan i
Magda poszliśmy się przejść po Londynie. Chwilę później ja zobaczyłam ogłoszenie, że można się
zapisać na kurs tańca breakdance. Namawiałam Natha i Magdę, żeby się zgodzili. Po 10 minutach
ulegli moim błaganiom. Przez chwil szukaliśmy adresu, który był podany na ogłoszeniu. W końcu
znaleźliśmy go i weszliśmy do środka.
- Dzień dobry.-powiedzieliśmy chórem.
- Dzień dobry- odpowiedzieli pracownicy.
- Chcieliśmy zapisać się na kurs tańca breakdance.
- A ile będzie to kosztować?-zapytał Nathan
- Znaczy pierwszy raz jest za darmo, a jak się zdecydujecie nam kurs to karnet jest po 30 funtów i w nim   jest 12 lekcji.
- Aha.
- Zapraszamy do przebieralni. Tam proszę zostawić swoje rzeczy, a jak państwo nie mają   
zastępczych butów to proszę zdjąć te co macie teraz na nogach i tańczyć w    skarpetkach.  
-powiedziała uprzejmie pracownica.
     Poszliśmy tam i zostawiliśmy  rzeczy, a następnie poszliśmy na salę. Tam było już kilka osób.
Okazało się, ze większość z nich to Polacy. A także instruktor to też Polak, więc za każdym
razem jak chciał coś do Nathana powiedzieć to musiałam mu tłumaczyć, bo nie umiał dobrze
mówić po Angielsku.
- Hej wszystkim. .-przywitał się z nami.
- Cześć-odpowiedzieliśmy mu.
- A więc mam na imię Paweł, mam 22 lata i mieszkam w Polsce oraz kiepsko mówię po Angielsku.
- A teraz chcę was poznać.-dodał.
- Ja mam na imię Marta i także mieszkam w Polsce.- przedstawiłam się
- Mam na imię Magda jesteśmy siostrami z Martą.
- Mam na imię Nathan, mam 19 lat i mieszkam w Anglii, a urodziłem się w Gloucester.
   Reszta też się przedstawiła, a następnie Paweł przedstawił nam regulamin.
- Na każdych zajęciach obowiązują obuwie zamienne, żeby nie ubrudzić sali, a także luźne
spodnie, a nie jeansy, bo jak będziecie chcieli zrobić porządny rozkrok to będzie wam ciężko.
Wszystko jasne?
- Tak.
- Tak.-powiedział Nathan.
- Tego chyba nie muszę tłumaczyć.
- Nie, nie musisz.
- Wiem.
     Następnie zaczął nam pokazywać podstawowe kroki, a my je powtarzaliśmy z klika razy. Nie
było takiego kroku, w którym błędu nie popełniłam. Nathan i Magda się cały czas śmiali, chociaż
wcale nie byli lepsi.Pokazał nam z 10 kroków, ale i tak żadnego w całości nie zapamiętałam. Po
półtorej godzinie zajęcia się skończyły i poszliśmy się ubrać.
- I jak??
- Fajnie.-odparł Nathan.
- Super!-krzyknęła Magda.
- To co? Zapisujemy się?-zapytałam.
- No ja wchodzę.-powiedziała Magda.
- A ty Nath??
- Nooo.... Dobra też.
- Tak!! -krzyknęłam ucieszona.
- Idziemy się zapisać.
- Chcieliśmy się zapisać-powiedział Nathan do pani w rejestracji.
- Tak oczywiście. Już. Wy we trójkę?
- Tak.
- A więc będzie to kosztowało 90 funtów.
- Już płacę.
- A tu macie formularze do wypełnienia.
- Ok.
    Po tym pożegnaliśmy się i wyszliśmy z budynku. Później poszliśmy trochę odpocząć po
zajęciach. Poszliśmy na lody i napić się czegoś. Gdy wróciliśmy do domu.....

**********************************************************************************
Przepraszam, ze taki krótki, ale weny nie miałam
Jak zwykle nudny mi wyszedł i to bardzo nudny
Dedykuje go całej rodzince. A oto ona:
Weer, Wariatka, Love, Nicely, Asia0987, Ada:), Ada<3, Bela, Klauduśś, Revolution, Sandziaa, Cat,Justbreathe, Kinga, Malina, Inna, Olivia, Monia, Myszka, Invincible, Sierra, Hilal, Nika:),Gabi, Lauren, Huehueue, Riddle, Peace, Natt, Madzialena, Myia, Eve, Kinia, Magical , Hela !!!!
Jeśli kogoś pominęłam to bardzo, bardzo przepraszam.
Pozdrawiam
Marcia

piątek, 16 marca 2012

ROZDZIAŁ 11




          Wstałam rano o godzinie 9:00. Nathana nie było koło mnie. Więc poszłam do łazienki umalować się, uczesać się i ubrać. Ubrałam na siebie niebieską koszulkę z nadrukiem, niebieskie rurki i także niebieskie trampki. Ubrałam się tak ponieważ uwielbiam ten kolor. Następnie zeszłam na dół, a tam... MEGA bajzel po wczorajszej imprezie. Poszłam do kuchni nie zwracając uwagi na bałagan. Chciałam sobie zrobić śniadanie, ale tam był już Nathan. Przywitaliśmy się, a on posadził mnie na blacie i namiętnie pocałował. Nagle przerwał nam Tom.
- Hejoł.-krzyknął.
- Hej Tom.-powiedział Nathan.
- Hej Smerfetko. Hehe.-powiedział do mnie Tom śmiejąc się.
- Ejj. Wcale nie Smerfetka. Albo może.- bo miałam też białą czapkę.
- Nie wolno Ci tak mówić do mojej dziewczyny.
- Bo co?
- To.
       I zaczęli się gonić po całym domu, a Nathan krzyczał "Ja Ci dam Smerfetkę". Gonili się dłuższy czas kiedy Nathan powiedział "Zaraz Cię złapie ty... ty...Papo smerfie". Gdy Tom to usłyszał to zaczęli się szturchać. A ja cały czas się z nich śmiałam i postanowiłam zrobić sobie śniadanie. Zrobiłam sobie kanapki z nutellą, a chłopcy dalej się szturchali.
- Dzieci!!-powiedziałam przechodząc koło nich.
- Jakie dzieci?!
- Noo zachowujecie się tak.
- A chłopaki dzisiaj przyjdzie do mnie Magda, więc macie się tak nie zachowywać. Zrozumiano!!??.
- Tak.-powiedzieli razem.

      Wtedy chłopaki także mnie zaczęli gonić po domu za te "dzieci". Po jakimś czasie nadal mnie nie złapali i zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to Magda więc szybko pobiegłam otworzyć. To była ona.
- Hej Magdaaa.-wtedy złapał mnie Nathan i mocno ścisnął.
- Mam Cię-krzyknął.
- Hej.
- Prrooszęę weejdźź.-mówiłam tak, bo Nathan mną kręcił.
- Haha. Fajnie mówisz.
- Nath, mówiłam, ze masz się tak nie zachowywać.
- Nathan, złapałeś Smerfetkę?-zapytał z góry Tom.
- Tak.-odpowiedział.
- Smerfetkę?-zapytała Magda.
- Bo jestem ubrana cała na niebiesko i do tego jeszcze białą czapkę mam.
- Aha. No fakt. Haha.
- Ejj ty też?
- Co?
- Za Smerfetką.
- Nie, ale to jest śmieszne.
        Potem poszłyśmy na górę, a chłopakom powiedziałam, że mają się jakoś zachowywać w sensie jak dorośli, a nie jak dzieci. Gdy weszłyśmy do pokoju to Magda zaczęła go podziwiać, bo był wielki i oczywiście niebieski. Usiadłyśmy na łóżku i Magda zaczęła wypytywać się o mój związek z Nathanem. Oczywiście musiałam jej wszystko opowiedzieć jak to się wszytko zaczęło, bo nie dała by mi spokoju. Nagle z dołu usłyszałyśmy jakieś hałasy. Zeszłyśmy na dół a tam... Max umazany cały po twarzy czarnym markerem, Jay z majtkami na głowie, Siva z rozbitymi jajkami na głowie.
- Przecież mówiłam, bez żadnych takich.
- Ale to już dawno mieli.
   Nathan, Tom, ja i Magda nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu. Max, Jay i Siva robili dziwne miny, które też były śmieszne. Oni w ogóle nie wiedzieli z czego się śmiejemy.
- Idźcie doprowadzić się do ładu.
- A po co przecież ładnie wyglądam.-powiedział Max.
- Taa. To idź popatrzyć się do lusterka.
- Okej. Aaa-krzyczał z łazienki.
- Kto mi to zrobił.
- Ja nie.-powiedział Tom.
- Ja też nie.-powiedziałam.
- To pewnie "Baby Nath". Hehe.
- To nie ja i żadne "Baby Nath". Wiesz dobrze, że nie lubię jak tak do mnie mówicie.
- Dobra idę się umyć.
         Dochodziła godzina 19:00. Postanowiliśmy, że obejrzymy jakiś horror i zamówimy pizzę. Oglądaliśmy "Krwawe Walentynki". Po 45 minutach dostawca przywiózł pizzę i zaczęliśmy ją jeść. Magda chciała już iść, ale ją ubłagałam, żeby została. Zadzwoniła do rodziców i powiedziała im, że zostaje u nas na noc. Film był straszny, ale nie mogłam oderwać oczu od telewizora. Po godzinie Jay i Siva już spali. A ja się popcornem i pizzą zajadałam. Po jakimś czasie Max i tom także zasypiali. Mi i Magdzie też chciało się spać. Jedynie Nathan wytrzymał do końca filmu. Gdy do końca filmu zostało pół godziny był tak zmęczona, że poszłam na górę do łózka i od razu zasnęłam.

                                               NASTĘPNEGO DNIA

        Obudziłam się tak samo jak wczoraj i również beż Nathana. pomyślałam sobie, że zasnął na kanapie. Więc wykonałam poranną toaletę, a następnie poszłam sprawdzić na dół czy Nathan śpi na kanapie. Na schodach usłyszałam czyjeś głosy. Weszłam do salonu, a tam widzę...  Magdę leżąca na Nathanie i całującą go. Od razu wybiegłam z płaczem z domu trzaskając drzwiami. Za mną pobiegł Nathan.
- Zostaw mnie!!-krzyczałam.
- Ale..ale...
- Ale co??
- To ona zaczęłam mnie całować
- Taaa. Bo już ci uwierzę.
- To prawda.
- To dlaczego sie do niej kleiłeś.
- Wcale nie
- Odejdź i zostaw mnie.
- Kur**, piep**** życie. - powiedział wchodząc do domu.

                                          PERSPEKTYWA NATHANA

      Po zakończeniu filmu wyłączyłem telewizor i poszedłem spać na górę. Następnego dnia wstałem rano. Ubrałem się w czarne spodnie, koszulkę z nadrukiem i czapkę z napisem "LA". Potem poszedłem zrobić śniadanie na dół, bo nie chciałem budzić Marty. I wtedy podeszłam do mnie Magda mrucząc pod nosem "Nie chcę, ale zrobię. Co ma być to będzie". I rzuciła mnie na kanapę, położyłam się na mnie i zaczęła całować. Próbowałem ją odepchnąć. W tym momencie weszła Marta, kiedy ją zobaczyłem wyglądała na wściekłam i była cała w łzach. Zrzuciłem Magdę z siebie i pobiegłem za Martą. Zaczęliśmy się kłócić. Potem wszedłem wściekły do domu trzaskając drzwiami. Przez cały czas nie odzywałem się do nikogo. Nawet śniadania nie dokończyłem i nie zjadłem obiadu. tylko leżałem na łóżku w zamkniętym pokoju i myślałem co mógłbym zrobić. Była godzina 13:55, a Marty nadal nie było. Zaczynałem się o nią martwić.

                                           PERSPEKTYWA MARTY

        Wybiegłam po kłótni gdzieś w miasto. Nawet nie wiedziałam gdzie biegnę, bo nadal płakałam. W końcu się uspokoiłam i usiadłam gdzieś na ławce. W ogóle nie zamierzałam wracać do domu. była godzina 18:03, a ja nadal na tej ławce siedziałam. Byłam głodna, zaczynał mi się zimno robić i wyglądałam jak "ósme nie szczęscie". Chwilę później ktoś do mnie podszedł. Domyślałam się, ze to chłopak, bo miał kaptur na głowie i czarne spodnie. Przestraszyłam się go.
- Hej.-zagadał do mnie.
- Cześć-odpowiedziałam nieśmiało.
  wtedy on ściągnął kaptur i okazało się, ze to jest...Zayn z One Direction.
- Cześć jestem Za...-przerwałam mu.
- Zayn. Tak wiem. Znam Cię.
- A to fajnie.
- Tak znam wasz zespół, ale nie jestem waszą wielką fanką.
- Aha.
- A jak ty masz na imię?
- Ma...
- Poczekaj spróbuję zgadnąć.
- No dobra.
- Margarett ?
- Nie. Podpowiedź to polskie imię.
- Uuu. To nie zgadnę, bo nie znam polskich imion.
- Marta.-powiedziałam mu.
- Ładne imię.
- Dziękuję.
- A co to tak sama siedzisz? i dlaczego płaczesz?
- A tak i nic się nie stało.
- Przecież widzę, że coś się stało.
- No bo...-nie mogla wykrztusić słowa.
- No bo..?
- A z resztą nie ważne.
- No powiedz.
- No bo Nathan całował się z moją przyjaciółką, a to mój chłopak. Yyy były chłopak.
- Jaki Nathan?
- Z The Wanted.
- Aaa. Znam go.
        Potem zapytał się czemu nie wracam do domu, a ja mu odpowiedziałam, że nie chcę. I tak jeszcze długo rozmawialiśmy. I on nagle zaproponował, żeby przespała się u nich w domu. Zgodziłam się na propozycję. Od razu zadzwoniłam do mojej siostry i wszystko jej wytłumaczyłam. Zrozumiała mnie i zgodziła się, żebym dziś spała u One Direction. Poprosiłam ją, że by nikomu o tym nie mówiła. Następnie się rozłączyłam i poszłam z Zayn'em do ich domu. Miło spędziliśmy czas na rozmowie. Zayn cały czas mnie rozśmieszał ich historiami. Po godzinie doszliśmy do ich domu. Chłopaki przywitali się ze mną, a Malik wytłumaczył im dlaczego będę dziś u nich spała. Nie mieli nic przeciwko
- Mam tylko pytanie...-wtrącił Liam.
- Jakie??
- Gdzie ona będzie spała??
- Yyy. Nie wiem.
- Ja się prześpię na kanapie, a ona pójdzie do mojego pokoju.-zaproponował Louis.
- Dzięki.
    Następnie pokazał mi drogę do pokoju. Weszłam do wielkiego fioletowego pokoju w którym było wielkie łóżko, koło łóżka dwie szafki nocne. Trzy duże szafy, na środku dywan i żyrandol na suficie. Po skończeniu podziwiania położyłam się na łóżko i po chwili zasnęłam z tych dzisiejszych wrażeń.

                                                     KOLEJNY DZIEŃ

        Wstałam, poszłam się uczesać i założyłam ciuchy, które miałam wczoraj, bo nie miałam innych. Potem poszłam na dół i Liam dał mi śniadanie. To były naleśniki. Po śniadaniu Niall i Harry poszli mnie odprowadzić do domu The Wanted. Oni także byli bardzo zabawni. tak mnie rozśmieszali, że prawie zapomniałam o tej sytuacji z Nathanem. Po 45 minutach doszliśmy do domu. Denerwowałam się, bo nie wiedziałam jak chłopaki zareagują na to, że mnie całą noc nie było.
- Wróciłam!-krzyknęłam.
- gdzieś ty była. Martwiłem się o ciebie.-powiedział zmartwiony Tom.
- U chłopaków z One Direction.
- Co!? Gdzie?! Jak to!?
- No normalnie. Nie chciałam wracać do domu, a spotkałam Zayna i on zaproponował mi żebym do nich poszła spać.
- Aha.
- Hej chłopaki-powiedzieli razem Niall i Harry.
- Hej-odpowiedzieli Tom, Max i Siva razem.
- A nie gniewacie się?
-Jeżeli byłaś pod dobrą opieką to nie.
- Była, była.-powiedział Harry
- A to fajnie.
- Cześć skarbie.-powiedział Nathan.
- Odwal się. Jasne.-odepchnęłam Nathana.
- Nadal jesteś zła
- Taaak!!
        W tym momencie Harry i Niall sobie poszli, Pożegnaliśmy się, a chłopaki im podziękowali za pilnowanie mnie. Po tym ja pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju. po pół godzinie postanowiłam wyjść i usłyszałam rozmowę Maxa z Magdą.
- Dzięki.
- Ty mnie szantażowałeś, kazałeś pocałować Nathana na oczach Marty. Ja tego nie chciałam, bo bałam się, że ją stracę. A ty mi tu dziękujesz. Bezczelny jesteś!!
- Czy ja dobrze słyszę?!-powiedziałam przerywając im.
- Eee. To nie tak. Max mnie zmusił.
- No dobra. A ty Max jak mogłeś mi to zrobić?
- Nooo. To miała być zemsta za kawał, ale ja nie wiedziałem, że to tak daleko zajdzie.
- Za takie coś!? Ty świnio!-walnęłam go z liścia.
- I jeszcze tego markeru nie udało mi się zmyć i jak Michelle mnie zobaczyła to uciekła. Przez to jeszcze bardziej byłem wściekły.
- I ja jeszcze na tym ucierpiałam. A nie mogłeś tego po ludzku załatwić??

         W tym momencie wszedł Nathan. Był zdziwiony, że się do niego odezwałam. Poprosiłam go o rozmowę na osobności. Zgodził się, a ja mu wytłumaczyłam, że Max zmusił Magdę do tego, a także chciałam go przeprosić. Gdy to usłyszał to nie wiedział co ze sobą zrobić. Więc poszedł do Maxa i z nie nacka przywalił mu prosto w nos. Ja im szybko przerwałam.
- Spokój!! Nie zaczynajcie bójki.
- Ok.
- Magda ciebie też chciałam przeprosić.
- Nie masz za co-powiedziała przytulając mnie.
- Skarbie stęskniłem się za tobą.- powiedział Nathan do mnie.
- Czyli znowu jesteśmy parą?
- Noo, a co zerwaliśmy?
- Nie. Tylko mi się tak zdawało. Ja też się stęskniłam- pocałowałam go namiętnie.
- Oooo. Jak to słodko wygląda.-powiedziała Magda.
- Dobra ja już spadam.-dodała po chwili.
- Pa
- Cześć
- Hej.
      Mówili wszyscy po kolei. Następnie ja i Nathan poszliśmy do pokoju nadrobić te dwa dni. Rzucił mnie na łóżko i zaczął całować. Potem zaczął mnie rozbierać, ale ja mu powiedziałam, że nie jestem jeszcze na to gotowa. Zrozumiał mnie i się ubrałam. Po dwóch godzinach wyszliśmy z pokoju na obiad. Wszyscy już w kuchni siedzieli.
- Max. Mam pytanie....
- Jakie?
- Michelle się odezwała do ciebie?
- Nie.
- Aha. Zaraz wracam.
      Poszłam po telefon by zadzwonić do Mich i jej wszystko wytłumaczyć. Powiedziałam, że Nathan pomalował Max'owi twarz markerem i się nie dało go zmyć i dopiero musiał taki specjalny zmywacz kupić. Ona zaczęła się z tego śmiać.Poprosiłam ją żeby przyjechała do Maxa, bo za nią tęskni.
- Wróciłam.
- Gdzie byłaś.
- Nie ważne.
      Zaczęliśmy jeść obiad. Po obiedzie Tom i Jay posprzątali ze stołu. Chwilę później zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Max idź otworzyć.-powiedziałam.
- Dlaczego ja?
- No idź.
- No dobra.
- Hej skarbie.-powiedział Mich wskakując Max'owi na szyję.
- O hej. Jak się stęskniłem.
- Ja też.
- Marta. Kocham cię. po prostu kocham.
- Nie ma za co.
- A skąd wiesz, że to ja.
- Domyśliłem się.
- Aha.
      Wtedy ja i Nathan wyszliśmy z domu, bo chcieliśmy pobyć trochę czasu sami. Spacerowaliśmy ulicami Londynu. Nathan wziął mnie na lody. Zamówił mi wielki pucharek z posypką i cukierkami na górze. Po zjedzeniu poszliśmy dalej. Nathan cały czas obejmował mnie. Słuchaliśmy muzyki. Nathan wsadził mi jedną słuchawkę do uszu i zaczęliśmy cichutko śpiewać. Po chwili śpiewania wyjął mi ją, posadził mnie na murku i zaczął głośno śpiewać " Gold Forever ". Ludzie gapili się na niego cały czas, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Przerwałam mu śpiew, bo zauważyłam paparazzi schowanego gdzieś w krzakach. Uciekliśmy gdzieś w takie miejsce gdzie nas nie znajdą, ale i tak znaleźli. I zaczęli nam robić zdjęcia. Od razu pobiegliśmy do domu, a oni za nami. Gdy dobiegliśmy zamknęliśmy dom tak aby nie weszli. Pozamykaliśmy wszystkie okna. Chwilę później usłyszeliśmy stado piszczących fanek pod domem. Z niego już w ogóle nie dało się wyjść. Po jakimś czasie już nie mogliśmy wytrzymać, więc Nathan poszedł ku drzwiom, otworzył je i... rozwalił aparat jednemu z paparazzi, a reszcie kazał spadać. Nie chcieli iść to Nath przywalił jednemu w mordę i wtedy poszli sobie. Następnie zaczęliśmy grać w "prawda czy wyzwanie". Przyszykowaliśmy różowe i niebieskie karteczki. Na niebieskich trzeba był napisać wyzwanie, a na różowych prawdę. Wszyscy następnie zaczęli wypisywać na karteczkach i wrzuciliśmy je do szklanej kuli. Jay poszedł po butelkę, a następnie nią zakręcił i wypadło na Natha.
- Prawda czy wyzwanie?-zapytał  Jay.
- Prawda.
- To losuj, różową karteczkę.
- No dobra, już.
- Co tam piszę..?
- Czy kiedykolwiek pocałowałeś nieznaną osobę.
- Kto to wymyślił?-zapytał.
- Ja - odpowiedziałam.
- A więc, nie- odpowiedział na pytanie.
      Następnie Nathan zakręcił butelkę i wypadło na Maxa.
- Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Uuu. Losuj.
- Zrób 15 pompek z dwiema osobami na plecach.
- No dobra. A więc wybieram Martę i Magdę.
- A dlaczego je??
- Bo to najlżejsze osoby.
- Nie ma tak.-odparła Magda.
- Siva i Tom siadajcie na niego.
- Cooo?? Oni?? Nie ma mowy.
- Wymiękasz?? Czy chcesz karę.
- Niech wam będzie.
- Jeden, dwa, trzy, czteeeryy -odliczaliśmy kiedy się trochę zmęczył.
- Pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć.
- Nie dam rady więcej.-odparł zmęczony Max.
- Ejj no. Jeszcze pięć. Dajesz.- zachęcaliśmy go.
- Koniec. Jestem wykończony.-powiedział wyczerpany po skończeniu zadania.
- Ile wy ważycie co??
- A co cię to??-odparli razem Tom i Siva.
- Kręć Max.
- Wyzwanie.- krzyknął Tom, bo na niego wypadło.
- A więc... rozbij sobie dwa jajka na głowie, a następnie wysyp na nią mąkę. Co??!!!!
- Rób.
      Następnie ruszył do kuchni po jajka i mąkę i wykonał swoje zadanie.  Wszyscy nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu, a nasz Tom zrobił się czerwony jak burak.  Graliśmy dalej i śpiewaliśmy Lightning.

You're in control,
Pressing pause om my heartbeat,
Someone stole all the air,
So I can't speak,
Now,
I know,
The chase, is on,
I feel, as though
My times, has come

How many times do I fly
through your head space?
Now it's speeding away from
A safe place
Yeah
Your skin
The touch
The kiss
The rush too much
And here you comes

When your lips touch mine
It's the kiss of life
I know, I know  that it's little beat frightening
We might aswell be playing with lightning
We touch light, like it's our first time
Oh, oh, I know that it's a little beat frightening
We might aswell be playing with lightning
Nooooooow...

Oh oh(x2)

Just you and me and the coast
In the back room
Learning Things they don't
Teach in the classroom
Now
You're here
i feel, the fear
For everithing
That's oh so clear

I've been addicted to you since
The first hit
Out pf control loke a surge
Of electric
Yeah
Your skin
The touch
The kiss
The rush too much
And here you comes


When your lips touch mine
It's the kiss of life
I know, I know  that it's little beat frightening
We might aswell be playing with lightning
We touch light, like it's our first time
Oh, oh, I know that it's a little beat frightening
We might aswell be playing with lightning
Nooooooow...

Oh oh(x4)

Your skin
The touch
The kiss
To much

Your skin
The touch
The kiss
The rush

Your skin
The touch
The kiss
To much

The rush (x4)

When your lips touch mine
It's the kiss of life
I know, I know  that it's little beat frightening
We might aswell be playing with lightning
We touch light, like it's our first time
Oh, oh, I know that it's a little beat frightening
We might aswell be playing with lightning
Nooooooow...

Oh oh(x5)


       Po zakończeniu gry nadal śmialiśmy się z Toma. Kazałam mu iść doprowadzić włosy do ładu, bo wyglądał gorzej niż jego bałagan w pokoju. Ja i moja siostra poszłyśmy do kuchni zrobić kolację. Zrobiłyśmy krokiety z pieczarkami i serem. To ponieważ uwielbiam krokiety z pieczarkami. Po pół godzinie były gotowe.
- Kolacja na stole.
- Z czym są te krokiety??-zapytał Max.
- Yyy. Zjedz to się przekonasz.-"Kur** zapomniałam, ze Max nie lubi pieczarek"-pomyslałam sobie.
- Smacznego.
- Nawzajem.-odpowiedzieli wszyscy chórem.
- O kur**!!-krzyknął Max.
- Co się stało??
- Tam są pieczarki!!. Z robiłyście to specjalnie.
- Wcale nie. Zapomniałam no. Przepraszam.
  Po kolacji poszliśmy się umyć i spać. Musiałam jeszcze 20 minut przepraszać Maxa za te pieczarki w krokietach. W końcu mi wybaczył mój błąd. Następnego dnia.....

*********************************************************************************
Napisałam.
Taki długi mi wyszedł.
Miałam wenę.
Omg jaki nudny mi wyszedł!!   jak flaki z olejem
Przepraszam, że nie pisałam tak długo, ale nie miałam na to czasu.
Postaram się nadrobić zaległości.
Kocham was.!!
P.S jeszcze nie wiem co będzie następnego dnia, muszę coś wymyślić.
Dawajcie pomysły w komentarzach.
Pozdrawiam.
Marcia
:P :***

poniedziałek, 5 marca 2012

ROZDZIAŁ 10




                                                          19 czerwca (wtorek)


    Był to dzień jak co dzień, a może nie do końca bo to dzień moich urodzin. Nie robiłam z tego wielkiej sprawy, ale wiedziałam, że coś dostanę od rodziców i siostry, ale to dopero po powrocie ze szkoły. Nie mogłam się doczekać.
    Jak zwykle we wtorki obudziłam się o 6:00, bo jak zawsze w ten dzień musiałam wyjść z domu o 7:00. Rano na śniadanie zjadłam płatkiz mlekiem, następnie nastąpiła poranna toaleta, a potem założyłam na siebie beżową sukienkę w kwiatowy wzór, kolczyki i bransoletki. Byłam prawie gotowa, miałam jeszcze zrobić make-up i ułożyć włosy, ale mama mnie zawołała, więc wyszłam z pokoju i przeszłam do kuchni.
 - Tak. Co się stało?- spytałam się mamy.
 - Masz śniadanie do szkoły?- jak co dzień mama zadała to pytanie.
 - Nie, a możesz mi  zrobić?- poprosilam ją - Bo ja muszę się zbierać do szkoły.
 - Do szkoły sie tak szykujesz?- zdziwionym głosem mama się spytała, patrząc na mnie jakbym miała iść na randkę.
 - No, a co? Przecież zawsze się "stroję" do szkoly.- powiedziałam idąc do łazienki.
 - A to dzisaj jakiś wyjątkowy dzień?- zapytała udając, żenie pamięta o moich urodzinach.
 - Tak!!!- wykrzyknęłam z łazienki.
 - Aha.- odparła.
 - Mamo, ty lepiej zrób mi kanapki z serem do tej szkoły, a nie wypytuj się mnie o to jak ja wychodzę ubrana do szkoly.- oznajmiłam jej nakładając podkład na twarz.
 - Dobra zbieraj się już, nie będę ci przeszkadzać- powiedziała.
    Po nałożeniu podkładu umalowałam powieki brązowym cieniem do powiek, podkreśliłam oczy kredką do oczu i nałożyłam tusz do rzęs, następnie na policzki nałożyłam róż, a na usta delikatny błyszczyk. Wyprostowałam sobie włosy, układając je opadające na ramiona, a grzywkę spięłam do tyłu.
 - Kanapki gotowe księżniczko.- powiedziała mama gdy dokonywałam ostatnich poprawek.
 - Dziękuje. Kochana jesteś.- odpowiedziałam z uśmiechem, biorąc kanapki ze stołu.
 - Pięknie wyglądasz.- oznajmila nie mogąc napatrzyc się na mnie.
 - Wiem.- powiedziałam pewnym głosem, ale i tak się zarumieniłam.
 - No dobra idź już bo jest już 6:58.- wyganiała mnie mama z domu.
 - Pa.- mówiłam śmiejąc się przy tym.
 - Pa.- odrzekła.
    Założyłam baleriny i wyszłam. Szłam do szkoły jakieś 35 minut. Odrazu weszłam do łazienki by zerknąć jak wyglądam i poprawiam sobie włosy i nałożyłam małe poprawki w makijażu. Zajęło mi to 15 minut. Była już 7:50 właśnie lekcja się zaczynała, gdy weszłam do klasy wtedy koledzy i koleżanki zaczęli śpiewać mi "sto lat". Śpiewali tak głośno, że pani dyrektor weszła do sali.
 - Co się tu dzieje?!- powiedziała podniesionym tonem, a kalsa ucichła.
 - Nic. My tylko śpiewamy dla Magdy "sto lat" bo ma dzisiaj urodziny.- usprawiedliwiała cała klasę przewodnicząca Monika.
 - To wszyskiego najlepszego.- Złorzyła mi życzenia dyrektorka.
 - Dziękuje.- odparłam zawstydzona. Po czym pani dyrektor upomniała nas, aby to było poraz ostatni i wyszła.
    Gdy pani dyrektor wyszła to przyszedł ksiądz i dopytywał się dlaczego nas odwiedziła pani Wikło, zdziwiony wysłuchał wersji Moniki i złorzył mi życzenia, za które podziękowałam i lekcja się zaczęła. Mijały lekcje, gdy nagle na lekcji wychowawczej wszyscy usłyszeli zza okna jak ktoś woła moje imię i nazwisko. Za pierwszym razem zignorowałam to, ale to się powtórzylo, więc zobaczyłam za okno, a tam chłopcy z The Wanted. Oni mnie zobaczyli w oknie i gestem ręki chcieli bym zeszła na dół i wyszła ze szkoły. Ja wachałam się bo nie mogłam tak od se wyjść z lekcji.
 - Kto to?- zapytała się pani Kłopotowska.
 - Chło... chłopacy z The Wanted.- mówiłam z podekscytowaniem.
 - Kto?- chórem wykrzyknęła cała kalasa.
 - Mó ulubioy zespół.- odpowiedziałam z załamującym się głosem.
 - Ale co oni tu robią i czego chcą?- pani się dopytywała.
 - No bo ja mam urodziny i chyba po to tu są i chcą abym zeszła do nich na dół.
 - Ale masz lekcję.
 - No tak proszę pani profesor, ale to jedyna taka okazja.- mówiłam to odchodząc od okna, a podchodząc do biórka nauczycielki.
 - Jaka okazja?
 - Chodzi, że oni specjalnie przyjechali.
 - A skąd oni wiedzą o tym, że masz dzisiaj urodziny i gdzie mieszkasz?
 - Ja i inni fani na wlentynki zrobiliśmy prezentację dla chłopaków, wysłałyśmy im ją, a w niej były zapisane daty urodzin i adresy zamieszkania...- tłumaczyłam się, a TW czekali.
 - A skąd oni wiedzą gdzie jest twoja szkoła?- ciągnęła temat.
 - ... no i szkół też, ale nie wierzyłam, że oni wezmą to na poważnie i że przyjadą tu specjalnie na moje urodziny.
 - No i co w tej sprawie?
 - Mogę iść? Proszę! To poraz pierwszy i ostatni.
 - No...- zastanawiała się pani profesor.
 - Przyniosę usprawiedliwienie za nieobecność.- (miałam po wychowawczej 3 lekcje wychowania fizycznego).
 - No idź..- powiedzieli koledzy, a pani się zdziwiła.
 - Proszę.- mówiłam prawie ze łazami w oczach, robiąc oczka "Kota w butach".
 - No idź. To wkońcu twój ulubiony zespół.- powiedziała.
 - Dziękuję.- odparłam z ulgą, biorąc swoją torebkę.
 - Ale wróć.- powiedziała pani stanowczym głosem i z żartobliwością.
 - Dobrze, dobrze. Jutro już będę w szkole.- mówiłam wychodząc.
 - MOŻE.- dodałam śmiejąc się.- Dowidzenia i pa.
 - Baw sie dobrze.- wykrzyknęła Monika.
    Wyleciałam ze szkoły jak z armaty bo rozmowa w kalsie się przeciągła do 8 minut. A gdy już wyszłam to chłopcy się ucieszyli. Wszyscy zaśpiewali mi "Happy birthday". JA stalam zaczerwieniona słuchając ich, mało co się nie popłakałam. Kiedy skończyli to każdy z nich złożył mi życzenia, przytulając się do mnie i obcałowując mnie.
 - Ufff.- odparłam już wymęczona tymi uściskami i całusami. - Koniec?- dodałam.
 - Nie!!! Zbiorowy uścisk.- odpowiedział Max, po czym w piątke stworzyli wokół mnie okrąg i uścineli mnie w nim.
 - Trace oddech.- wydusiłam te słowa z siebie.
 - Dobra., koniec.- odparł z litoscią Max.
 - No i co teraz?- spytałam się zniecierpliwiona.
 - No...- przeciągał Seev.
 - Ej! Siva no powiedz.
 - NIESPODZIANKA.- dodał Nathan.
 - Ej!...- nie dokończyłam bo Nath przykrył palcem moje usta i wciągnął mnie do ich autobusu i wyruszyliśmy w drogę.
 - Gdzie jedziemy.
 - Dowiesz się w swoim czasie.- odpowiedział Nathan.
 - A ile to już masz tych latek?- spytał Max, zmienając temat.
 - No 17.
 - Siedemnaście?- spytał się Siva.
 - Tak tyle. Stara jestem. Hehe.- odparłam z uśmiechem na twarzy.
 - Hahaha.- śmiał się Jay. - A co my mamy powiedzieć?- dodał.
 - Wy to już emeryci.- odpowiedziałam dla żartu aby podtrzymać żartobliwą rozmowę. Ale w duszy wciąż się zastanawiałam co mnie czeka.
    Jechaliśmy, a końca drogi nie było widać. Byliśmy już w trasie  od dobrych kilkudziesięciu minut. Cały czas rozmawialiśmy i żartowaliśmy, nasza gadka ciągła się przez całą drogę, ale w końcu się zatrzymaliśmy na jakimś parkingu, nie wiedziałam gdzie sie znajdujemy. Wyszłam z autobusu pierwsza, a za mną chłopcy oraz Kevin i Martin(byli ich ochroniarzami) , którzy w autobusie też składali mi życzenia z okazji urodzin, wtedy ochroniarze zaprowadzili mnie i The Wanted do Wesołego Miasteczka. Ucieszyłam się na widok tego miejsca.
 - To ta niespodzianka?- spytała się Toma.
 - No, jedna z wielu.- odpowiedział.
 - Z wielu...?- zaciekawiła mnie odpowiedź Toma.
 - Mmmm...- wzdychnęłam.
 - You like it bi**ch! Yeah!- dodał Tom.
    Po tych słowach rozległ się donośny śmech całej naszej paczki, aż inni ludzie odwiedzający wesołe miasteczko popatrzyli się na nas jak na dziwaków. Nas to nie interesowało co oni onas myślą bo przyszliśmy się dobrze bawić. Idąc do kasy Max spytał się mnie gdzie chcę najpierw iść, po krótkim zastanowieniu się orzekłam, że chcę iść na największą kolejkę górską, która tu się znajduje. Chłopcy się zdziwili bo nie myśleli,że odważę się tam wejść, ale i tak nie miałam zmiaru zmieniać decyzji. Nath i Seev poszli kupić bilety, a ja, Max i Jay poszliśmy już do kolejki, po drodze Max  dopytywał się czy jestem pewna.
 - Tak!!! Ja chcę pojechać z Tobą. Przy tobie czuję się bezpiecznie.
 - Co?!- wykrzyknął ze zdziwieniem.
 - To. Jedziesz ze mną. I koniec kropka.
 - No dobr, już nie musisz mnie przekonywać bo i tak bym z Tobą pojechał, nawet gdybyś sama tego nie chciała.
 - Oj, to miło z twojej strony.- przytuliłam sie do niego.
 - Chodź idziemy.
    Weszliśmy do wagoniku kolejki i ruszyliśmy, na początku powoli, a potem coraz szybciej i szybciej. Jeździliśmy po zakrętach w prawo i w lewo, pod górkę i w dół, aż tu nagle przed nami pętla. Chwyciłam Max'a za dłoń, że aż jęknął z bólu. Bałam się okropnie, ale starałam się nie dać o tym znać Max'owi, a on wyrwał swą dłoń i mnie objął ramieniem, a ja natychmiast wtuliłam się w niego i położyłam dłoń na jego udzie, Max położył drugą swoją dłoń na mojej ręce i właśnie wtedy wjeżdżaliśmy do góry na pętlę, a potem zwisaliśmy do góry nogami i zaczęliśmy się śmiać, gdy zjeżdżaliśmy w dół. Moje rozpuszczine włosy zwiało na jego twarz, a sukienkę podwiało, tak że na ułamek sekundy widać było moją bieliznę, lecz Max tego niezauważył bo przytrzymałam ją ręką. Później jeżdziliśmy już po tej kolejce slalomami i w górę i w dół, w górę i w dół, a gdy nastąpił już koniec Max jak prawdziwy dżentelmen wysiadł pierwszy i pomógł mi wysiąść trzymając moją rękę. Gdy już wszyscy wysiedli to Max swoimi rękoma ułożył moje włosy, a póżniej je pogłaskał.
 - I jak było?- spytał się Nath.
 - A jak miało być?- odparłam.  - Zaje***cie.- dodałam podekscytowana.
 - Dobra nie udawaj, tylko się przyznaj, że się bałaś.- powiedział Jay.
 - Nie, nie bałam się bo przejażdżka z Max'em to frajda i czego miałam się bać.- odpowiedziałam kładąc rękę na ramieniu Max'a.
 - Hahaha...- reszta się zaśmiała.
 - To jaka jeszcze mnie dzisiaj niespodzianka czeka?- zadałam pytanie zniecierpliwiona.
 - No poczekaj. Zaraz się dowiesz.- odpowiedział Siva.
 - No to chodźmy.- powiedział Tom.
 - Idziemy?- pośpieszając chłopaków.
 - Nie bądź taka napalona.- rzekł Max, który nie mógł za mną nadąrzyć (ciągłam go za rękę).
 - A tak w ogóle Magda gdzie nas ciągniesz?- zapytali się chórem.
 - No nic nie chcecie powiedzieć to ja was ciągnę tu.- odpowiedziałam stając przd automatem do zdjęć.
 - I co?- Tom z uśmieszkiem na twarzy się dopytywał.
 - I teraz wchodzisz ze mną do tej budki bo chcę mieć pamiątkę z najwspanialszych moich urodzin.
 - Ale ja też chcę mieć z tobą zdjęcia.- dodał Jay.
 - I my też.- odrzekli Nath i Seev.
 - A ja to najbardziej ze wszystkich.- wyszepnął mi na ucho Max, a potem poruszał brwiami jakby chciał mnie poderwać.
 - Mmmm... dobra pokolei. Najpierw Tom bo mu obiecałam pierwszeństwo, następnie Jay, później Nath i Siva, a na "deser" Max.- wytyczyłam kolejność i odwdzięczyłam się Max'owi tym samym gestem co on mi wcześniej.
    Postanowiłam cyknąć śmieszne fotki, więc wepchneliśmy sobie dużo waty cukrowej do ust, którą kuplili dla naszej paczki Kevin i Martin. Niestety zakrztusiłamsię watą i wypadłam z kabiny fotograficznej, kaszląc- prosto przed resztę zespołu, Patrzyli się na mnie i się śmiali, a Max mnie podniósł z ziemi i tak oto znowu wylądowałam w jego ramionach. Na szczęście nic się nie stało, dokończyłam zdjęcia z Tomem, a potem wykonałam kilka fotek z resztą. A najbardziej podobały mi się zdjęcia z... Max'em oczywiście, a zwłaszcza to na którym ja siedzę na jego kolanach obejmując go ramieniem, on trzymał mnie rękoma na mojej talii, a ja skierowany wzrok miałam ku górze, palec wskazujący trzymałam na policzku w geście "daj mi buziaka", no a Max dał mi tego buziaka i tak wyszła najfajniejsza fotka. Gdyby sesja się skończyła to dałam po jednym zdjęciu dla każdego z chłopaków, a wszyscy zazdrościli mi mojego zdjęcia,  - to dajcie mi po buziaku, ktoś niech zrobi zdjęcie aparatem.- rzekłam i tak się stało, ale i tak ja te fotki zatrzymałam dla siebie. Po rozczulaniu się nad fotografiami ruszyliśmy jeszcze w jedno miejsce wybrane przez Toma, było to  miejsce gdzie za pomocą piłeczki i tarczy wrzucało się gościa na krześle do beczki z wodą.
 - Oh, yeah!- ten dźwięk wydałam z siebie, gdy ujżałam co mnie czeka.
 - Super, ja pierwsza chcę wrzucic go tdo wody.- dodałam po chwili.
 - A co ty masz jakiś przywilej, że robisz wszystko pierwsza.- wypowiedział sie zasdrosny Nath.
 - Tak mam dziś urodziny.- odparłam ironicznym głosem i zaśmiałam sie.
 - Ok. Rzucaj.- odpowiedział i wręczył mi piłkę.
 - No dobra, teraz zróbcie mi miejsce.
 - Magda, Magda...- dopingowali mnie chłopacy.
 - Ale trochę ciszej bo się dekoncentruję i nie trafię.- uspakajałam ich, próbując trafić w sam środek tarczy.
 - Magda, Magda...- teraz skaldowali moje imie szeptem.
 - I raz i dwa i trzy.- rzuciłam piłką w tarczę, nie trafiłam w sam środek, ale mężczyzna spadł z krzesła wprost do lodowatej wody.
 - Hura!!!- dodali okrzyk radości ludzie, ktorzy widzieli mój rzut.
 - A teraz...- zastanawiam się komu pozwolić rzucić.  - Nath, rzucaj.
 - Oh, dziekuję za pozwolenie na rzut piłką. Uwaga dedykuję ten rzut "Królowej".
 - Ha ha ha, zabawne.- wyśmiałam go.
 - No rzucaj.- powiedział Max.
 - Nathan, Nathan...- zaczął dopingować Siva, a my się dołączyliśmy.
 - NO!-  powiedziałam Nath rzucając z całej siły i trfiając w sam środek tarczy.
 - Yeah, yeah.- cieszył się jak dziecko.
 - Fluke.- dodałam próbując ugścić jego entuzjazm.
 - No to teraz, żeby nie było że Max ostatni to teraz on rzuca.- powiedziałam.
    Świetnie się bawiliśmy przy tej grze, ale już dochodził wieczór, a chłopcy szykowali jeszcze jedną niespodziankę just for me. Gdy ostatni rzut wykonał Seev, ruszyliśmy w stronę parkingu do autobusu, a po drodze chłopacy kupili coś mocniejszego. W drodze gadaliśmy a wrażeniach zcałego dnia i tak samo długo wracaliśmy do domu TW. Jak już weszlismy do środka to mieszkanie było przygotowane na imrezę, wtedy zorientowałam się po co był alkohol. To niebył koniec wrażen i niespodzianek, więc oznajmiłam chłopakom, że idę do łazienki, a tam poprawiłam wygłąd. Wychodząc z łazienki usłyszałam dzwonek do drzwi, a tam znajomi chłopaków i moje przyjaciólki(sprytnie udawały w szkole, że ich nie znają) z moją siostrą. W pewnym momencie Max zebrał wszystkich w salonie, gdzie był już na stole duży tort z 17-toma świeczkami, zaprosił mnie na środek, a następnie odśpiewali "Happy birthday"- ponownie. Zdmuchłam świeczki, pokroiłam torta, rozdałam gościom, a oni mi zostawiali prezenty pod stołem.
 - A prezenty od was?- zapytałam zdziwiona tym, że ich jeszcze nie dostałam.
 - Cwana jesteś, nie za dużo bys chciała?- wyszeptał mi Tom, po czym z chłopakami zaprowadzili mnie do pokoju Max'a, a gości zostawiliśmy na dole.
 - Dziękuję.- powiedziałam, gdy zobaczyłam przezebty od nich.
    Po otrzymaniu podarunków rozpłakałam się, a Nath, Max, Jay, Siva i Tom mnie przytulili i otarli mi łezki. Później zeszliśmy na imprezę, poczęstowałam się własnym tortem i alkoholem, który kupili chłopcy po wyjściu z wesołego miasteczka. Bawiliśmy się wszyscy do około pierwszej w nocy bo później goście się rozeszli, a ja zostałam u nich w domu, spałam w pokoju Max'a, obok niego. A nstępnego dnia nie poszłam do szkoły, więc Max przyniósł mi śniadanie do sypialni, a na tacy były kanapki z dżemem truskawkowym, sok pomarańczowy, róża i pięknie złożone serwetki w kształcie łabędza. Poczęstował mnie nim i usiadł na łóżku obok mnie, wpatrując się jak jem. Mi było jego szkoda jak on się tak patrzył, więc zamoczyłam palec wdżemie i ubabrałam jego nosek.
 - Ej.- powiedział oddając mi, po czym pocałował mnie w nos.
 - No co? Patrzysz się na mnie
 - Patrzę i nie mogę się napatrzyć po tym jak pięknie wczoraj wyglądałś w tej sukience.
 - Uwielbiam gdy tak do mnie mówisz.
 - Chodź tu.- powiedział odstawiając tacę na podłogę i przyciągając mnie do siebie.
 - I co teraz?- powiedziałam z uśmieszkiem na twarzy.
 - A teraz...- i zaczął mnie łaskotać.
    Śmiałam się tak głośno, że chyba wszystkich obudziłam, ale Max nie miał zamiaru przestać, chociaż prosiłam go o to bo mnie już brzuch bolał ze śmiechu.
 - Hahaha..- śmiałam się resztką sił. - Dość przestań.- dodałam.
 - No dobra bo obudziłaś cały dom.Ja? To ty mnie łaskotałeś, to...- nie dokończyłam bo on załonił me usta swymi i tak nasze usta złaączyły się w namiętnym pocałunku.
 - ...trzebabyło mnie łaskotac?- dodałam po długim całusie.
    Tak minął ranek i musiałam wracać do rodziców. Zebrałam swoje prezenty, ubrałam się i pożegnałam się z chłopakami, a Max odprowadził mnie do samych drzwi mojego domu.
    Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, gdy on znów mnie pocalował, puściłam wszystkie prezenty z rąk i objęłamgo , a on mnie tak mocno przytulił do siebie aż nie mogłam złapać tchu.

*********************************************************************************
Witajcie dziewczęta, tu Madzialena. Nie znacie mnie zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że dzięki temu rozdziałowi coś się wam rozjaśni.
Ten rozdział jest inny niż pisze Marcia. Nie wiem czy Marcia pisze tak dużo.
Mam nadzieję, iż się wam podobało, proszę o komentarze.
Pozdrawiam wszystkie siostry i braci na czacie.
Buziaki :*:*