niedziela, 19 lutego 2012
ROZDZIAŁ 6
- Ej chłopaki. Dosyć już grania!- powiedziałam.
- Nie-odpowiedział Jacek.
- A to niby dlaczego?
- Po pierwsze: nie chcę mi się, po drugie: fajnie mi się gra, a po trzecie: jeszcze jest wczas.
- Taaa. 21:00 to dla ciebie wczas.
- No dobra jeszcze nie jest tak późno, ale jeszcze do hotelu musicie wrócić.
- No już koniec grania!!- powiedziała Magda.
- Nie!!- odpowiedział Łukasz.
- Możecie zostać jeszcze.-powiedział Nath.
- No widzisz, wszyscy chcą żebyżmy zostali, a ty nie. hehe
- No niech wam będzie, ale potem musicie jakoś do hotelu wrócić.
- No dobra, jakoś wrócimy.- powiedział Robert zaczynając znowu grać.
- Możecie zostać u nas na noc, a jutro wrócicie do domu.- dodał Max.
- Ja się nie zgadzam!!- powiedziała Magda.
- A to niby dlaczego??
- Bo po pierwsze: jest nas tu za dużo, a po drugie: nie macie gdzie spać.
- Ja będę u ciebie spał. hehe.- powiedział Jacek.
- Haha. Bardzo śmieszne.
- No, zgadzasz się. please.- powiedział Tom z minką słodkiego pieska.
- No dobra, zgadzam się- odpowiedziałam z niechęcia.
- A może skończycie grać i obejrzymy jakiś film?-zapała Magda.
Chłopaki wyłaczyli grę z wielką niechęcią. Max poszedł do pokoju po jakiś film. Oczywiście musiał przynieść horror. Już go włączaliśmy kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. To były Michelle, Kelsey i Nareesha. Odrazu się do nas przyłaczyły. W domu było nas z 13: Nathan, Max, Tom, Jay, Siva, Michelle, Kelsey, Nareesha, Ja, Magda, Robert, Łukasz i Jacek. W połowie filmu większość ludu już spała, a nie spałam ja, Jacek i Nath. Dziwnie się czułam, bo byłam otoczona chłopakami. Po mojej lewej był Jacek, po prawej Nathan, przedemną na podłodze spał Tom, a za mną Max. Powoli mi się już oczy zamykały, ale wmawiałam sobie, że wytrzymam do końca. Cały czas zasłaniałam sobie oczy poduszką w misie, bo film był straszny. Po dziesięciu minutach nie spali już tylko ja i Nathan.
Położyłam głowę na jego ramieniu,a on dał mi buziaka w policzek. Po kolejnych dziecięciu minutach ja już spałam.
NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się gdzieś około godziny 10:00, bo film oglądaliśmy do późna, areszta ludu jeszcze spała oprócz Nathana. Odrazu poszłam do łazienki i po ubrania. Gdy wchodziłam do łazienki Nathan postanowił, że mnnie wystraszy. Krzyknęłam po tym, a nastepnie powiedziałam do niego, żeby tego nie robił bo resztę obudzimy. Następnie weszłam już do łazienki i się ubrałam. Potem zeszłam na dół do kuchnia, bo chciałam zrobić sniadanie, ale dopier wtedy kiedy reszta wstanie, a tam już sniadanie było zrobione.
- Niespodzianka!! Zrobiłem śniadanie.-powiedział Nath.
- Oj dziękuję.
- Ale nie poczekamy na resztę??
- Nie. Onie jeszcze śpią susły.hehe-odpowiedział.
- A no fakt. To możemy jeść.
- Smacznego.
- Dziękuję. A ty nie jesz??
- Za chwilę zjem.- powiedział dając mi buziaka.
Po sniadaniu poszliśmy na górę, żeby reszcie w spaniu nie przeszkadzać. W pokoju Nathana puściliśmy cich piosenke " Warzone" i zaczeliśmy ja po cichu śpiewać.
I can't believe I had to see
The girl of my dreams cheating on me
The pain you caused has left me dead inside
I'm gonna make sure you regret that night
I feel you close, I feel you breathe
And now it's like you're here
You're haunting me
You're out of line
You're out of sight
You're the reason that we started this fight
But I know....
Dalej przestalismy śpiewać bo z dołu zaczęły dobiegać jakieś chałasy. Zeszliśmy na dół, a tam Tom i Max bijący się poduszkami. Max zalożył sobie na głowe garnek jako hełm i w jednej ręce trzymał talerz jako tarczę. A Tom przywiązał sobie inne poduszki do brzucha, a łyżek używali jako mieczy.
- Co wy wyprawiacie??- zapytałam nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- My nic-odpowiedzieli razem.
- Taaa własnie widzimy- stwierdził Nath.
- Możecie przestać i nie chałasować tak, bo inni chcą jeszcze spać- poprosiłam ich.
- Możemy, ale nam się nie chcę-odpowiedział Max.
- W tej chwili na górę ubrać się i na śniadnie!!-rozkazałam im.
- A co ty nasz mama czy co?!-powiedział Tom.
- No chyba ktoś musi tu porządku pilnować.
- Już na górę!-powturzył za mnie Nathan.
- No dobra, już idziemy.-odpowiedzieli ze spuszczoną mina.
Po jakims czasie byli już ubrani i przyszli do kuchni na śniadanie.
- Na co czekasz??
- Na śniadanie, a na co niby?-odpowiedział Max.
- Że niby ja mam ci go robić??
- No kto niby?
- Poczekaj zastanowie się. NIE.
- Dlaczego??
- Zrób sobie sam
- Ale nie wiem co.
- Masz tutaj lodówkę. Wybierz coś sobie.-powiedziałam pokazując na lodówkę.
Kilka minut poźniej obudziła się reszta. Wszyscy ruszyli do łazienek, a potem przyszli na sniadanie. Oczywiście ja musiałam go zrobić, ale Mich mi pomogła. Po śniadaniu oczywiście ja musiałam wszystko pozmywać. A chłopaki pojechali odwieźć Roberta,Łukasz i Jacka do hotelu, bo mieli do niego daleko. Michelle, Kelsey i Nareesha tez sobie poszły, a ja zostałam sama w domu. Na początku się nudziłam, ale postanowiłam, że sobie włączę konsolę i puścić muzykę. Oczywiście włączyłam piosenkę The Wanted "Glad You Came" i zaczęłam ją głosno śpiewać. Po godzinie chłopaków nadal nie było. Ja w tym czasie zglodniałam, więc postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia, a następnie chciałam sobie nalałam coli. Koło butelki zobaczyłam paczkę miętówek, więc postanowiłam ją otworzyć. Nie dało się jej otworzyć i tak mocno pociągłam, że jedna wpadła do butelki co spowodowało fontannę z coli. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. To byli chłopaki. Za wszelką cenę chciałam ich odciągnąć od kuchni, żeby tam nie wchodzili, bo narobiłam sporego bałaganu. Niestety nie udało mi się i gdy Nathan wszedł do kuchni zaczął wrzeszczeć.
- AAAAA!!ku**. Coś ty tu narobiła??!!-zapytał z groźną miną.
- Ja nic. Poprostu chciałam sobie coli nalać i wtedy zobaczyłam paczkę miętówek kolo butelki i postanowiłam ją otworzyć. A, że się nie chciała otworzyć to zaczęłam szarpać i wtedy się otworzyłam, a jedna miętówka wpadła do butelki i zrobiła fontannę.- zaczęłam się mu spowiadać.
- To teraz posprzątaj ten bałagan.
- Ok. Już sprzątam.
Zaczęłam sprzątać, a chłopaki w tym czasie jakby nic innego do roboty nie mieli zaczęli grać w fifę. Po dziesięciu minutach wszystko posprzątałam. Nadeszła godzina 18:00.
- Gniewacie się jeszcze na mnie za ten bałagan??-zapytałam.
- Nie, już nie.-odpowiedział Tom.
- To może na przeprosiny zamówię pizzę i zapłacę za nią. Co wy na to??-zaproponowałam.
- No może być.-odpowiedział Seev.
- Jaką chcecie??
- Obojętnie jaką.-powiedział Jay.
- Byle nie z pieczarkami!!-odpowiedział Max
- Ok.
Zamówiłam pizzę, ale nie jedną, bo dziewczyny miały jeszcze przyjść więc zamówiłam dwie. Chwilę później przyszły Michelle, Nareesha i Kelsey. Po 40 minutach dostarzczyli nam pizzy. Odrazu zaczęliśmy je zajadać. Jak można się domyślić Max zjadł najwięcej kawałków.
- Ej, stary. Opanuj się. Jesz już piąty kawałek.-powiedział Nathan.
- No co. Jak smakuje mi to jem. Nie pasuje ci coś?
- No dobra już nie będę się czepiał.
Po zjedzenie pizzy ja i Kelsey poszłyśmy do kuchni po cole i po szklanki. A w tym czasie Nath i Tom odnosili talerze i wyrzucali kartony po pizzy. Michelle, Kelsey i Nareesha zostały u nas w domu na noc. Wszyscy ruszyli do łazienek a potem do swoich pokoi.
- Dobranoc wszystkim!!-krzyknęłam na cały głos, tak aby wszyscy mnie usłyszeli
Gdy weszłam do pokoju, zaczełam powoil kłaśc się do łóżka. I wtedy ktoś zakrył mi oczy. Jak łatwo się było domyślić to był Nathan. Rzucił mnie na łóżko i .....
********************************************************************************
Nareszcie go napisałam. Dedykuje ten rozdział całej naszej rodzince. Nie będę wszystkich wymieniać bo jest nas już starsznie dużo.
Pozdrawiam was
Marcia <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńLubię to! ;D
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuń