poniedziałek, 15 października 2012

Jay McGuiness Poland :D

  Z wielką chęcią chciałabym wam polecić bloga, którego prowadzi moja koleżanka. Na nim możecie znaleźć bardzo dużo informacji, zdjęć, filmików nie tylko o Jayu, ale także o całym zespole The Wanted. Jak znajdziecie chwilkę czasu to wejdźcie na bloga, przeczytajcie i skomentujcie. Ona będzie bardzo wdzięczna :). I przy tym ja też będę się cieszyć, bo komuś pomogłam zareklamować bloga i zdobył on większą oglądalność :D  Z góry wielkie dzięki :D
Zapraszam:
Pozdrawiam :)

piątek, 31 sierpnia 2012

BlogDay

Dzisiaj jest dzień blogów!
I właśnie dlatego postanowiłam zareklamować kilka blogów nie związanych z tematyką mojego bloga. Oto one:
Wszystkie te blogi dopiero teraz znalazłam w internecie!
Ten blog o tańcu jest zajebisty!
Polecam je wszystkie
Tutaj macie info jak to zrobić!

czwartek, 28 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 26

      Obudziły mnie krzyki Toma i Jaya. Nigdy nie można normalnie długo i spokojnie pospać?-pomyślałam. Zeszłam na dół i zobaczyłam goniącego Toma koło kanapy, a za nim Jay. Następnie Tom wskoczył na fotel stojący koło nich i pociągnął za sobą Jaya. Potem krzyknął:
- Uważaj!! Latające ufo...!!
- Co?!- I wtedy Jay dostał zielono-niebieską  poduszką w kształcie koła, którą rzucił Max. Potem spadł z fotela na kanapę obok. Tom go złapał mówiąc:
- Nie opuszczę cię przyjacielu. Trzymaj moją rękę to nie wylecisz z tego balonu- Widocznie fotel to był balon.
- Ok.
       Ja, Nath, Max i Seev nie mogliśmy wytrzymać z śmiechu, więc poszliśmy do kuchni zrobić tradycyjne śniadanie, czyli jajecznicę z bekonem. Chwilę później do kuchni przyszli Robert i Magda, Daliśmy im jajecznicę i wszyscy zaczęliśmy jeść. Po chwili Robert zapytał:
- To co dzisiaj robimy?
- Ja nie iem- powiedziała Magda
- Ja myślałem nad tym, żeby pojechać dzisiaj na zakupy.- Siva
- Dobry pomysł.- Robert
- Wiem.- Siva
- To kiedy jedziemy?- Nath
- Może za jakieś 30 minut- Magda
- To idę się zbierać- powiedziałam i wyszłam z pokoju.
       Najpierw poszłam przerwać jakże fascynującą i interesującą zabawę Toma i Jaya. Oni chyba nawet nie potrafią się bawić, ponieważ robią to gorzej niż małe dzieci. Poduszki były wszędzie porozrzucane oraz były porysowane flamastrami. Jay na twarzy miała coś podobnego do czekolady, ale nie byłam tego pewna. Tak czy koloru brązowego. także to coś było na kanapie, która była przewrócona do góry nogami. Przez co wyglądała jakby jakaś ciapkowata czy coś. Chłopcy mieli także porysowane ubrania tymi flamastrami co poduszki z kanapy. Za tą ciapkowatą kanapą był schowany Tom z jakimś kijem w ręce i widocznie się na coś czaił. Potem pobiegł... sama nie wiem jak to nazwać. Wyglądało to tak, że były rozstawione cztery krzesła na nie były nałożone jakieś prześcieradła w ufoludki a na samym przodzie widniała jakaś tablica z literkami ,,S.P.U.M.N.C.O.T.J.P.P.W.T.D.U". Nie wiedziałam co to oznacza więc się ich zapytałam, a Tom odpowiedział:
- Schron Przeciwko Ufo Mający Na Celu Ochronę Toma i Jaya Przed Porwaniem. Wstęp Tylko Dla Upoważnionych- po tych słowach wybuchłam śmiechem.
- To wy w ufo wierzycie?
- A i jeszcze dla tych, którzy znają tajne hasło?-dodał Jay.
- Jay.- szepnął Tom.
- Co?
- A jakie to hasło?- nadal szeptali
- No nie ma hasła, tylko ją w bambuko robię.
- Aaaa. Dobrze myślisz
- Chłopaki! A wy myślicie, że ja was nie słyszę?
- Alarm! Schować się do schronu!
- Wróg!- krzyczeli obaj
- Ale o co wam chodzi?
- Odkryłaś, że nie ma hasła, więc...kryyy- powiedział Tom i przejechał palcem po szyi
- Co?
- Jesteś zagrożeniem dla nas
- Pójdziesz  sama czy kryyy?- znowu przejechał tym palcem po szyi.
        I poszłam. Po drodze znowu weszłam do kuchni i powiedziałam reszcie, że mają jakoś ogarnąć Toma i Jaya. W odpowiedz usłyszałam, że spróbują. Następnie wyszłam i skierowałam się do łazienki koło swojego pokoju. Tam wykonałam podstawowe czynności. Czyli mycie zębów, czesanie, makijaż i ciuchy. Dzisiaj wyjątkowo nie miałam problemu z wybraniem ubrań. Założyłam na siebie czarne rurki, czerwoną bluzkę z takim misiem co nad nim jest chmurka ,,I LOVE LÓD (narysowany lód)". Następnie na nogi założyłam reeboki i zeszłam na dół. Weszłam do salonu i tam czekałam, aż reszta przyjdzie. Gdy Robert przyszedł to zaczęliśmy rozmawiać gdzie najpierw jedziemy. On mówił, że do największej galerii w Londynie. Ja zaś, że do mniejszego sklepu. I tak się zaczęliśmy kłócić. Później przyszła Magda, a po niej przyszedł Seev. Zapytałam się ich gdzie chcą najpierw jechać, a oni poparli Roberta. Czyli przegrałam i jedziemy do tej galerii. Jeszcze brakowało nam Nathana, który nie mógł wybrać odpowiedniego full capa z swojej kolekcji czapek. A i jeszcze oczywiście Tom i Jay. Po nich poleciał Seev. Chwilę później usłyszeliśmy krzyki z łazienki. Magda tam pobiegła.
- Co tu się dzieje?-darła się - Słychać was w całym domu- ściszyła ton.
- Tom'owi do włosów przykleiło się to coś.
- Aaa. A co to w ogóle jest.
- Czekolada pomieszana z klejem i cukrem oraz wodą.
- A no co wam to było?
- Do obrony przed ufo, bo oni lubią słodycze (nie wiem czy naprawdę lubią, ale zmyśliłam to), a zaś nie lubią kleju (tego też nie wiem czy lubią czy nie xd), więc postanowiliśmy, że połączymy je razem. I jak będą się zbliżały to damy im to do jedzenia. Poczują zapach czekolady więc wezmą to do paszczy, a jak zjedzą klej to się rozlecą.
- Dobra. Nic się z tym nie da zrobić.- powiedział Seev. - Najwyżej założysz czapkę
- No dobra.
         Przyszli ku nam. Założyliśmy nasze buty, kurtki, szaliki, Tom czapkę i wyszliśmy z domu. Poszliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę galerii. Ciągle się cicho śmiałam z Toma, ponieważ miałam to trochę dziwnie posklejane włosy i było widać mu spod czapki odstające włosy. Po jakiś kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce. Wyszliśmy z auta i weszliśmy do wielkiej galerii. Każdy wiedział co ma robić, więc się rozdzieliliśmy, by poszukać prezentów na święta. Szukanie trwało i trwało... tak bez końca. Na półce zauważyłam zajebistego full capa, którego chciałam kupić Nath'owi. Nie wiek dlaczego znowu full cap. Jego kolekcja się powiększy. Nie mogłam do niego dosięgnąć, bo był wysoko na półce. Zawołałam Sivę, by mi go ściągnął.
- Siva. Chodź tu!
- Po co?
- Potrzebuję cię. Chcę byś mi ściągnął Full capa
- Ok. Już idę.
- Po co ci teraz ta butelka z wodą?
- To ,,sok z gumi jagód"
- Aaa. Teraz go wypijesz Tak?
- Noo, a co innego miałbym z tym zrobić?
- Nie wiem. Wyrzucić?- po czym wziął łyka i...
- Zobacz saaaaam. Jak gumisie skaczą tam i siam- zaczął się wydzierać na cały sklep.- Bo gumisie cały świat już zna. Gumiś to fajny miśśś- Wtedy ja zrobiłam face palma.
- Hokus marokus dostarcza nam....- do Sivy postanowił przyłączyć się Max.
- Chłopaki!! Przestańcie, bo wiochę robicie.
- ....pokus. Sekretem jest przepis na gumisiowy sok- a oni nadal swoje, ale jak się na nich wydarła w sklepie to ucichli.
       Trudno wyszło na to, że ja zrobiłam wiochę, ale przynajmniej się cicho zrobiło Siva podał mi tą czapkę i następnie wszyscy z prezentami zebraliśmy się przy drzwiach, a potem poszliśmy do auta. Nagle Jay'owi zachciało się do kibelka, a że toaleta była na drugim końcu galerii to poleciał sam. Nie wracał już 30 minut. Może się zgubił? albo zatwardzenia dostał?. A ja sobie przypomniałam, że zapomniałam wziąć torebki, którą przez pomyłkę zostawiłam przy kasie. Więc poszłam po nią. Nathan chciał iść ze mną mówiąc, że się o mnie boi, i że coś może mi się stać, a ja się uparłam i sama poszłam, odpowiadając, że mi się nic nie stanie. Weszłam do sklepu i zobaczyłam przy kasie moją torebkę, ale zauważyłam, że ktoś ja stamtąd bierze, więc zaczęłam przyśpieszać. Ta osoba, a konkretnie facet zaczął się zbliżać w moją stronę. Gdy do mnie podszedł powiedzieć ,,cześć maleńka" i dał mi torebkę, a ja ,,yy i dziękuję". Następnie już chciałam iść, ale on mnie chwycił mówiąc ,,chodź zabawimy się". Zaczęłam się bać, więc postanowiłam zwiać. Dobiegłam do drzwi, ale ponownie mnie złapał, zakrył ręką usta i powiedział, że mam być cicho, bo inaczej coś mi się stanie i nie tylko mi.... Ja tylko pokiwałam twierdząco głową. Następnie wyprowadził mnie przed sklep przystawiając mi pistolet do głowy. Na szczęście na tym parkingu stało auto chłopaków, więc modliłam się o to, aby mnie zauważyli. Zaczęłam się szarpać, a on nabił pistolet i wystrzelił, a że się strasznie wierciłam to na szczęście chybił. Potem obrócił mnie tak, żebym widziała jego twarz, a potem uderzył w brzuch. Co spowodowało, że upadłam na ziemię trzymając się za brzuch. Ból był tak silny, że położyłam się i skuliłam. Usłyszałam krzyki Nathana, który biegł w moją stronę. Podbiegł do tego faceta i z całej siły przywalił mu w mordę. Ten upadł na ziemię. Nath go zaczął kopać po brzuchu, plecach i kroczu. Zaczął się zwijać z bólu. Nathan wtedy wziął mnie na ręce i szybko zaniósł do auta. Powiedział chłopakom, żeby mnie zawieźli do szpitala. Oni się posłuchali. Nic dalej nie mówił, ponieważ podbiegł do niego ten facet i uderzył go w tył głowy. Potem jedyne co Nath'owi udało się powiedzieć to ,,Jedźcie już do cholery. Ja sobie poradzę". Przez całą drogę płakałam z bólu i martwiąc się o Nathana. Dojechaliśmy pod szpital. Tom wziął mnie na ręce i zaniósł do środka. Powiedziałam reszcie, żeby zajechali po Jaya. Lekarze mnie zabrali na obserwację i różne badania. Oglądali moją głowę, na której także było trochę krwi. Następnie założyli mi bandaż na głowę i popatrzyli się na mój brzuch. Zauważyli, że jestem w ciąży. Zrobili mi test usg, mający sprawdzić czy czasami nie poroniłam, ponieważ lekarz powiedział, że takie uderzenia oraz zdenerwowanie i przepracowanie może do tego doprowadzić. Po badaniach, zawieźli mnie na salę. Tam po chwili zasnęłam. Po jakiś 4 godzinach obudziłam się i zobaczyłam koło mnie Magdę i Nathana. Gdy zobaczył to mnie pocałował, a Magda przytuliła.
- Wszystko w porządku?- zapytał troskliwie Nath.
- Tak wszystko jest dobrze.
- Co ci robili?- tym razem przestraszona Magda.
- Test usg i zabandażowali głowę, bo było na niej trochę krwi.
- I jakie są wyniki?
- Tego jeszcze nie wiem
    W tym momencie akurat do sali wszedł lekarz z wynikami.
- Mam dla pani złą wiadomość...-po tych słowach po ochach zaczęły mi spływać łzy, bo wiedziałam jak będą brzmiały dalsze słowa lekarza, schowałam twarz w dłonie i na dobre się rozpłakałam. Gdy już je odsunęłam z twarzy to lekarza już nie było. Nathan mnie mocno przytulił i powiedział, żebym sobie odpoczęła i próbowała zasnąć. Następnie pocałował mnie w czoło i skierował się ku drzwiom. Magda uścisnęła moją dłoń i razem z Nathem wyszła z sali. Ja jednak postanowiłam chociaż na chwilę zasnąć. Po 30 minutach zasnęłam. Obudził mnie lekkie szarpania w ramie. Gdy otworzyłam oczy ponownie zobaczyłam uśmiechniętego lekarza.
- Witam panią. Jak się spało?
- A dziękuję. Dobrze.
- Tym razem mam dla pani dobrą wiadomość
- Jaką?- wtedy ponowie do sali wszedł Nathan i usiadł koło mnie
- Okazało się, że pielęgniarki pomyliły testy i pani jednak nie poroniła. Wszystko jest w porządku z dzieckiem. - po tych słowach zaczęłam się cieszyć jak dziecko. Miałam ochotę przytulić lekarza, ale wyszedł z sali.
        Natomiast Nathan pocałował mnie i zaczął przytulać. Wtedy przyszedł Max i Siva.
- Cześć. Jak się czujesz?
- A dobrze. Dzięki.
- Współczuję- powiedział Max.
- Ale czego?
- A co wy tacy ucieszeni?- zapytał zdziwiony Seev.
- Bo okazało się, że jednak nie poroniłam i wszystko jest w porządku.
- A to wspaniale.- Max i Siva mnie przytulili. Zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. Przez 3 godziny ciągle się śmiałam, dopóki znowu się senna nie zrobiłam. Chłopaki to zauważyli, pożegnaliśmy się i wyszli z sali.


***Perspektywa Nathana****


        Gdy dowiedziałem się, że jednak wszystko jest dobrze to zacząłem się cieszyć jak małe dziecko gdy widzi zabawkę. Miałem ochotę skakać i krzyczeć z radości, ale się powstrzymałem. Dalej długo rozmawialiśmy, ale po jakimś czasie pożegnaliśmy się  i wyszliśmy. Po 30 minutach dojechaliśmy do domu. było mi przykro, że nie ma z nami Marty, ale muszę jakoś to przeżyć. Z tego powodu nie mi się robić nie chciało, ale jednak chłopcy mnie przekonali do bitwy na śnieżki. (takie to dziwne: taki dramat, że straci dziecko, a tu nagle zabawna na śnieżki. Co nie?) Jay powiedział, że chcę sobie zrobić deser, lae nie ma na to odpowiednich produktów więc wysłaliśmy Magdę i Roberta do sklepu, a my w tym czasie planowaliśmy atak na nich jak wrócą.


***Perspektywa Magdy***


       Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się ku najbliższemu spożywczakowi.  Przez 10 minut panowała niezręczna cisza, którą ja przerwałam. Pytając się go co mamy kupić, a on odpowiedział  ,,cytrynę, bitą śmietanę, lody, cukier, masło, cola i miętówki". Ciekawe po co masło do deseru? Mało ważne xd. Szliśmy dalej opowiadając sobie na wzajem różne historyjki. Dowiedziałam się również, że lubi grać na gitarze, grać w nogę, z resztą jak każdy chłopak, a także interesuje się autami. Oraz, że lubi szczere, miłe i inteligentne dziewczyny. Ja mu powiedziałam, że lubię tańczyć, śpiewać oraz też interesuję się autami. I tak nam zszedł czas, aż doszliśmy do sklepu. Ja poszłam po cytrynę, lody i cukier, a Robert po masło i bitą śmietanę. Chwilkę później zaczęłam się kierować w stronę kasy. Przy stoisku z warzywami zobaczyła Roberta rozmawiającego z jakąś ładną dziewczyną, Ciągle się śmiali, ale gdy do nich podeszłam to ucichli. Robert przedstawił nas. Okazało się, że ta dziewczyna to Kasia i także mieszka w Polsce. Po chwili gawędzenia poszliśmy ku kasie. Po drodze okazało się, że sądzi, że ja jestem ładna i miła. Oraz, że... Tutaj nie chciał dokończyć. Powiedział, że w domu mi powie.
- Pa. Kasia. Miło było cię poznać.
- Mi również- powiedziała i my odeszliśmy ku kasie.
      Zapłaciliśmy za zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Do domu dotarliśmy w ciągu 20 minut. Tam czekała na nas nie zbyt miła niespodzianka, ponieważ ledwie co do ogródka weszliśmy to wszyscy zaczęli w nas rzucać śnieżkami. Wypadły nam torby z rąk i dołączyliśmy do reszty nie przejmując się tymi siatkami. Po chwili zauważyłam, że nie ma już Nathana, ale wiedziałam co mu jest, wiec dalej się bawiłam. Nie spostrzegliśmy się, że cytryna wyleciała na drogę, ponieważ nie zamknęliśmy bramki. Za nią pobiegł Tom, ale nie zdążył jej złapać, ponieważ auto ją rozjechało, on klęknął na drogę unosząc tą cytrynę do góry oraz mówiąc
-Coście jej zrobili? To jeszcze dziecko?- Po tych słowach wszyscy wybuchli śmiechem.
- Może jeszcze sprawdzisz czy żyje?- odezwał się Max.
- Dobry pomysł- następnie zrobił jej sztuczne oddychanie, a my sikaliśmy już ze śmiechu.
- I co żyje?
- Nie- posmutniał.
     Następnie wróciliśmy do domu i zobaczyliśmy smutnego, leżącego na kanapie Nathana. Zaniosła te pozostałe zakupy do kuchni i  Jay zaczął ten deser. Natomiast ja poszłam po Roberta, bo przecież miał powiedzieć to co urwał podczas wracania z sklepu. Poszliśmy do mojego pokoju.
- A więc... Chciałem...C...i - zaczął się jakąć
- No co?
- Chciałem ci powiedzieć, że od dawna mi się strasznie podobasz. - powiedział szybko i prosto z mostu. Na te słowa mnie zamurowało. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Ale jak to?
- No normalnie.
    Potem zaczął się do mnie zbliżać. Był już zaledwie 10 centymetrów, kiedy do pokoju wparował Tom, ale po kilku sekundach wyszedł. Nasze twarze były już na przeciwko siebie. Nasze czoła się już dotykały, potem nosy, a na koniec nasze usta złączyły się w romantycznym pocałunku. Jednak nam znowu przerwano i się szybko oderwaliśmy od siebie. Tym razem to był Jay. Przyszedł nam powiedzieć, że już deser gotowy, i że mamy zejść na dół. Zeszliśmy i dostaliśmy tam lody, na to bita śmietana. Normalnie, ale się wysilił. Każdy umie takie coś zrobić.
- A po co było ci potrzebne masło, cola, miętówki i cukier?-zapytał Robert
- Masła i cukru zabrakło, a cole będziemy zaraz pić. Miętówki chciał Seev.
- Max podaj mi miętówki- powiedział po chwili Siva, a my wtedy piliśmy cole.
- Dobra, a pozwolisz, że ja pierwszy sobie wezmę?- wtedy wziął opakowanie miętówkę do ręki i otworzył je. Siva do niego podbiegł i zaczęli się szarpać. Wszyscy zaczęli się śmiać. Oprócz Nathana. Ja aż o mało co coli nie wyplułam. Po chwili poszłam do toalety, a gdy wróciłam do moja szklanką z colą leżała na ziemi. Znaczy się była już pusta.
- Kto to zrobił? - zapytałam i groźnym wzrokiem popatrzyłam się na Maxa i Sivę. - Teraz plama będzie.
- Młody idź po mopa.-rozkazał Jay, a ten nie reagował. - MŁODY!!- wydarł się?
- Czego chcecie? Zostawcie mnie.- krzyknął i poszedł na górę do swojego pokoju trzaskając przy tym drzwiami.
- Co mu jest, przecież z dzieckiem wszystko jest dobrze?
- Pewnie Marty mu brakuję.
- Może. A teraz mi to tu posprzątać.
       Chłopcy posłusznie tak zrobili, ale nadal było widać plamę, ale co tam? Następni poszłam umyć szklanki. Potem do łazienki i do łóźka


***Perspektywa Nathana***


     Trzasnąłem drzwiami i walnąłem się na swoje łózko. Przytuliłem się do swojej poduszki. Zaczynało mi brakować już Marty. Nie widzieliśmy się zaledwie 5 godzin, ale brakowało mi tego jej uśmiechu. Tego, że ciągle się śmiała. A zwłaszcza pocałunków z nią. Nie mogłem zasnąć. Nawet nie chciało mi się myć, ale jednak po 30 minutach postanowiłem pójść do łazienki. Po umyciu się ubrałem się w swoją piżamę i włączyłem sobie naszą ulubioną piosenkę czyli ,,Warzone" i zacząłem grać na fortepianie. Po chwili się rozpłakałem i z powrotem wróciłem do łóżka. Tam się uspokoiłem i po 2 godzinach zasnąłem.

************************************************************************
Ten rozdział mi się jakoś podoba
Z dedykiem dla:
olu$
Crystal
Kasi J.
Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach, nawet te złe.
6 KOMÓW= ROZDZIAŁ
Postanowiłam zmienić, bo zauważyłam, że przy ostatnim rozdziale nie mogliście dotrzeć do 10 komów.
Pozdrawiam
Break♥ ^^


poniedziałek, 18 czerwca 2012

INFO

Moja Droga Kochana Rodzinko!
A więc chciałam wam powiedzieć, że przez najbliższe trzy dni nie będę miała z wami kontaktu czyli 19-21 czerwca, ponieważ jadę na wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej. Nie będę również dodawać  rozdziałów, bo jak? Nie będę miałam tam w ogóle kurde dostępu do internetu. Ale może na wycieczce jakieś rozdziały napisze. Dobra to chyba na tyle
Najchętniej bym tutaj z wami została. Szczerze odechciało mi się jechać na tą wycieczkę
Bedę bardzo tęsknić
Kocham was :**


poniedziałek, 11 czerwca 2012

Nowy blog!

     A więc postanowiłam, że założę nowego bloga z opowiadaniem o TW, ponieważ tutaj pojawia się coraz mniej komów i już prawie nikt go nie czyta. Zastanawiam się nad usunięciem...
Ale pojawią się jeszcze chyba trzy czy cztery rozdziały i dopiero może wtedy go usunę, ale jak powiedzmy, że dodam rozdział i przez długi czas nie będzie komów to wcześniej to zrobię.
Dobra nie będę was już straszyć tym usunięciem.
Zapraszam na nowego bloga
I mam nadzieję, że chociaż tam będzie więcej komów
A jak nie to chyba już przestane w ogóle pisać opowiadania
A co do ostatniego rozdziału to widzę, że nie możecie sobie poradzić z dobiciem do 10 komów, więc zmieniam zasadę i jest:
7 KOMÓW = ROZDZIAŁ
Brakuje wam tylko jednego koma 
Pozdrawiam i życzę miłego czytania
Kocham was :**
Marcia :**

czwartek, 31 maja 2012

ROZDZIAŁ 25

    Chwilę później Tom poszedł do toalety załatwić grubszą sprawę(omg jak to brzmi. haha). Zostawiając przy tym jedną kanapkę na talerzu. Gdy on był w toalecie to Nathan to wykorzystał i wziął tą kanapkę. Wchłonął ją szybko i popił sokiem, a na talerzu położył tą niby ,,otrutą" kanapkę. Gdy Tom wrócił to się nie spostrzegł i zjadł tą kanapkę i pięć minut później poleciał jak strzała z powrotem do toalety, bo okazało się, że w tych kanapkach był środek przeczyszczający (haha) i siedział w niej 30 minut. Potem z niej wyszedł.
- NEJTAN!!!!!- wydarł się
- łot?!
- Dlaczego zamieniłeś te kanapki?- zapytał wściekły Tom.
- Yy...Biokz, aj łontet to.
- Bat is not fanni.- powiedział Tom.
- Jest, jest śmieszne.
- Ty też byś się śmiał gdybym aj zjadł tę sandłicz i siedział w tej tojlet
- Mejbi.   
- Czyli jednak coś dodałeś do tych sandłiczys. Miałem rację.- powiedział dumny z siebie Nathan.
- Aj du.
- Łaj did ju du?
- Dla jaj.
     Wtedy tą pogaduszkę chłopaków przerwała Magda krzycząc:
- Biegiem do salonu i spokój ma być- wydarła się na cały dom.
- łaj wi mast goł der?
- Powiedzmy, że będzie zabranie.
- Czego będzie dotyczyło?
- Dowiesz się in de liwing rum
- Okej.
- Chciałam zacząć od tego, że zbliżają się święta i wpadałam na pomysł, żeby ubrać dzisiaj choinkę .
- It is not a bad ajdija- powiedział Jay.
- Aj noł- odparła Magda.
-  No właśnie gud ajdija, but łen ją ubrać.- zapytał Siva
- Ty głucholcu, przecież powiedziałam ,,dzisiaj”. Nie słyszałeś?
- Aaa! Nie słyszałem. Jak miałem to usłyszeć skoro gadasz jak katarynka. .
- Wcale nie!- zaprzeczała Magda. – Normalnie mówię!
- Yhym….- mamrotał Nathan.
- Co ,,yhym”?
- Nic, nic.
- To co ubieramy tą choinkę czy nie?- wtrącił Seev.
- No jasne, że tak!
- To idziemy.- krzyknął radosny Nathan.
- A więc… Tom idzie po bańki. Seev po łańcuchy, Jay po szpic, Max po choinkę, a Nathan po światełka. – zarządziłam.
- A ty co będziesz robić?
- Rządzić
- A Magda i Jess?
- One mi pomogą i sprawdzą czy wszystko dobrze zrobicie – odpowiedziałam. -Co nie dziewczyny? – zapytałam je.
- No, no- odpowiedziały razem.
- No nał wio myszata po te rzeczy.
- Nie chcę mi się
- Nał!!!!!!!
- No dobra już idę-
 - Haha. Jestem Poliglotką z reklamy serca i rozumu. – powiedziałam, a potem ja i dziewczyny wybuchłyśmy śmiechem.
- Nie, nie ty nie jesteś Poliglotką…
- To czym?
- Ty po prostu ju hew talent do rządzenia.
- Mejbi
- Wróciliśmy!!- krzyknął Tom gdy wrócił z bańkami.
- Znaczy ja wróciłem, aj dont noł jak reszta.-dodał.
- No właśnie nał miałam się pytać łer is reszta skoro skriming ,,wróciliśmy”
- No to co ubieramy choinkę.- powiedział Nathan gdy wrócił z światełkami.
- No okej, bat jeszcze reszta nie kom bak.
- Ruszajcie się gajs. Noł będziemy czekać. Macie ten sekund. Jak nie wrócicie do tego czasu to sami ją ubieramy- powiedziała Jess.
- Jak będziecie ubierać ,,choinkę” skoro jej nie macie- zapytał nadal szukający tej choinki Max.
- Haha. Nie wiem. To się ruszaj. Macie 5 sekund.
- Już lecę- krzyczał plątający się w łańcuchy Seev.
- Ja też. - Jay.
- Maks gdzie jesteś?
- Nie mogę znaleźć tej choinki.
- Di end czasu!!
- Ubieramy sami- krzyknęła Jess.
- To ubieraj.
- Ejj gdzie ta choinka- powiedziała stojąc w tym miejscu, w którym miała stać choinka.
- No właśnie łer!? Max!!
- Łot?!
- Przecież ta choinka stoi koło szafy fajw metrów from ju
- A no fakt.
- Ślepy jesteś.
- Noł! Już idę.
- Oni ją jacyś ,,chorzy”
- Dey?
- No Dżej jest głuchy, a Maks ślepy.
- Ubieramy!!- powiedział Max gdy wreszcie wrócił z tą choinką.
- Jeeeeeeejjj
- Postaw ją tam koło Dżess
- Ok.
- Ałła- Jess.
- Maks powiedziałam koło Jess, a nie NA Jess.
- Wyraziłaś się nie jasno.
- To ty już jesteś ślepy i głuchy.
- Łot najpierw dajemy?
- Światełka.
- Podaj mi je Nejtan.
- Ołkej.
- Łejt chwilę zajdę po nie.- powiedział i podszedł do kanapy stojącej 4 metry dalej, bo tam je zostawił.
- Pośpiesz się, bo chcę już te światełka dać na choinkę.
- To sobie poczekasz.
- Łaj.
- Bikoz one nie działają.
- Łaj!! Łot??
- Leć do sklepu po nowe.
- Łaj aj?
- Bo tak.
- Już idę.!!
         Natan poszedł do sklepu, a my w tym czasie sprawdzaliśmy czy wszystko mamy przyszykowane, po 20 minutach przeszedł Natan, ale ku naszemu zdziwieniu bez światełek.
- Łer ar te światełka?
- Aj dont noł, bo nie ma ich w sklepie.
- Muszą być. Leć jeszcze raz.
- Znowu??
- Jessss  (chodzi o TAK)
- No ołkej.
- Za tłenti minut widzę cię z powrotem.
- Łot?! But Aj nie zdarzę
- Poradzisz sobie, and nał leć już.
- A jeszcze jedno….
- Czego?
- Jak się spóźnię to łot mi się stanie?
- Nie wiem. Hmm…. Nie będziesz ubierał choinki i będziesz siedział w kącie.
- A jak mi się uda
- Dostaniesz kiss
- Lecę, bo chcę… Lęcę tam niczym ptak. Yyy…- mówił Natan wychodząc z domu, a my wybuchliśmy śmiechem.
    A więc Natan sobie już poszedł do tego sklepu po światełka, a my zastanawialiśmy się czy mu się uda dotrzeć do domu w ciągu 20 minut czy nie? Homo nie wiadomo…xd. Czas leciał strasznie szybko. Minęło 18 minut, a Nathan’a dalej nie było. Wszyscy  siedzieli z jedną myślą w głowie ,,Nie uda mu się i będzie siedział w kącie”, aż to nagle do domu wparował dyszący Natan z światełkami w ręce. No nareszcie- pomyślałam. Wszyscy myśleli, że mu się nie uda, ale się mylili. Zdarzył dobiec do domu w ciągu 19 minut i 45 sek. Jeszcze 15 sekund i by w kącie siedział. Nathan podał mi światełka i Max zaczął owijać choinkę światełkami. Na początku robił to byle jak, ale się poprawił, bo go upomniałam. Max zakładał te światełka w ciągu 8 minut. No normalnie jak żółw…Dłużej się tego robić już nie dało? Gdy już Max je założył to postanowiliśmy, że ubierzemy łańcuchy. Poprosiłam Seeva, by mi je podał, ale okazało się, że się w nie poplątał i gdy szarpnął to się rozerwały. No pięknie kolejny coś rozwalił… Ale na całe szczęście było jeszcze kilka zapasowych i Siva nie musiał już lecieć do sklepu tak jak Nathan. Siva zaleciał po te zapasowe łańcuchy. Max znowu chciał ubierać, ale tym razem ubierali je Natan i Jess, ponieważ Max by znowu robiłby to jak żółw. Natanowi i Jess zajęło to mniej czasu, nie dlatego, że ich było dwóch, ale dlatego, że robili to dwa albo trzy razy szybciej. Gdy skończyli kłaść łańcuchy na choinkę to wszyscy zaczęli nakładać bombki. Największą radochę miał z tego Jay . Normalnie cieszył się jak dziecko. Pewnie nie mógł się już prezentów doczekać? Tom i Siva byle jak rozkładali ten bombki. W sumie nie przeszkadzało mi to. To w ich stylu. Czyli wszystko byle jak, na opak itd…Bombki były koloru czerwonego i niebieskiego. Zazwyczaj było tak, że pięć czerwonych było na jednym miejscu i tak samo z niebieskimi. Powiedzieli, że tak ładnie i, ze to ich arcydzieło. Ale i tak jak nie paczyli to ja je przestawiałam tak, aby to ładnie wyglądało. Po skończeniu Tom kapnął się, że zmieniłam miejscami bombki i znowu je próbował  zamienić, ale mi na to nie pozwoliłam. A ten się rozryczał jak dziecko, ale i tak mu nie pozwoliłam. Więc on poszedł to swojego pokoju i…w sumie sama nie wiem co tam robił. Pewnie przytulał swojego misia. xd .Jeśli w ogóle go ma? ^^. Hmm…Co nam jeszcze zostało? A tak jeszcze szpic. Tylko kto go założy?...Ten kto najmniej robił czyli Magda. Tak więc Magda wzięła szpic do ręki, a że nie mogła dostać na górę, bo choinka była wieeeeelka to Robert (pamiętacie go??) ją wziął na barana. I w ten oto sposób ubraliśmy choinkę, która miała kolorowe światełka, złote łańcuchy, a bombki to wiecie. Szpic był koloru srebrnego. Wszyscy przez bite pięć minut wlepialiśmy swoje paczadełka w naszą  godziną pracę. Postanowiłam, że zajrzę do Toma. Okazało się, że się nie myliłam, bo przytulił pluszowego misia, ale ledwie co weszłam do jego pokoju to rzucił nim we mnie. I tak nie wyszłam tylko zostałam i paczyłam się raz na misia i raz na niego i tak na zmianę. Doszłam do wniosku, że ten miś jest troszkę podobny do Toma. Ten się w ogóle do mnie nie odzywał tylko siedział na łóżku i milczał ja grób. Chciałam mu oddać misia, a ten go wyrwał z moich rąk nie pacząc w ogóle na mnie. Szarpną tak mocno co spowodowało, że miśkowi uleciała głowa. Ten ino krzyknął do mnie z hasłem, że niby to moja  wina i kazał mi przyszyć jego głowę. Tak więc, żeby poprawić mu humor to poszłam na dół po nic i igłę, żeby zszyć głowę poszkodowanego misia. Nie mogłam jej znaleźć. Ciekawe czy w ogóle mają taką rzecz w domu i czy wiedzą do czego służy? Postanowiłam, że zapytam się tego, który mógłby wiedzieć czy posiadają w domu takie rzeczy jak nic i igła. To był Nathan. Pewnie zastanawiacie się dlaczego Nath? Dlatego, że Max jest ślepy, Siva głuchy, Jay jak dziecko się zachowuje, A Tom…sami wiecie. Okazało się, że mają takie rzeczy i wiedzą do czego służą, znaczy nie wszyscy. Nathana pokazał mi szafkę w której one się znajdują. Wzięłam je  i zaczęłam zszywać głowę miśka. Chłopcy cały czas z zaciekawienie się na mnie paczyli, bo nie wiedzieli co robię, aż Jay się zapytał:
- Łot ar ju dungi?
- Zszywam głowę tedi bera Toma. Nie widać?
- To Tom ma tedi ber?
- Jak widać ma.
- Łot to is?- zapytał Seev pokazując na igłę
- To jest igła, a to nitka. Te rzeczy służą do tego, aby zszywać inne rzeczy jak się zepsują tak jak ten misiek.-oznajmiłam.
- Aha. Już anderstend.-powiedział Max.
- Jeny. Jakie z was są ciołki!- powiedziała Magda.
- Ejjj…łaj ciołki?
- Bo jesteście tępi jak…sama nie wiem jak to nazwać.
- Wcale nie jesteśmy tępi!!
- Tak!? To niby dlaczego nie wiecie co to jest igła i nić?
- Sami nie wiemy dlaczego-odpowiedział w imieniu chłopaków Jay.
- Ejjj…ja wiem co to jest. Więc mnie nie możesz nazywać tępym ciołkiem.-oznajmił Nathan
- I noł, że ju noł.- Magda.
- To całe szczęście, że tak mnie nie nazwałaś.
- Się okaże. Może kiedyś tak cię nazwę, ale to kiedyś xd- powiedziała ze śmiechem Magda.
- Skończyłam naprawiać tedi bera- krzyknęłam po operacji
- Huraaa operacja się powiodła. Gud dżob lekarzu.
- Haha.
- Aj goł do Toma.
- Tom…
- Łot??
- Mam suprajs
- Jaką?- odwrócił się w moją stronę z uśmiechem na twarzy.
- Taką- wyciągnęłam zza siebie miśka i dałam mu go.
- Puszku!!- widocznie tak miał na imię misiek.
- A teraz kom na dół, bo robimy losowanie.
- Jakie?
- Będziemy robić paczki on de Krismas
- Ok.
    Tom chciał zabrać Puszka na dół, ale zakazałam mu. Położył go ładnie koło poduszki na łóżku, przykrył kołdrą i powiedział ,,Dobranoc Puszku”. Po tych słowach miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Kto to widział dorosły facet i jeszcze ma misia do przytulania??. Następnie zeszliśmy na dół. Magda wyciągnęła jakąś miskę, a Tom przyniósł 12 karteczek, na których ja napisałam imię każdego z nas. Bo Nareesha i dziewczyny powiedziały, że zaraz przyjdą. Poczekaliśmy na nie pięć minut. A gdy już przyszły to ja wrzuciłam do miski karteczki z imionami. Na różowych napisałam imiona dziewczyn, a na niebieskich chłopców. Żeby nie było tak, że chłopcy będą się kłócić kto ma pierwszy losować to Robert poszedł po butelkę, by nią zakręcić. Gdy już wrócił z butelką to tak jak powiedziałam zakręcił nią i wypadło na Kelsey. Wyciągnęła niebieską karteczkę. Tom chciał wiedzieć kogo wylosowała, ale nikomu nie powiedziała. Teraz kręciła Kelsey i wypadło na Roberta. Oni wyciągnął różową karteczkę, więc było wiadomo, że ma dziewczynę. Ciekawe czy specjalnie wyciągnął różową. A wspominałam, że ja wyciągamy karteczkę to nie możemy się paczeć do miski? Jak nie to teraz wiecie xd. Czyli nie zrobił tego specjalnie, bo nie wiedział co wyciąga. Po jego minie było widać, że nie chciał mieć dziewczyny, ale gdy zobaczył kogo ma tam napisane to się uśmiechnął. CIEKAWE KOGO IMIĘ TAM BYŁO? Następnie zakręcił i wypadło na mnie. A więc Max zakrył mi oczy, żebym nie mogła paczeć do miski. I wyciągnęłam niebieską karteczkę. Czyli mam chłopaka. Popaczyłam tam i okazało się, że wylosowałam Nathana ^^. Zakręciłam i wypadło na Toma. On wyciągnął różową karteczkę. Potem wypadło na Sivę, który wylosował niebieską, Max różową., Tom niebieską,  Jay także niebieską, Nath różową, Magda różową, Jess też, Mitchelle niebieską, Nareesha różową. Po skończonym losowaniu. Jess odłożyła miskę na miejsca, a Robert butelkę. I tak nam zszedł cały dzień. Chłopcy chcieli jeszcze grać w butelkę, ale dziewczyny pyły przeciw temu. Chłopcy czyli Robert. To było głównie jego pomysł, ale reszta chłopków się do niego dołączyła. W sumie mogli sami grać, ale gra w butelkę bez dziewczyny to już nie taka sama gra. A więc. Jay oświecił choinkę, a my wszyscy siedliśmy koło niej pacząc się na kolorowe światełka. Oraz opowiadaliśmy sobie kawały i różnego typu zagadki. Np.:
-Czym się bawi kot wariatka?- powiedział Tom,  my wszyscy się zastanawialiśmy.
- Kłębkiem nerwów- odpowiedział na zagadkę, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Jaś jedzie na rowerze i mówi:
       -Lowelku stój, lowelku jedź
Zatrzymuję się na przejściu i jakaś baba zauważyła jego wadę wymowy
       -Taki duży chłopczyk, a nie umie powiedzieć ,,r”- powiedziała baba
       -Spierd*** ty stara kur**, a ty lowelku jedź-odpowiedział Jaś.
      Ten kawał opowiedział Jay, a nasza reakcja była taka, że wszyscy o mało co nie posikali się ze śmiechu. Następnie Nareesha, Kelsey i Michelle poszły do domu, a Max zgasił światełka na choince. Jay w tym czasie poszedł do kuchni popaczyć do lodówki, bo chciał zrobić kolację. W końcu zrobił normalną kolację czyli kanapki z nutellą ^^. Ja w tym czasie, kiedy Jay robił kolację poszłam się umyć. Nie zajęło mi to dużo czasu. Po umyciu się założyłam na siebie swoją piżamę czyli krótkie niebieskie spodenki i długą koszulę. Założyłam swoje kapciuszki i zeszłam już na gotową kolację. Zjadłam trzy kanapki. A Nathan cztery , ale dużo zjadł. Tom wykazał się swoją inteligencją…bo podczas gdy brał kanapkę do ręki to mu wypadła z ręki, a że ja siedziałam koło niego to spadła na moją koszulę.  Wydarłam się na niego i rozkazałam mu, by uprał mi tą koszulę i przynieść nową. Poszłam zanieść tą do pralki, a następnie do pokoju gdzie tam na łóżku leżała nowa koszula, którą założyłam i położyłam się do łóżka. Po chwili przyszedł Nathan i zasnęliśmy.


**************************************************************************
Taki jakiś długi mi wyszedł
Obiecałam z Dzosier, więc oto jest ^^
Zastanawiałam się czy go dodać czy nie, bo nie było 10 komów pod ostanim
Dedyki:
Baby-Em- za to, że nie usunęłaś opo i te nasze konwersacje na gg milordzie xd
Lena- też za to, że nie usunęłaś
Just- za te twoje pomysł do mojego opowiadania z polaka o robotach
Kika- za to samo co i Just i ten pomysł z watą cukrową do opowiadania.
Sierra- za zadania z fizyki
Magical- za zadanie z polaka i pomoc przy projekcie z chemii.
A także dla reszty rodzinki
Ta sama zasada, którą wcześniej złamałam, bo nie było 10 komów
Ale po co są zasady?
10 KOMÓW = ROZDZIAŁ
Tym razem już nie złamie zasady i dodam dopiero rdz jak bd 10 komów!!

Marcia :***

niedziela, 20 maja 2012

DZIĘKUJĘ!!!!

A więc... zacznę od tego, że chcę podziękować wam z całego serca za to, że czytacie te moje wypociny.
Kocham was za to!!!
Wiecie??
Jak nie to już wiecie. xd ^^
Dzisiaj wchodzę na bloga i moje oczy prawie z orbit wyskoczyły, ponieważ na liczniku ukazało się ponad 5000 wejść. ^^
A teraz zobaczymy ile komów mam ^^:
ROZDZIAŁ 1: 8
ROZDZIAŁ 2: 4
ROZDZIAŁ 3: 7
ROZDZIAŁ 4: 6
ROZDZIAŁ 5: 2
ROZDZIAŁ 6: 3
ROZDZIAŁ 7: 5
ROZDZIAŁ 8: 9
ROZDZIAŁ 9: 8
ROZDZIAŁ 10: 4
ROZDZIAŁ 11: 6
ROZDZIAŁ 12: 4
ROZDZIAŁ 13: 7
ROZDZIAŁ 14: 2
ROZDZIAŁ 15: 4
ROZDZIAŁ 16: 5
ROZDZIAŁ 17: 6
ROZDZIAŁ 18: 0 (chyba nikt go nie przeczytał :( :( )
ROZDZIAŁ 19: 7
ROZDZIAŁ 20: 6
ROZDZIAŁ 21: 2
ROZDZIAŁ 22: 2
ROZDZIAŁ 23: 13 (Jak to zobaczyłam to miałam mega zaciesz na twarzy) ^^
ROZDZIAŁ 24: 7
_____________________
Łącznie:  127 komów.



Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział.
Zasada: 10 KOMÓW = ROZDZIAŁ ^^
Do następnego rozdziału brakuje jeszcze trzech komów. Na pewno dacie radę. Liczę na was :***

Jeszcze raz dziękuję i zachęcam do dalszego czytania mojego bloga ^^

Pozdrawiam
Kocham was
Marcia :****

czwartek, 10 maja 2012

ROZDZIAŁ 24

                                                  KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ

     - A wy kiedy wracacie do UK?-zapytałam chłopaków przy śniadaniu.
- Nie wracamy. Zostajemy tu aż do nowego roku.-odpowiedział Nathan
- Co?!
- No.
- Ale ja chciałam spędzić święta i sylwestra w UK.-mówiłam.
- Wiem, ale spędzisz je w Polsce.
- Osz ty..!
- Co?
- Zrobiliście to specjalnie.
- Ale co?
- Specjalnie przyjechaliście do Polski.
- Wcale nie!- zaprzeczał.
- Taa...
        Potem dokończyliśmy śniadanie i poszliśmy się ubrać. Jednak przekonałam chłopaków to tego by pojechać do UK na święta i sylwestra.

                                                       TYDZIEŃ PRZED ŚWIĘTAMI

         Chłopcy już dawno wrócili do domu, a my zostałyśmy jeszcze w Polsce, ale dzisiaj ja z Magdą miałyśmy wylot do Wielkiej Brytanii. Więc się obudziłyśmy, potem zaczęłyśmy biegać po domu jak szalone, bo za 4h miałyśmy wylot. A wiecie musiałam się jakoś przyszykować i spakować bagaż podręczny. Po 1,5h byłyśmy gotowe, wzięłyśmy swoje walizki i pojechaliśmy. Po drodze zadzwoniłam do dziewczyn powiedzieć im, że lecę do Anglii i że wpadnę się pożegnać. Wszystkie były w domu u Ani, więc nie musieliśmy dużo jeździć.
- Hej- powiedziałam, a dziewczyny się na mnie rzuciły i uściskały.
- Będziemy tęsknić
- A wy myślicie, że ja nie..
- Oczywiście, że też będę
- Kocham was. Pa
- My ciebie też. Pa-powiedziały wszystkie naraz.
        Potem pojechaliśmy do chłopaków też się pożegnać, ale tylko z Łukaszem i Jackiem, bo Robert miał z nami lecieć. Gdy już się z wszystkimi pożegnałyśmy to wreszcie pojechaliśmy na lotnisko. Po pół godzinie dojechaliśmy. Pożegnałyśmy się z rodzicami, chociaż nie było łatwo. Nie odbyło się bez całusów, przytulania i łez. Po odprawie weszliśmy na pokład samolotu i zajęliśmy swoje miejsca. Na szczęście siedzieliśmy koło siebie, bo potem nie chciałoby mi się ich po całym lotnisku szukać. Czas zleciał mi szybko, bo cały czas słuchałam ,,Gold Forever". Po trzech godzinach dolecieliśmy na miejsce. Wyszliśmy z samolotu zabraliśmy swoje bagaże. Na lotnisku czekali na nas już Tom i Nath oraz Kelsey. Przywitaliśmy się. Oczywiście
ja i Nathan musieliśmy się pocałować po tak długiej rozłące. Po tym wszyscy pojechaliśmy do domu. Tam już na nas czekała cała reszta oraz impreza powitalna(jak zwykle). Gdy weszliśmy do domu zobaczyliśmy wielki napis ,, I CAŁA PACZKA ZNOWU RAZEM. WITAJCIE!!!!! ". Ja i Magda poryczałyśmy się z szczęścia. Wszyscy do nas podlecieli i mocno uściskali. - O rany jak się zmieniłaś.-mówił Jay.
- Co ja? Wcale nie.
- Ależ tak.
- Nie.
       Następnie zanieśliśmy bagaże do pokoi, ubraliśmy się i poszliśmy na imprezę. Ja założyłam na siebie kremowe rurki, białą bluzkę z napisem ,,KISS" oraz czerwone trampki, a Magda założyła obcisłą niebieską sukienkę bez ramiączek ledwo sięgającą do kolan i czerwone szpilki na platformie, a do tego jeszcze bransoletki i długie kolczyki. Ona wyglądała jak ,,miss świata"(czyli zajebiście), a odstrzeliła się dla Roberta. Gdy już zeszłyśmy na dół na imprezę to wszyscy od razu porwali nas do tańca. Po 30 minutach tańca Tom poszedł po drinki.
- Wróciłem!-krzyknął,a wtedy każdy wziął drinka.
- A ty Marta nie bierzesz?-zapytał.
- Nie, bo nie mogę. Zapomniałeś już.
- Aaa. Teraz sobie przypomniałem. To może soku się napijesz.
- Chętnie.
- To zaraz wracam.
       Po chwili wrócił z sokiem pomarańczowym. Potem go wypiłam i poszłam tańczyć. Tym razem Siva puścił wolną piosenkę, więc ja i Nathan zaczęliśmy tańczyć, przytulając się przy tym,a Robert poprosił Magdę. Nastała godzina 23:00, więc zakończyliśmy imprezę. Chciałam pomóc sprzątać, ale Nath mi nie pozwolił. Poszłam się umyć i spać, a reszta w tym czasie zakończyła sprzątanie.

                                             NASTĘPNY DZIEŃ

Wstałam o godzinie 11:00 i jak zwykle wykonałam podstawowe poranne czynności. Wszyscy jeszcze spali. Nie dziwię się po tym ile wczoraj wypili będą mieć niezłego kaca. Poszłam sobie zrobić śniadanie. Gdy już je zjadłam wstał Tom.
- Marta zrób mi kanapki.-poprosił robiąc przy tym minę kota z Shreka.
- A dlaczego niby.
- Proszę no...
- Będę cię nazywać Kot w Butach. Haha.
- A to niby dlaczego??
- Bo tak. Ta twoja mina. Masz kaca!!
- Wcale nie!
- Chuchnij.
- Nie!
- Czyli masz. Haha.
- Marta nie rób mu tych kanapek. Nie powinnaś się przemęczać.-powiedział Nathan kiedy wszedł do kuchni
- Ale to nic takiego. Nath weź przestań.
- Taa książę na białym koniu się znalazł. Haha.-powiedział Tom i się zaśmiał.
- Cicho siedź!! A nie możesz sam sobie zrobić tych kanapek?
- Noł!
- Łaj!!
- Nie chce mi się
- I jeszcze moją dziewczynę do tego zmuszasz.
- Yyy. Tak
- Zaraz oberwiesz.
- Haha. Już się boję.
   Wtedy Nathan wziął pierwszą lepszą rzecz jaką miał pod ręką i zaczęli się gonić. Okazało się, że tą rzeczą był tłuczek. A ja się im przyglądałam, ale po chwili postanowiłam zrobić Tom'owi te kanapki.
- Chodź ty tu darmozjadzie!!-krzyczał Nathan,a wtedy się zatrzymali i Tom wziął patyk leżący koło nich.
- Jam jest Puszek Okruszek. Kto ze mną zadarł, umarł w butach.-powiedział,a ja wtedy wybuchłam śmiechem.
    Pięć minut później zrobiłam te kanapki i zaniosłam je głodomorowi. Wtedy oni już przestali się kłócić i gonić.
- Dziękuję. Kochana jesteś-powiedział Tom gdy dałam mu kanapki.
- Wiem.-podziękowałam
- Jak mogłaś mu zrobić te kanapki, a mi nie?-zapytał się oburzony Nathan.
- Pyszne kanapki Marta.-powiedział Tom.
- Dziękuję, bo ja je zrobiłam.  A Nathan nie wiem dlaczego...bo nie poprosiłeś.
- Dawaj!-krzyknął Nathan i ukradł Tom'owi kanapkę z talerza, a ten się wściekł
- Ejj! To moje!! Oddawaj!!
- Nie, bo ja też jestem głodny.
- To sobie zrób.
- Taaa. Ty mi zrób.
- Dlaczego ja?
- Bo tobie Marta zrobiła, a nie powinna, bo ją zmusiłeś. Już poszedł!!!
- Dobra już idę-powiedział i odszedł z smutną miną.
  Chwilę później przyszedł z tymi kanapkami i podał je Nathan'owi robiąc przy tym dziwny uśmieszek.
- Co się tak śmiejesz??
- A tak tylko. Nie mogę.
- Możesz, możesz, ale to trochę podejrzane. Nie zatrułeś tych kanapek?!
- No coś ty.
- Albo sobie odpuszczę te kanapki.

**************************************************************************
I jak?
Kuwa obiecałam, że będzie ciekawiej, a tu co...?
Kolejny beznadziejny
Dawno nie dodawałam rozdziałów, bo blogger mi nawalał, ale to już wiecie.
Następny rozdział będzie z językiem Dżosier
A ten dedykuję całej rodzince.
Kocham was
Muah :***

środa, 4 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 23

  ....Ktoś zakrył mi oczy i ścisnął. Nie mogłam się odwrócić by zobaczyć jego twarz, ale rozpoznałam jego głos i pojawił mi się jeszcze większy uśmiech na twarzy, bo okazało się, że to Nathan. W tym momencie puścił mnie, a ja się tak wierciłam, że polecieliśmy na podłogę, potem pomógł mi wstać i się pocałowaliśmy.
- Co ty tu robisz??!!
- Przyjechałem cię odwiedzić. Nie cieszysz się.
- Bardzo się cieszę, ale mieliśmy się dopiero widzieć na święta.
- Doba ja idę śpiewać.
- Co zaśpiewać?
- Glad You Came.
- Zaśpiewamy z tobą.-powiedział i zawołał resztę chłopaków.
- Ok.
   Następnie weszliśmy na scenę, a dziewczyny na widowni zaczęły piszczeć.

The sun goes down
The stars come out
And all that counts
Is here and now
My universe will never be the same
I'm glad you came (came, came)

You cast a spell on me, spell on me
You hit me like the sky fell on me, fell on me
And I decided you look well on me, well on me
So let's go somewhere no-one else can see, you and me

Turn the lights out now
Now I'll take you by the hand
Hand you another drink
Drink it if you can
Can you spend a little time,
Time is slipping away,
Away from us so stay,
Stay with me I can make,
Make you glad you came

The sun goes down
The stars come out
And all that counts
Is here right now
My universe will never be the same
I'm glad you came
I'm glad you came

You cast a spell on me, spell on me
You hit me like the sky fell on me, fell on me
And I decided you look well on me, well on me
So let's go somewhere no-one else can see, you and me

Turn the lights out now
Now I'll take you by the hand
Hand you another drink
D-D-D-Drink it if you can 
(musiałam to napisać xd)
Can you spend a little time,
Time is slipping away,
Away from us so stay,
Stay with me I can make,
Make you glad you came

The sun goes down
The stars come out
And all that counts
Is here right now
My universe will never be the same
I'm glad you came
I'm glad you came

I'm glad you came
So glad you came
I'm glad you came
I'm glad you came

The sun goes down
The stars come out
And all that counts
Is here and now
My universe will never be the same
I'm glad you came
I'm glad you came


     Po skończeniu śpiewania zeszliśmy ze sceny i chłopcy przywitali się z dziewczynami.
- Hej dziewczyny.
- Hej-odpowiedziały chórem
- Co wy tu robicie?
- A nic.
- Powiedziałaś Nathanowi...?-zapytała się mnie Magda kiedy ja ją kopnęłam w nogę.
- Nie, nie teraz.
- A o czym masz mi powiedzieć?
- O niczym.
- Powiedz!!!
- No dobra. To chodź na osobności porozmawiamy.
- Dobra.
    Wyjaśniłam mu wszystko, że będziemy mieć razem dziecko, a jemu otworzyła się buzia z wrażenia, a zaraz po tym przytulił mnie mocno oraz pocałował namiętnie,
- Jak się cieszę.
- Ja też.
          
                            TYMCZASEM U DZIEWCZYN I CHŁOPAKÓW

- O czym miała mu powiedzieć?-zapytał Max.
- O niczym
- Powiedzcie!!!
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo obiecałam, że nikomu nie powiem
        Wtedy my wróciliśmy i chłopaki zaczęli zadawać pytania.
- Co wy tacy uśmiechnięci?
- O czym miałaś mu powiedzieć.
- A tak tylko. o niczym. Przecież już mówiłam.
- Wszyscy wiedzą tylko nie my.
- Marta jest....- powiedział Nath kiedy walnęłam go w brzuch.
- Jest...??
- W cią....- cały czas go waliłam.
- Cią...Ciąży??!
- Bingo. Zadowoleni?
- Gratulacje.
- Tak.
     Potem chłopcy usiedli na widowni razem z nami i zakończyliśmy karaoke. Dyrektor ogłosił wyniki. Okazało się, że wszyscy byli za tym, żebyśmy to my wygrali i tak się stało. Następnie pojechaliśmy do domu.

**************************************************************************
To już drugi dzisiaj
Cieszycie się?
Ale jak tak dalej będzie, że nie będzie komentów to ZAWIESZAM BLOGA
Kocham was
Dla was moja rodzinko
:*******
Marcia

ROZDZIAŁ 22

   
        Po tym ja z siostrą poszłyśmy do apteki upewnić się czy naprawdę jestem w ciąży. Ja
wstydziłam się zapytać o test ciążowy, więc moja siostra o niego poprosiła. Gdy już go kupiła to
poszłyśmy do domu. Ja poszłam do łazienki i po chwili wyszłam zapłakana. Z jednej strony
cieszyłam się, że będę mieć dziecko i do tego z Nathanem, a z drugiej nie, ponieważ to trochę
dziwne mieć dziecko w tak młodym wieku. Ale nie przejmowałam się tym zbytnio, bo to dopiero
pierwszy miesiąc.
- Nie martw się. Będzie dobrze.-pocieszałam mnie.
- Wiem.
- Dziewczyny kolacja!!-krzyczała mama.
- Już idziemy!-odkrzyknęłam jej.
   Następnie poszłyśmy  zjeść kolację i się umyć. Zjadłyśmy sobie kanapki z dżemorem(xd), a
potem poszłyśmy od razu położyć się do łóżka. Ja żeby szybciej zasnąć włączyłam sobie
piosenkę The Wanted ,,Warzone". Nie wiem dlaczego, ale zawsze przy niej szybciej zasypiałam.
Przesłuchałam ją 5 razy i zasnęłam.

                                               NASTĘPNY DZIEŃ

         Obudziłam się w dobrym humorze, bo dzisiaj mieliśmy mieć karaoke w szkole. Ale nie
chciało mi się wstawać, ale moja mama mnie zerwała z łóżka
- WSTAWAJ!!!!-darła się
- Nie chcę mi się.
- Bo zaśpisz do szkoły.
- Dobra już.
   Więc wstałam z łóżka i ruszyłam na śniadanie. Potem wykonałam resztę podstawowych
czynności i po 40 minutach byłam gotowa do wyjścia do szkoły.
- Wychodzę do szkoły-krzyknęłam do mamy.
- Ok. a o której będziesz??
- Nie wiem
- Jak to nie wiesz??
- To zależy od tego kiedy się karaoke skończy.
- Aha. Pa
- Pa.
   W dzisiejszym dniu mieliśmy mało lekcji, bo tylko 4. Wszystkie klasy tyle miały, ponieważ potem
miało się odbyć karaoke.Każdy uczeń, który chciał brać udział miał sobie wybrać piosenkę i ją
zaśpiewać. Ja się zgłosiłam. Wiadomo, że wybrałam Jakąś piosenkę The Wanted. Siedząc na
lekcjach nie myślałam o niczym innym tylko o karaoke i Nathanie. Gdy już skończyły się zajęcia
to nie mogłam się doczekać kiedy zaśpiewam "Glad You Came", bo tą piosenkę wybrałam.
Najpierw wystąpiło kilka osób, a potem ja miałam być. W nich była moja koleżanka z klasy
Angelika. Ona zaśpiewała piosenkę ,,Wanna Feel You Now" Matta Pokory i Patrici Kazadi.

I wanna serious thing, serious thing with you
You're looking for the love, for the love
I’m looking for too, yeah

I’ve never fallen so fast
But you're different
Now fall all over again for you baby

If you tell me that it's alright
If you tell me that it's ok
I will let you know it’s alright
I will let you know the same

If you're tellin' me it's alright
If you're tellin' me it's ok
I will let you know it’s alright
I will let you know the same

I wanna feel you now
You wanna feel me now
The way that we get down
I wanna feel you now

So must like being with you
Is slowing down time
And the way you rolled against me
Drives me out of my mind

I've completly fallen helpless
For the way that you are
I feel delirious
I'm delirious

I wanna serious thing, serious things with you
You're looking for the love, for the love
I’m looking for too, yeah

I’ve never fallen so fast
but you're different
Now fall all over again for you baby

If you tell me that it's alright
If you tell me that it's ok
I will let you know it’s alright
I will let you know the same
    ..............

     Potem wystąpiła dziewczyna z klasy o rok starszej. Ale ona zaśpiewała piosenkę ,,Hot Right
Now"  Dj Fresh i Rity Ory.

Got your hands up cause you think you've got it
Going crazy, we're not even started
Eh oh eh oh eh eh, eh oh eh oh oooh
It's so funny that you think you're winning
Cause somebody told you who was spinning
Eh oh eh oh eh eh, eh oh eh oh eh eh

You know you're only in it
Cuz it's hot right now, hot right now
Turn it up right now
Put your hands in the air if you want it right now
Eh oh eh oh hot right now
You know you're only in it
Cuz it's hot right now, hot right now
Turn it up right now
Put your hands in the air if you want it right now
Eh oh eh oh hot right now

(throw your hands up...)

You got the latest place
It's on your radar
By the time you show your face, it's over
Eh oh eh oh eh eh, eh oh eh oh oooh
You got the magic numbers on your speed dial
And you could barely drop a name, but me won

You know you're only in it
Cuz it's hot right now, hot right now
Turn it up right now .
 .............


         Wreszcie nadeszła kolej na mnie. W uśmiechu maszerowałam na scenę, ale nie doszłam na
nią, ponieważ.....

********************************************************************************
Sorki, że krótki i, że same teksty piosenek, ale weny nie miałam
Obiecują, że następny będzie lepszy.
Marcia

wtorek, 3 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 21



       Nastał ranek 1 września. Musiałam wstać wczas rano, bo musiałam iść na rozpoczęcie roku szkolnego na godzinę 8:00. Więc wstałam o 6:40, żeby na spokojnie się zebrać. Poszłam się umyć, następnie poszłam na śniadanie jeszcze w piżamie. Zjadłam sobie jajecznice. Podczas jedzenia popłynęła mi łezka, ponieważ przypomniały mi się nasze czasy z chłopakami podczas jedzenia właśnie jajecznicy. Po śniadaniu poszłam ubrać się w sukienkę, którą mi Nathan kupił. Była ona czarno- biała. Na nią ubrałam czarne bolerko i do tego szpilki. Następnie zrobiłam sobie lekki makijaż, a usta pomalowałam truskawkowym błyszczykiem. Włosy sobie podkręciłam. 10 minut później byłam już gotowa. Poprosiłam tatę, żeby mnie zawiózł, bo byłam brzydka pogoda i bałam się, że się deszcze rozpada i będę cała mokra. Do szkoły zajechaliśmy w pięć minut. Pożegnałam się z tatą i poszłam do szkoły.
- Powodzenia-krzyknął gdy odchodziłam już.
- Dziękuję. Pa.
   Następnie weszłam do szkoły i przywitałam się z resztą klasy. Wszyscy przywitali mnie bardzo ciepło i chwalili mój wygląd. Potem weszliśmy do sali nr.3, bo to nasza klasa. Następnie do klasy weszła nasza wychowawczyni. Potem rozdała nam plany lekcji i jeszcze rozmawialiśmy o tym jak na wakacje minęły. Ja się uśmiechnęłam, bo wspomniały mi się nasze zabawy i wygłupy z The Wanted. Pani od razu to zobaczyła i zaczęła się wypytywać skąd ten uśmiech.
- Eee. Nic tak tylko.
- No powiedz. Wszyscy jesteśmy ciekawi.
- Taaak-odparła cała klasa chórem.
- No wspomniałam sobie tylko wygłupy z znajomymi.
- Opowiedz coś więcej!!-nalegali.
- Nie chce mi się.
- A słyszałam, że byłaś w UK. Opowiadaj jak było.-nalegała nauczycielka.
- No już dobrze opowiem wam coś. A więc... Byłyśmy tam z dziewczynami. Na sam początek przeszłyśmy się po Anglii i nagle tu spotkałyśmy The Wanted....
- Kogo?-zapytał Konrad, bo nie wiedział kto to TW.
- Taki zespół. Następnie zaczęliśmy rozmawiać. Oczywiście ja nie mogłam wydusić ani jednego słowa, ale się opamiętałam i poszliśmy na lody z chłopakami. I potem wszystko się już jakoś potoczyło. Spędziliśmy razem czas i tyle.
- Ale nie chcecie chyba, żebym wam tu cały czas opowiadała?
- Nieee.
   Potem. wszyscy poszliśmy na wielką halę, by tam rozpocząć nowy rok szkolny. Rozpoczął pan dyrektor. Przywitał wszystkich gości, nauczycieli i nas. Potem wystąpili inni uczniowie. Był występ kółka teatralnego. Bo godzinie wszyscy rozeszli się do domów. Powoli wracałam do domu na nogach, bo nie chciało mi się po tatę dzwonić, ponieważ znów by narzekał, że ino zawieść i przywieźć. Rano jeszcze zauważyłam, że mi się okres o dwa tygodnie spóźnia. Bałam się, że będę w ciąży, ale bałam się też powiedzieć o tym komuś. Gdy wróciłam do domu przebrałam się i kucnęłam koło ściany i się popłakałam. Zauważyła to moja siostra i jej o wszystkim musiałam powiedzieć, że przed wyjazdem przespałam się z Nathanem i o tym, że mogę być w ciąży. Potem ona przytuliła mnie. Zastanawiałam się czy nie powiedzieć o tym Nathanowi, ale wolałam poczekać z tym, żeby zawału nie dostał, a także chciałam mu to powiedzieć osobiście.

**********************************************************************************
Jak już mówiłam teraz będą rozdziały bez udziału The Wanted, ale za kilka rozdziało już będzie.
Te kilka to dwa albo trzy, ale chyba dwa
Przepraszam, że znowu krótki
Pozdrawiam
Marcia

czwartek, 29 marca 2012

ROZDZIAŁ 20



                                                DWA DNI PÓŹNIEJ

        Lekarz powiadomił nas, że Paweł może już wyjść ze szpitala i postanowiliśmy, że pojedziemy po niego i go odwieziemy do domu. Chwilę później byliśmy już gotowi do wyjazdu. 20 minut później byliśmy już w szpitalu i zabraliśmy go, ale do naszego domu.
- Cieszę się, że to nic poważnego.
- No całe szczęście i nie mogę się doczekać kiedy znowu będziemy na zajęciach.
- Nooo..., ale ja nie długo wracam do Polski.
- Ale jak to?
- Noo, ale zostałabym jeszcze, ale nie mogę, bo szkoła i inne sprawy.
- A kiedy wyjeżdżasz?
- Za dwa tygodnie.
- Będziemy tęsknić!!.-powiedzieli wszyscy chórem.
- Ja też. Zaraz się rozbeczę.
- Nie płacz. Proszę, bo też się rozkleję.
- Dobra. Postaram się. Nie, nie dam rady.- rozpłakałam się.
- Chciałem cię jeszcze raz przeprosić za to.-powiedział Nathan do Pawła.
- No weź. Już ci to wybaczyłem dawno temu. Nie przypominaj mi.
- Ok. Dobra zawieziemy cię już do domu.
- Ok, Jedziemy
       Potem Nathan sam pojechał z nim do jego domu, a po pół godzinę wrócił z powrotem.
- Jeny. Jak ja bez ciebie przetrwam tyle czasu
- Nie wiem, ale będziemy pisać.
      Następnie pocałował mnie delikatnie, potem coraz namiętniej, aż zaczął mnie rozbierać i ciągle się całując szliśmy do pokoju. Wylądowaliśmy na łóżku. Nathan najpierw ściągnął moją bluzkę i rzucił gdzieś w kąt. Następnie zaczął całować mnie po szyli i piersiach. Ja ściągnęłam mu jego koszulę w kratę oraz spodnie i bokserki i rzuciłam na podłogę. Chwilę później naszego namiętnego całowania poczułam jak powoli we mnie wchodzi, potem coraz głębiej, a przez moja ciało przeszłam fala rozkoszy. Po pół godzinie dzikiego i namiętnego sexu położyliśmy się na łóżku i po chwili zapytał się.
- Jeszcze raz?
- Niee.- odpowiedziałam przytulając się do niego i po chwili zasnęliśmy.


                                            KILKA DNI PÓŹNIEJ

         
           Wstałam rano. Jak zwykle wykonałam poranną toaletę i poszłam na śniadanie. Zjadłam sobie płatki. Po śniadaniu rozmawialiśmy o tym, że nie chcemy się rozstawać aż się rozpłakałam z tego wszystkiego. A Nathan otarł mi łzy i przytulił mocno. Następnie poszłam się spakować, bo za nie długo miałyśmy wylot do Polski. Starannie sprawdziłam czy wszystko spakowałam, żeby nic nie zapomnieć.A jak zapomnę to pewnie chłopaki mi przywiozą- pomyślałam sobie. Magda pomogła mi zapiąć walizkę i ja jej też pomogłam. 
- Nie chcę żebyś leciała-odparł smutny Nathan
- Ja też nie chcę wracać, ale szkoła. Nic nie mogę poradzić.
- Jak ja bez ciebie przeżyję  tyle czasu?- powiedział oraz pocałował mnie namiętnie.
- Ja też nie wiem, ale będziemy do siebie pisać i rozmawiać.


                                                DZIEŃ WYLOTU

           Obudziłam się o godzinie 9:15, a wylot był o 12:30 więc miałam trochę czasu na to by się przyszykować. Położyłam głowę no ramieniu Nathana i usnęliśmy. Obudziły nas krzyki Toma. Spojrzałam na zegarek i była 11:15. „ O cholera, zaspałam”. W szybkim tempie wstałam z łóżka. Na szybko zjadłam śniadanie, ubrałam się, uczesałam i umalowałam. Po 15 minutach byłam już gotowa do wyjścia, ale jeszcze wcześniej zadzwoniłam do przyjaciółek, sprawdzić czy są gotowe, bo miałyśmy razem wracać do domu. Wzięłam walizkę i zeszłam na dół. Tom i Max zanieśli moją i Magdy walizkę do auta. Następnie ruszyliśmy na lotnisko.Gdy dojechaliśmy zobaczyliśmy tam już dziewczyny. Na lotnisku cały czas przytulałam się do Nathana. Przed odprawą poryczałam się.
- Nie płacz, bo makijaż sobie rozmażesz. 
- Co tam makijaż.
- Tom chodź tu.-przytuliłam się
- Będę tęsknił młoda.
- Ja też
- Grupowy uścisk.
- Dobra.
- Pa, będziemy tęsknić
- Marta-powiedział Nathan.
- Co?
- Daj mi jeszcze buziaka.
- Dla ciebie wszystko
- My tu jesteśmy
- Pa.-powiedziałam wchodząc do samolotu.
    W samolocie cały czas myślałam o Nathanie i reszcie chłopaków oraz słuchałam mojej ulubionej piosenki, którą zawsze z Nathem śpiewaliśmy ,,Warzone",a on grał. W oczach nadal miałam łzy, które ocierałam chusteczką. Po jakimś czasie mi się przysnęło. A obudziły mnie krzyki siostry.
- Ejjj. Śpiąca królewno wstawaj.
- Po co.
- Dolecieliśmy już
    Na lotnisku w Polsce czekała na nas już nasza mama i tata. Przytulali nas jakby nas wieczność nie widzieli, a o były tylko 3 miesiące. Ale jak to rodzice. Następnie pojechaliśmy do domu. Mama wypytywała się jak nam minęły wakacje itd...Moja siostra wypaplała jej, że ja i Nathan jesteśmy parą i zaczęła się ,,gadka mamy". Gdy dojechaliśmy do domu od razu pobiegłam po moje,,dziecko" . To mój kotek. Mówię tak na niego, bo wiecznie ze mną jest i ją strasznie kocham. Potem poszłam do swojego pokoju.

**********************************************************************
I jak??
Znowu krótki
Dziwi mnie to, że nie ma komentarzy pod rozdziałem 18. Przeczytałyście go??
Tak tylko pytam.
Pozdrawiam

wtorek, 27 marca 2012

ROZDZIAŁ 19



  I zaczął mnie gonić, po całym budynku. Goniliśmy z góry na dół, z dołu do góry i tak w kółko, aż ja zmieniłam kierunek i pobiegłam w stronę toalet i tam właśnie mnie złapał, bo ściany mi zagrodziły dalszą ucieczkę. Ścisnął mnie mocno mówiąc ,, I co teraz?", a ja ,, No nic". Następnie popatrzył mi się głęboko w oczy, a ja próbowałam mu się wyrwać, potem przyciągnął do siebie i pocałował. Ja go natychmiast odepchnęłam i weszłam do toalety koło, której staliśmy. Usłyszałam, że Nathan podbiegł do niego i zaczął go okładać po mordzie. Nawet nie miałam siły im przerywać, bo cały czas płakałam.
- Ty kur**a Ch**u. Co ty robisz?-krzyczał na niego Nathan.
- Ja nic.
- Taa nic. To moja dziewczyna i nie wolno ci tak z nią postępować. Jasne gościu.
- Nie, a bo co mi zrobisz?
  I zaczął go jeszcze mocniej bić. Bił go tak mocno, aż zaczęła mu się krew z nosa lać i stracił przytomność. Wtedy ja wyszłam z łazienki i zobaczyłam Pawła leżącego na podłodze.
- Paweł!! Coś ty mu zrobił?
- Ja nic. Pobiłem go trochę.
- Trochę. On przez ciebie przytomność stracił. Dlaczego to zrobiłeś?
- Bo jak zobaczyłem, że się do ciebie dobiera to wpadłem w furię. Ja nie chcę cię znowu stracić.
- To, aż to mu musiałeś zrobić? Dzwoń lepiej po karetkę.
- Już dzwonię.
   Chwilę później przyjechało pogotowie i zabrali Pawła do szpitala. A Nathana zabrali na komisariat na przesłuchanie.A ja się denerwowałam na korytarzu komisariatu i bałam się, że go zamkną. Po półtorej godzinie wypuścili go i wróciliśmy do domu. Powiedzieli mu, że gdyby sprawa trafiła do sądu to dostałby karę grzywny w wysokości co najmniej  3000zł. Gdy już wróciliśmy do domu wszyscy zaczęli zadawać pytania.
- Co wy tacy przymuleni?-zapytał Seev.
- A tak jakoś. Lepiej Natha zapytaj.
- Coś ty narobił?-spytała Jess.
- Ja nic nie zrobiłem.
- Taa jasne. Lepiej gadaj prawdę. Już!!!
- No...po prostu pobiłem Pawła i on stracił przytomność. Potem go zabrali do szpitala, a mnie na    
komisariat.
- Co? Dlaczego go pobiłeś?
- Bo dobierał się do Marty.
- Co!! -mówili z nie dowierzeniem.
- I co ci na komisariacie mówili?
- No nic. Zadawali pytania typu "Dlaczego pan to zrobił:" "Co pani skłoniło do tego" i takie tam.
- Czy coś ci grozi?-zapytał zdenerwowany Max.
- Powiedzieli, że nie więzienie. Najwyżej co kara grzywny.
- Ile?
- Co najmniej 3000zł
- Ile!!!
- Jeny. Pokaźna sumka.
- Ale Nathan jak się Paweł obudzi to pójdziemy do niego i go masz przeprosić za to wszystko. Jasne?!
- A jak tego nie zrobię to co?
- To inaczej koniec z nami, bo nie chcę mieć takiego chłopaka.-zagroziłam mu.
- Co!! Nie możesz mi tego zrobić.
- A ty to niby jemu mogłeś. Przez ciebie teraz Paweł leży w szpitalu.
- Nie musisz mi przypominać.
- Wiem, ale chcę.
   Potem wyszłam z salonu i poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, przytulając poduszkę. A
potem zasnęłam.

                                               NASTĘPNY DZIEŃ

  Obudził mnie Nathan na śniadanie, ale wcześniej się ubrałam, uczesałam i dopiero potem poszłam na śniadanie. Jedzenie przerwał mi telefon.
- Dzień dobry. Czy przy telefonie jest Pani Marta?
- Tak to ja. Co się stało.
- Dzwonię ze szpitala....-przerwałam mu.
- Co się z Pawłem stało. Wszystko z nim w porządku?
- Tak wszystko u niego dobrze. To tylko lekki uraz głowy i złamanie ręki. I chciałem pani powiedzieć, że się obudził.
- Dziękuję za tą wspaniałą wiadomość.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
   Następnie się rozłączyłam i poszłam dokończyć śniadanie.
- Kto dzwonił?- zapytał Nath.
- Lekarz i powiedział, że Paweł się obudził.
- Ale fajnie, zaraz do niego pojedziemy.
- Nathan masz szczęście, że to nic poważnego. To tylko złamanie ręki i lekki uraz głowy.
- Całe szczęście.
     Po śniadanie ja i Nathan pojechaliśmy jego autem do szpitala odwiedzić Pawła. Dojechaliśmy do niego w 15 minut, bo był nie daleko.  Zapytaliśmy się Pani w recepcji jak dojść do jego sali w której leży. Pokazała nam drogę, a my szybko tam poszliśmy.
- Hej.-powiedzieliśmy równo.
- Hej wam.
- Nie pobijesz mnie już??
- Nie no coś ty.
- Miło was widzieć.
   Wtedy ja go kopnęłam Nathana w nogę, żeby powiedział mu, że chcę go przeprosić.
- Paweł...
- Tak?
- Chciałem cię przerosić za to wszystko
- A weź przestań. Rozumiem cię. Pewnie ja też bym tak zrobił, gdybym zobaczył kolesia, który całuje moją dziewczynę.
- A masz dziewczynę?
- Nie, nie mam
- Aha.
- Jak się czujesz?-zapytałam.
- Dobrze, ale ręka trochę boli.
- Zdrowiej szybko i wracaj na zajęcia.
- Tak wiem, ale...
- Ale co...?
- Jak mi zdejmą gips, to na pewno jeszcze z jakiś miesiąc nie będę mógł prowadzić zajęć.
- Wytrzymamy
- Dobra my już musimy iść. Pa.
- Narka.
- Trzymaj się.-powiedział Nathan wychodząc
- Dzięki.
    Wyszliśmy z szpitala i wróciliśmy do domu. Byłam zadowolona z tego, że Nathan przeprosił go.

*******************************************************************************
Tak jak mówiłam napisałam drugi dzisiaj
Jakoś długi mi wyszedł, a to przez te dialogi
Pozdrawiam was :**
Muah :***
Kocham was!!

ROZDZIAŁ 18



     Wstaliśmy rano o godzinie 9:00, następnie wykonaliśmy poranną toaletę i poszliśmy na śniadanie. Po śniadaniu mieliśmy iść na zajęcia tańca breakdance, ale jeszcze przed śniadaniem chłopacy mi powiedzieli, że mają dla mnie niespodziankę. Przez całe śniadanie zastanawiałam się co to może być. Gdy już zjedliśmy to Nathan poszedł  po to, a ja usiadłam z chłopakami na kanapie w salonie. Chwilę później wrócił z pudełkiem w rękach, a następnie wręczył go mi.
- Co to jest?
- Prezent dla ciebie.
- To wiem, ale co jest w środku?
- Otwórz i zobacz.
- Jezu jakie to ciężkie-mówiłam żartując, bo tak naprawdę było lekkie.
   Roztargałam papier i zaczęłam otwierać pudełko. Gdy je otworzyłam zobaczyłam....laptopa. Takiego dużego, czarnego i do tego z internetem bezprzewodowym.
- Omg. dziękuję, dziękuję.
- Nie ma za co.
- Właśnie jest za co.
- Chodźcie tu muszę was przytulić każdego po kolei.
- Ale najwięcej musisz podziękować Nath'owi, bo to on najwięcej zrobił.
- Czyli co?
- No dał najwięcej kasy, jeździł po sklepach by odpowiedni znaleźć, następnie kupił też papier na prezent i zapakował go.
- A wy co zrobiliście?
- A my tylko kasę mu  dołożyliśmy.
- Nath dziękuję.-powiedziałam dając mu buziaka w policzek.
- Tylko to. Ja chcę więcej.-powiedział i namiętnie pocałował mnie.
- Ejj poczekaj jeszcze Sivie muszę podziękować
- No właśnie jeszcze ja.
- Chłopaki...
- Co?
- Teraz odcinam się od świata. W ogóle telewizora i innych sprzętów już nie ma dla mnie. Haha- mówiłam    żartując.
- Takk. telewizor dla nas. Hura.-krzyczał uradowany Tom.
- Taaa ja żartowałam przecież.
- Ja to na serio wziąłem- nagle posmutniał.
- Nie martw się. Teraz często będę laptopa używać, więc więcej czasu będziecie mieć na to by telewizor pooglądać. I nie smutaj mi to.
- Będę ryczeć. Haha.-powiedział Nathan
- Dlaczego?
- No, bo teraz będziesz cały czas laptopa używać i ze mną czasu nie będziesz spędzać.
- Ale chodziło mi o to, że jak będę chciała na przykład pooglądać telewizję to w laptopie sobie pooglądam, a wy będziecie mieć telewizor wolny. A nie powiedziałam, że nie będę z wami czas spędzać. Właśnie cały czas będę z wami.
- A tak apropos to musimy już iść na zajęcia.
- Pa.
- Narka.
   Ja, Magda i Nathan wyszliśmy z domu. Długo chodziliśmy, bo nikt nie pamiętał adresu tam gdzie to się odbywało. Ale na całe szczęście przypomniałam sobie miejsce tej ulotki na której był adres. Ale jednak już tam jej nie było. Zadzwoniłam do chłopaków z prośbą, żeby mi powiedzieli ten adres, bo ja wzięłam jedną z tych ulotek do domu. Chwilę później Max podał mi adres i ruszyliśmy w podane miejsce. Gdy weszliśmy do środka to daliśmy karnety pani w rejestracji, a ona napisała tam datę i przybiła pieczątkę, a my w tym czasie poszliśmy się przebrać. Tym razem mieliśmy już ubrania i buty zamienne.  Dopiero po zajęciach można było odebrać karnety, więc poszliśmy na salę. Okazało się, że byliśmy pierwsi, ale chwilę później przyszła reszta ludzi. Przyszedł Paweł i zaczęliśmy rozgrzewkę. Rozgrzewka składała się cały czas z tych samych ćwiczeń, bo były te samo co tydzień temu. Po rozgrzewce Paweł powiedział, że zaczniemy układać choreografię. Wszyscy się uśmiechnęli, ale jak pokazał nam pierwszy krok to już zniknął, bo jak on to pokazało to wyglądał na trudny, ale tak nie było. I wszyscy powtórzyliśmy ten krok za nim. Następnie pokazywał nam resztę kroków.
- Proste?-zapytał.
- Proste, ale z wyglądu, ale trudniej zatańczyć.
- Skoro tak uważasz to ty coś pokarz.
- Yyyy. Ja nie umie. To ty tu jesteś od tego.
- No to więc się nie wymądrzaj.
- Bo co mi zrobisz.
 
*******************************************************************************
I jak?
Wiem, że krótki, ale weny nie miałam, ale postaram się jeszcze dzisiaj napisać następny rozdział.
I wiem też, że nie lubicie jak w takim momencie przerywam, ale jak wy tak robicie to ja też tak musiałam zrobić.
Kocham was!!!

poniedziałek, 26 marca 2012

ROZDZIAŁ 17



    Dzisiaj obudziliśmy się później niż zwykle, bo o godzinie 11:15. Nie wiem dlaczego o tej, ale nic szczególnego nie mieliśmy do roboty więc mogliśmy dłużej pospać. Ale i tak nie mogliśmy, bo Tom nam nie pozwolił, bo zaczął wrzeszczeć na cały dom.
- POBUDKA LUDZIE!!!  WSTAWAĆ!!!!-wrzeszczał Tom.
- Ejj Tom tu ludzie chcą spać jeszcze.
- Spać.? O tej godzinie?
- Tak. A która jest?
- 11:15.
- Ouu.
- Dobra już wstajemy.
   Poszłam obudzić resztę, a następnie poszłam wykonać poranną toaletę, umalować się i  uczesać. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam Jess w kuchni robiącą śniadanie.
- No kurde jesteś naszym gościem i robisz śniadanie?
- Ale powiedziałaś, że mam się czuć jak w domu.
- Tak? A kiedy?
- Tak, wczoraj jak mi pokój pokazywałaś.
- Aaa. Ale i tak jesteś gościem i zostaw to. Jak zrobię śniadanie, a chłopakom zaraz wygarnę to.
- Co?
- Że ty śniadanie robisz, a oni nic.
- Ejj no weź nie musisz.
- Muszę.
- Co chcesz na śniadanie?
- Nie wiem. To co ty zrobisz.
- Ale ja właśnie nie wiem co zrobić.
- No dobra w takim razie zrobię kanapki.
    Gdy już je zrobiłam zawołałam resztę i zaczęliśmy jeść kanapki. Następnie wszyscy poszli się ubrać, a ja pozmywałam po śniadaniu. Była godzina 14:30 więc postanowiliśmy, że już wyjdziemy do kina, a także, że pójdziemy na piechotę. Gdy już z domu wyszliśmy spotkaliśmy Roberta, który do nas dołączył. Od razu podszedł do Magdy i się z nią przywitał. Magdzie pojawiły się rumieńce na policzkach. Ja już wyczułam, że może być kolejna para, ale to tylko moje przeczucia. Cały czas się śmialiśmy. Gdy już doszliśmy do kina to nie mogliśmy dojść do tego na jaki film iść.
- Komedia.-powiedziałam
- Horror.- powiedział Nathan.
- Zgadzam się z Nathem- powiedział Robert.
- Ja też.
- Co wy gadacie? A popieram Martę.
- Ja także ją popieram.
- A więc dziewczyny wolą komedię, a chłopcy horror.
- No chodźcie na ten horror.
- A gdybyście wybrały komedię to na jaką.
- Hmmm.... może ,,O Północy w Paryżu"-powiedziała Kelsey
- O super film.-powiedziała Nareesha
- Wiem.
- A wy jaki horror?- zapytałam, żeby nie było.
- Może ,, Masakra Piłą Mechaniczną.
- Nie no coś ty w życiu. To jest straszne.
- Właśnie o to chodzi w horrorach.-powiedział Max.
- Taaa mądrala się znalazł
   Jeszcze się długo kłóciliśmy, ale w końcu chłopcy musieli na swoje postawić i poszliśmy na "Masakra Piłą Mechaniczną". Ale obiecali nam, że następnym razem pójdziemy na taki film na jaki dziewczyny będą chciały iść. Zanim film się zaczął to jeszcze było jakieś 20 minut reklam, które mnie bardzo nudziły. Jak i resztę też. W końcu się film zaczął. Był bardzo super, bo tu coś z piła robią, tu coś ucinają, tu człowiek umiera, omg, ale i tak się bałam i cały czas zakrywałam oczy. W pewnym momencie ścisnęłam mocno rękę Nathana, a on obrócił się do mnie i pocałował. Usłyszeliśmy ciche brawa z rzędu wyżej. Po filmie dla zabawy nałożyłam opakowanie po popcornie Nathanowi na głowę i okazało się, że tam jeszcze był popcorn i miał go pełno na głowie. Gdy już go strzepał to zaczął mnie gonić gdy mnie złapał to mocno ścisnął i ponownie pocałował, ale teraz były większe brawa.
- Przepraszam skarbie.
- Nic nie szkodzi, ale myjesz mi włosy.
- Jasne. Dla ciebie wszystko. Haha.-zaśmiałam się.
- Haha. Dobra wracajmy do reszty.
- I chodźmy do domu.
- Wracamy do domu.
   Wracaliśmy do domu cały czas relacjonując film, śmiejąc się i przytulając. Gdy wróciliśmy do domu Nathan poszedł umyć włosy. Cały czas śmiałam się z tej sytuacji z popcornem w kinie. Potem przyszedł Nathan. Wyglądał bosko w mokrych włosach. A następnie wytarł je w moją bluzkę.

*******************************************************************************
I jak podoba się.
Mam pytanie....
Czy zrobić parę z Magdy i Roberta??
Jak tak to dajcie pomysły w jaki sposób
Plissss
Pozdrawiam rodzinkę.

niedziela, 25 marca 2012

ROZDZIAŁ 16



                                                         SOBOTA

          Wstaliśmy rano. Wykonaliśmy poranną toaletę i poszliśmy na jajecznicę, która była naszym
śniadaniem. potem zrobiłam różnego rodzaju ciasta i sałatki oraz obiad. Następnie poszłam się przyszykować na przyjazd rodziny Nathana. Ubrałam sobie czarne rurki, białą bluzkę i na to białe bolerko oraz szpilki. Umalowałam sobie oczy jasnym cieniem, rzęsy tuszem i usta pomalowałam błyszczykiem, a włosy po kręciłam sobie. Następnie poszłam na dół, a chłopakom kopary opadły na mój widok.
- Wow. zajeb***, bosko wyglądasz. Aww.-powiedział Nathan.
- Dziękuję, a ty lepiej idź się ubrać.
- No młoda, ładnie.-powiedział Seev.
- Dzięki.
   Po pięciu minutach wszyscy byli już gotowi i czekaliśmy na przyjazd rodziny. Nathan był ubrany w kremowe rurki, niebieski t-shirt i czapkę.W sumie wszyscy byli bardzo ładnie ubrani. Moja siostra ubrała się podobnie do mnie.
- A tak w ogóle to kiedy mają oni przyjechać?-zapytałam.
- Około 10:00, a po co pytasz?
- A tak tylko chciałam wiedzieć.
- Kurde...
- Co się stało?
- Denerwuję się. Boję się tego co o mnie powiedzą.
- Nie bój się wszystko będzie w porządku.
     Była godzina 9:30. Ja nadal się denerwowałam. W końcu przyjechali.
- Dzień dobry państwu -przywitałam się.
- Dzień dobry.-przywitali się ze mną.
- Cześć Jessica- powiedziałam do niej.
- Cześć braciszku.-przywitała się z Nathanem.
- Cześć. Jak dawno cię nie widziałem.
- Nathan czy to ta dziewczyna o której nam mówiłeś?-zapytała się pokazując na mnie.
- Tak to ona.
- Omg, ale ładna.
- Dziękuję.
     Potem poszliśmy do salonu, a tam przywitali się z resztą chłopaków. Jay'owi od razu zaświeciły się oczy na widok Jessicy. Patrzył się na nią cały czas, a ona odwzajemniła mu uśmiechem. Następnie usiedliśmy na kanapie. Ja od razu wyczułam, że Jay'owi spodobała się Jessica. Więc postanowiłam ich jakoś z swatać. Ale zostawiłam to sobie na później. Zaczęliśmy rozmawiać, a ja w tym czasie poszłam po obiad, który wcześniej zrobiłam. Kiedy przyniosłam go na stół wszyscy zaczęli go jeść. Po obiedzie Pan Sykes zaczął komentować.
- Noo. Przepyszny obiad.
- Dziękuję
- Nathan twoja dziewczyna ma talent kulinarny.
- Ale ten obiad zrobiłam z małą pomocą Nathana i mojej siostry.
- Co ja wygaduje z dużą pomocą.
- Aha.
- Skoro masz taki talent to ja się skuszę na te ciasta.-powiedział Jess.
- Proszę bardzo. Po to tu są, by się częstować.
- Ale to pyszne, musisz dać mi przepis na to ciasto.-powiedział Jessica po zjedzeniu
- Oczywiście dam ci. i cieszę się bardzo, że smakuje.
- Dzięki.
    Potem zaczęliśmy rozmawiać o Nathanie. Zaczęła Pani Sykes. O jego dzieciństwie.
- Był słodkim młodzieńcem, lubił tańczyć....
- Mamo...
- Nie mówiłeś, że tańczyłeś.
- A weź przestań i tak nie umiem.
- Niech pani dalej opowiada.
- Jak był młody to lubił śpiewać, znaczy nadal lubi, a wręcz kocha. cała rodziną siadaliśmy na kanapie  i spędzaliśmy czas właśnie na śpiewaniu i od tego czasu zaczął się bardziej tym interesować. Ale kiedy poszedł na casting do nowego boysbandu i okazało się, że jest jednym z najlepszych i, że to właśnie on będzie do tego zespołu należał to wtedy wszystko się zmieniło, bo zajął się swoją karierą itd.... Co raz mniej się widywaliśmy prawie w ogóle, ale i tak jesteśmy z niego dumni, że udało mu się osiągnąć taki sukces.- przechwalała go Pani Sykes.
- Zatańcz coś.
- No coś ty. Nie zatańczę. Nie umiem.
- Please. błagam.
- Nathan.....-błagaliśmy go wszyscy.
- No dobra coś tam zatańczę.
- Hura.
   Nath zaczął tańczyć. A my wszyscy wgapieni w niego jak w nie wiem w co. Po skończeniu zrobił się zmęczony więc dałam mu wody, by mógł się napić.
- Co się tak lampicie na mnie?-zapytał się.
- Omg to było genialne.-chwaliła go Jess.
- No coś ty.
- Zgadzam się z Jess- powiedział Jay.
- No widzisz Jay też tak uważa.
- Wszyscy tak uważamy.
- Dobra, miło było, ale musimy już iść.-powiedział Pan Sykes.
- Ale tato już.-protestowała Jessica.
- Może Jess zostać na noc. proszę.-błagał Nathan.
- Proszę tato.
- No... Dobra. Zostań.
- Takk.
- To my idziemy już. Dziękuję za przepyszny obiad Marta i do widzenia.
- Ależ proszę bardzo. Do widzenia.
- Paa mamo, paa tato.
- Pa.
   Gdy już wyszliśmy ja pokazałam Jessice gdzie będzie spać. W sumie bardzo ją polubiłam i szybko się zaprzyjaźniłyśmy. Następnie ona usiadła na łóżku, a ja powiedziałam, żeby czuła się jak w domu i wyszłam z pokoju. Poszłam do Jaya powiedzieć mu, żeby zagadał do Jess.
- Ale jak mnie wyśmieje?
- Na pewno nie. No idź.-popędzałam go.
- No dobra już idę.
- Dzielny chłopak.-powiedziałam ze śmiechem.
    Jay wszedł do pokoju i zaczął nie śmiało.
- He..ej... Jess.
- Hej. Coś się stało.
- Nie nic.
- Chciałem ci powiedzieć, że....że....
- Ze...Co?
- Że jak cię zobaczyłem to...yyyy. Kurde no... spodobałaś mi się i to bardzo.-nie mógł wykrztusić słowa.
- Serio?!
- Tak.
- Ale fajnie uczucie.
- Jakie?
- Mam mnóstwo motyli w brzuchu.
- Aha.
- Takk
- Co tak?
- A nic. Bałem się, że mnie wyśmiejesz jak ci o tym powiem.
- No coś ty. szczerze ty też mi się podobasz.
- To super.
   Rozmawiali jeszcze długo, a ja w tym czasie poszłam na dół powiedzieć Nathan'owi o tej wiadomości, że Jay i Jess mogą być razem. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Chwilę później Jay i Jessica zeszli na dół. ku naszemu zdziwieniu trzymali się za ręce. Nasze buzie były szeroko otwarte.
- O mój boże. kolejna para.
- Gratuluję stary.
- Jak to się stało.
- Normalnie ją poprosiłem, a ona się zgodziła.-wtedy się pocałowali.
- Zostań na dłużej Jess u nas.
- Ja bardzo chętnie, ale nie wiem co na to tata powie.
- Załatwione zgodził się.
- Ale super. Musimy tyle nadrobić.
- Co powiecie na wypad do kina jutro?
- Świetny pomysł.

*********************************************************************************
I co o nim sądzicie??
Szczerze proszę komentować.
Pozdrawiam całą rodzinkę.!!
P.S w moim opowiadaniu  siostra Nathana Jess będzie mieć trochę więcej lat.

sobota, 24 marca 2012

ROZDZIAŁ 15



- Ale Nathan. Gdzie idziesz?-zapytałam się
- Sam nie wiem.
- A co do mnie też się  nie będziesz odzywał?
- Do ciebie będę, ale do nich nie. Chodź ze mną
- No dobra.
- Jak długo to potrwa??
- Nie wiem. Może wieczność.
- Ale kiedyś musisz się do nich odezwać.
- Nie, nie muszę.
- Ale co będzie z zespołem i z twoją karierą??
- Pieprze to!
     Spacerowaliśmy długo cały czas w ciszy. Rozmyślałam jak zmusić Nathana do tego by wybaczył chłopakom i żebyśmy poszli do nich. W końcu powiedziałam mu to, ale on nie chciał mnie posłuchać. Po pięciu minutach znowu nastała cisza. I nagle Nath powiedział, że im wybaczy to, ale mają coś zrobić z tym zdjęciem w gazecie. Natychmiast ruszyliśmy do domu. Ja cieszyłam się jak dziecko, że im wybaczy i wszystko wróci do normy. Po 15 minutach doszliśmy do domu.
- Hej chłopaki.
- No kto to się odezwał?-powiedział Jay.
- Chciałem wam wybaczyć i was przeprosić.
- Nie masz za co. Weź przestań.
- To my raczej powinniśmy cię przeprosić. Bo gdybyśmy ciebie nie sturlali z tej górki to byś nie wpadł w błoto i by ci zdjęcia nie zrobili.
- Przepraszamy!-powiedzieli chłopcy chórkiem.
- O.o
- No dobra. Więc miedzy nami znowu wszystko w porządku?
- Tak!
- Grupowy uścisk.-powiedziałam.
- Pewnie
- TULIMY!!!-powiedziałam
- A co my teletubisie jesteśmy, że się tulimy?
- Nie, ale tak fajnie brzmi. No chodźcie.
      Potem się przytuliliśmy, a następnie poszliśmy oglądać telewizję. Tom włączył kanały muzyczne i akurat leciało "Lightning" to zaczęliśmy ją śpiewać. Ja i Nathan po skończeniu piosenki poszliśmy do pokoju na górę.
- A więc... Powiedziałem mojej rodzinie o nasi oni chcą cię poznać.
- Co!?-zatkało mnie.
- Ale ja nie jestem na to gotowa.
- Ejj nie mów tak.
- A co im o mnie mówiłeś?
- Całą prawdę. To, że jesteś szczera, zabawna, śliczna-wtedy pojawił mi się uśmiech na twarzy.
- Twoje dane czyli imię, wiek, nazwisko, że jesteś z Polski i taki tam.
- Co całe szczęście, że same dobre wiadomości o mnie im powiedziałeś.
- Ty nie masz złych.
- A kiedy do nich pojedziemy??
- To on do nas przyjadą w sobotę za dwa dni.
- Aha. Muszę się pokazać z jak najlepszej strony i żeby się nie ośmieszyć.
- Na pewno dobrze pójdzie.
- A co będzie jeśli palnę coś głupiego lub zepsuję coś lub coś innego?-zaczęłam panikować.
- Spokojnie. Nic się nie stanie.
    Następnie dałam mu buziaka w policzek i poszliśmy na dół. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać telewizor z chłopakami. Oglądaliśmy ,,Salę Samobójców". Max poszedł do Michelle, Tom do Kelsey, a Siva do Nareeshy. W domu zostaliśmy tyko ja, Nathan i Jay. Powiadomiliśmy Jaya, że przyjadą rodzice Nathana i jego siostra Jessica. Chłopak się ucieszył na tą wieść, bo zawsze chciał ich poznać. Potem wrócił Siva z Nareeshą i także im o tym powiedzieliśmy. Gdy do domu wróciła reszta to także się ucieszyli. I zaczeliśmy planować co zrobić na ich przyjazd, tak aby zrobić dobre wrażenie.

ROZDZIAŁ 14




Podbiegłam do Sivy i go odwinęłam z dywanu.
- Dziękuję ci mój zbawco. Uratowałaś mi życie-mówił żartobliwie Siva.
- Haha.
- Co ty robisz?
- Biję pokłony mojej królowej.-odpowiedział.
- Co?!
- Chodź idziemy do chłopaków.
- Zbiórka w salonie za pięć minut.- krzyknęłam na cały dom.
     Pięć minut później wszyscy zebraliśmy się w salonie i ja zaczęłam.
- Pytanie 1: Co wyście tu narobili? Pytanie 2: Co wam do głowy przyszło, żeby Sivę w dywan zawijać?
- Słucham tłumaczyć się mi już!
- No bo… bo myśmy zrobili sobie bitwę na poduszki, potem Max zaczął uciekać do pokoju swojego to za
nim pobiegliśmy, a on się do szafy schował i….
- I co…?
- I  wyrzuciliśmy mu jego ubrania. Potem pobiegliśmy do mnie. Mi wypadła  poduszka z rąk, więc
wziąłem pierwsza lepszą rzecz co miałem pod ręką i wrzuciłem nią. Okazało się, że to bokserki i
rzuciłem je na lampę.
- Aha.
- A co z Sivą?
- A to tak jakoś wyszło.
- Ale ja się czułem jak naleśnik.-odparł biedny Seev.
- Haha.
- To mniam, naleśnik. Trzeba cię zjeść. Hehe
- Na niego!!-krzyknął Nathan.
- Aaaaa. Banda dzikich psów mnie goni!!! Ratunku!!!-krzyczał Siva.
- Pomóż mi-powiedział Siva do mnie.
- Stop!!!!!! Wszyscy. Jesteście gorsi niż dzieci.
- Przecież się tylko bawimy.
- Taaa. bawicie się. Yhym.
- To koniec zabawy, bo znowu coś zepsujecie.
- W sumie Marta ma rację-popierał mnie Nathan.
- Ahh tak tera jesteś za nią. A kto podsunął pomysł, żeby gonić Sivę??
- Noo ja.
- Na "Baby Natha"-krzyknął Max.
    Następnie zaczęli się gonić i... złapali go oraz zawinęli w dywan tak jak Sivę. Potem wynieśli go z
domu. Poszli na jakąś górkę, ale nie dużą. Cały czas ruszali nim, a Nathan o mało co siś nie porzygał. I
cały czas krzyczał. Kiedy go zanieśli na górkę to...sturlali go po niej, a dywan się odwinął i Nathan
wyleciał z niego i wpadł do kałuży błota, która była na w prost niego. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja
podbiegłam do niego i mu pomogłam wstać i wytrzeć się. Następnie poszliśmy do domu. Nathan nie
odzywał się do chłopaków i miał cały czas spuszczoną głowę. Czuł się zażenowany. Gdy wróciliśmy do
domu Nath poszedł się przebrać i umyć, a następnie zamknął się w pokoju, z którego nie wychodził
przez godzinę. Poszłam do niego.
- Hej. Nadal tu siedzisz?
- Tak.
- Chodź na dół
- Nie, nie mam zamiaru tam iść, bo nie chcę ich widzieć na oczy.
- No dobra to idę.
- Nie! Ty zostań. Nie chcę tu sam siedzieć
- To chodź!
- Nie.
- Wolę z tobą pobyć sam na sam.
- Ok.
- A o czym chcesz rozmawiać.
- A kto powiedział, że chcę rozmawiać?.-powiedział i uśmiechnął się.
- Aha.
    Całowaliśmy się pięć minut, tylko z przerwami na oddechy. W końcu przestaliśmy się całować.
- Ciekawe jak ja wytrzymię bez ciebie jak wyjedziesz do Polski??
- Ja też nie wiem, ale będziemy pisać.
    Wtedy do pokoju wparował Tom. Był cały umazany czekoladą i śmiał się. Nathan wpadł w furię i kazał
Tom'owi posprzątać czekoladę z podłogi i wybiegł z domu. Wrócił dopiero około godziny 19:15

                                                  NASTĘPNEGO DNIA

      Wstaliśmy rano, poszliśmy się przejść i Nathan zobaczył swoje zdjęcie w gazecie, było na nim to
wtedy kiedy wpadł do kałuży błota. Paparazzi musieli mu zdjęcie wtedy zrobić. Natychmiast kupiliśmy tą
gazetę i szybko pobiegliśmy do domu. Nathan pokazał im gazetę i nawrzeszczał na chłopaków. Było tam
napisane,, Nathan Sykes cały w błocie. Kto mu to zrobił i dlaczego?? Czy to aby reszta chłopaków i czy go jeszcze lubią?? Czy to koniec The Wanted??"
- Patrzcie co narobiliście!!!
- Co takiego?-wtedy Nathan rzucił gazetą w Toma.
- O cholera.
- Nie wiedzieliśmy, że tak się stanie.-powiedział Jay.
- Może w takim razie to już koniec. Zespół się rozpada!!??
- Co??!! Nie!!
- Ale Nath..!!
- Co?!
- Co wam do głowy przyszło, żeby mi coś takiego zrobić??
- Nie wiem.
- Badania naukowe. U Toma mózgu nie wykryto!!
- Ejj. Co?!
- No. Nie chce mi się z wami gadać. Ja spadam. I nie wiem czy kiedyś wrócę


******************************************************************
Dedykuję ten rozdział Asi0987, bo gdyby ona mi nie pomogła to by tego rozdziału nie było
Dziękuje Asiu!! :**
P.S. dawno mnie na czacie u Rev nie było, bo jak włączam tą stronę to mi się automatycznie net wyłącza i nie wiem dlaczego.
Pozdrawiam całą rodzinkę:
 Weer, Wariatka, Love, Nicely, Asia0987, Ada:), Ada<3, Bela, Klauduśś, Revolution, Sandziaa, Cat,Justbreathe, Kinga, Malina, Inna, Olivia, Monia, Myszka, Invincible, Sierra, Hilal, Nika:),Gabi, Lauren, Huehueue, Riddle, Peace, Natt, Madzialena, Myia, Eve, Kinia, Magical , Hela !!!!
Kocham was!!!!

czwartek, 22 marca 2012

DZIĘKUJĘ!!

Dziękuję wam za to, że odwiedzacie mojego bloga. I zachęcam do dalszego odwiedzania i komentowania. Dziwię się, że nadal czytacie go. Ale dziękuję wam bo już mam 2100 wejść.
Pozdrawiam.
Marcia

wtorek, 20 marca 2012

ROZDZIAŁ 13

\

    Gdy wróciliśmy do domu..... zastaliśmy tam obrzydliwy bałagan. Czego nie można spodziewać
się po chłopakach? Okna były umazane ketchupem, przewrócony stół. Max biegał w potarganej
koszulce, która także była cała w ketchupie,a na blacie kuchennym było pełno talerzy nie
pozmywanych. Myślałam, że zaraz wybuchnę na widok tego wszystkiego. We mnie się już
wszystko ze złości gotowało . Czy chociaż raz nie może tu być porządku?-pomyślałam. Widocznie
nie.-odpowiedziałam sobie w myślach. Następnie wydarłam się na chłopaków.
- CO TO MA BYĆ!!!???-zapytałam wściekła,a chłopacy stanęli w miejscach jak wryci.
- Eeee...noo....
- No co...??
- Bawiliśmy się.-odparł Max.
- Tak a w co?
- Chyba w dżunglę.
- No coś w tym sensie.-powiedział żartobliwie Tom.
- Hahaha.
- A teraz mi tu to wszystko posprzątać. I to już!!!!-rozkazałam im.
- A ty co? Nasza mama??
- A tak w ogóle to gdzie Siva??
- Nie wiem
- Nie, ale w takim chlewie nie da się żyć, a ja tego nie posprzątam za was.
- Ja też nie -powiedział Nathan wchodząc po schodach na górę.
     Chłopacy następnie wzięli się za sprzątanie. A ja ich pilnowałam, żeby wysprzątali wszystko na
błysk. A Magda w tym czasie poszła do łazienki. Nagle usłyszałam jej piski z łazienki.
- Aaaaa! Ratunku!!
- Co się stało?-zapytał się Jay.
- Oj zapomniałem-dodał po chwili.
- Neytirii jest w wannie, a ja chciałam się wykąpać i teraz nie mogę. To jest obleśne.
- Już ją wyciągam. Chodź tu skarbie.-powiedział do gada.
- Skarbie??
- Tak. To mój skarb.
- Aha. Tobie koniecznie trzeba znaleźć dziewczynę-powiedziała Magda.
- Teraz już możesz się umyć.
- Nie, nie mogę!!
- Przecież już tam jej nie ma
- No, ale była i to jest ohydne. Chyba odpuszczę sobie kąpiel.
- Pójdę pod prysznic.-dodała.
   Ja się cały czas śmiałam z tej kłótni, a po chwili wyszłam z łazienki, bo już to mnie znudziło.
Poszłam sprawdzić czy posprzątali tak jak ja chciałam. Wszystko było idealnie posprzątane na
błysk. Na wszelki wypadek poszłam sprawdzić czy nie narobili bałaganu gdzieś indziej.
Sprawdziłam najpierw pokój Sivy. Było czysto. Potem Jaya i także czysto, ale już w pokoju Maxa i
Toma nie!. U Toma cała pościel na podłodze poduszki porozrzucane po całym pokoju i na dodatek
jego bokserki na lampie. Pominęłam ten pokój i poszłam do Maxa, a tam zwinięty dywan w rulon, a
w nim Siva mówiący "Na pomoc!!" oraz ciuchy wyrzucone z szafy na podłodze leżały.

********************************************************************************
Wena mi wróciła, więc postanowiłam, że dodam jeszcze 13 rozdział dzisiaj.
Ale krótki
Pozdrawiam
Marcia