czwartek, 10 maja 2012

ROZDZIAŁ 24

                                                  KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ

     - A wy kiedy wracacie do UK?-zapytałam chłopaków przy śniadaniu.
- Nie wracamy. Zostajemy tu aż do nowego roku.-odpowiedział Nathan
- Co?!
- No.
- Ale ja chciałam spędzić święta i sylwestra w UK.-mówiłam.
- Wiem, ale spędzisz je w Polsce.
- Osz ty..!
- Co?
- Zrobiliście to specjalnie.
- Ale co?
- Specjalnie przyjechaliście do Polski.
- Wcale nie!- zaprzeczał.
- Taa...
        Potem dokończyliśmy śniadanie i poszliśmy się ubrać. Jednak przekonałam chłopaków to tego by pojechać do UK na święta i sylwestra.

                                                       TYDZIEŃ PRZED ŚWIĘTAMI

         Chłopcy już dawno wrócili do domu, a my zostałyśmy jeszcze w Polsce, ale dzisiaj ja z Magdą miałyśmy wylot do Wielkiej Brytanii. Więc się obudziłyśmy, potem zaczęłyśmy biegać po domu jak szalone, bo za 4h miałyśmy wylot. A wiecie musiałam się jakoś przyszykować i spakować bagaż podręczny. Po 1,5h byłyśmy gotowe, wzięłyśmy swoje walizki i pojechaliśmy. Po drodze zadzwoniłam do dziewczyn powiedzieć im, że lecę do Anglii i że wpadnę się pożegnać. Wszystkie były w domu u Ani, więc nie musieliśmy dużo jeździć.
- Hej- powiedziałam, a dziewczyny się na mnie rzuciły i uściskały.
- Będziemy tęsknić
- A wy myślicie, że ja nie..
- Oczywiście, że też będę
- Kocham was. Pa
- My ciebie też. Pa-powiedziały wszystkie naraz.
        Potem pojechaliśmy do chłopaków też się pożegnać, ale tylko z Łukaszem i Jackiem, bo Robert miał z nami lecieć. Gdy już się z wszystkimi pożegnałyśmy to wreszcie pojechaliśmy na lotnisko. Po pół godzinie dojechaliśmy. Pożegnałyśmy się z rodzicami, chociaż nie było łatwo. Nie odbyło się bez całusów, przytulania i łez. Po odprawie weszliśmy na pokład samolotu i zajęliśmy swoje miejsca. Na szczęście siedzieliśmy koło siebie, bo potem nie chciałoby mi się ich po całym lotnisku szukać. Czas zleciał mi szybko, bo cały czas słuchałam ,,Gold Forever". Po trzech godzinach dolecieliśmy na miejsce. Wyszliśmy z samolotu zabraliśmy swoje bagaże. Na lotnisku czekali na nas już Tom i Nath oraz Kelsey. Przywitaliśmy się. Oczywiście
ja i Nathan musieliśmy się pocałować po tak długiej rozłące. Po tym wszyscy pojechaliśmy do domu. Tam już na nas czekała cała reszta oraz impreza powitalna(jak zwykle). Gdy weszliśmy do domu zobaczyliśmy wielki napis ,, I CAŁA PACZKA ZNOWU RAZEM. WITAJCIE!!!!! ". Ja i Magda poryczałyśmy się z szczęścia. Wszyscy do nas podlecieli i mocno uściskali. - O rany jak się zmieniłaś.-mówił Jay.
- Co ja? Wcale nie.
- Ależ tak.
- Nie.
       Następnie zanieśliśmy bagaże do pokoi, ubraliśmy się i poszliśmy na imprezę. Ja założyłam na siebie kremowe rurki, białą bluzkę z napisem ,,KISS" oraz czerwone trampki, a Magda założyła obcisłą niebieską sukienkę bez ramiączek ledwo sięgającą do kolan i czerwone szpilki na platformie, a do tego jeszcze bransoletki i długie kolczyki. Ona wyglądała jak ,,miss świata"(czyli zajebiście), a odstrzeliła się dla Roberta. Gdy już zeszłyśmy na dół na imprezę to wszyscy od razu porwali nas do tańca. Po 30 minutach tańca Tom poszedł po drinki.
- Wróciłem!-krzyknął,a wtedy każdy wziął drinka.
- A ty Marta nie bierzesz?-zapytał.
- Nie, bo nie mogę. Zapomniałeś już.
- Aaa. Teraz sobie przypomniałem. To może soku się napijesz.
- Chętnie.
- To zaraz wracam.
       Po chwili wrócił z sokiem pomarańczowym. Potem go wypiłam i poszłam tańczyć. Tym razem Siva puścił wolną piosenkę, więc ja i Nathan zaczęliśmy tańczyć, przytulając się przy tym,a Robert poprosił Magdę. Nastała godzina 23:00, więc zakończyliśmy imprezę. Chciałam pomóc sprzątać, ale Nath mi nie pozwolił. Poszłam się umyć i spać, a reszta w tym czasie zakończyła sprzątanie.

                                             NASTĘPNY DZIEŃ

Wstałam o godzinie 11:00 i jak zwykle wykonałam podstawowe poranne czynności. Wszyscy jeszcze spali. Nie dziwię się po tym ile wczoraj wypili będą mieć niezłego kaca. Poszłam sobie zrobić śniadanie. Gdy już je zjadłam wstał Tom.
- Marta zrób mi kanapki.-poprosił robiąc przy tym minę kota z Shreka.
- A dlaczego niby.
- Proszę no...
- Będę cię nazywać Kot w Butach. Haha.
- A to niby dlaczego??
- Bo tak. Ta twoja mina. Masz kaca!!
- Wcale nie!
- Chuchnij.
- Nie!
- Czyli masz. Haha.
- Marta nie rób mu tych kanapek. Nie powinnaś się przemęczać.-powiedział Nathan kiedy wszedł do kuchni
- Ale to nic takiego. Nath weź przestań.
- Taa książę na białym koniu się znalazł. Haha.-powiedział Tom i się zaśmiał.
- Cicho siedź!! A nie możesz sam sobie zrobić tych kanapek?
- Noł!
- Łaj!!
- Nie chce mi się
- I jeszcze moją dziewczynę do tego zmuszasz.
- Yyy. Tak
- Zaraz oberwiesz.
- Haha. Już się boję.
   Wtedy Nathan wziął pierwszą lepszą rzecz jaką miał pod ręką i zaczęli się gonić. Okazało się, że tą rzeczą był tłuczek. A ja się im przyglądałam, ale po chwili postanowiłam zrobić Tom'owi te kanapki.
- Chodź ty tu darmozjadzie!!-krzyczał Nathan,a wtedy się zatrzymali i Tom wziął patyk leżący koło nich.
- Jam jest Puszek Okruszek. Kto ze mną zadarł, umarł w butach.-powiedział,a ja wtedy wybuchłam śmiechem.
    Pięć minut później zrobiłam te kanapki i zaniosłam je głodomorowi. Wtedy oni już przestali się kłócić i gonić.
- Dziękuję. Kochana jesteś-powiedział Tom gdy dałam mu kanapki.
- Wiem.-podziękowałam
- Jak mogłaś mu zrobić te kanapki, a mi nie?-zapytał się oburzony Nathan.
- Pyszne kanapki Marta.-powiedział Tom.
- Dziękuję, bo ja je zrobiłam.  A Nathan nie wiem dlaczego...bo nie poprosiłeś.
- Dawaj!-krzyknął Nathan i ukradł Tom'owi kanapkę z talerza, a ten się wściekł
- Ejj! To moje!! Oddawaj!!
- Nie, bo ja też jestem głodny.
- To sobie zrób.
- Taaa. Ty mi zrób.
- Dlaczego ja?
- Bo tobie Marta zrobiła, a nie powinna, bo ją zmusiłeś. Już poszedł!!!
- Dobra już idę-powiedział i odszedł z smutną miną.
  Chwilę później przyszedł z tymi kanapkami i podał je Nathan'owi robiąc przy tym dziwny uśmieszek.
- Co się tak śmiejesz??
- A tak tylko. Nie mogę.
- Możesz, możesz, ale to trochę podejrzane. Nie zatrułeś tych kanapek?!
- No coś ty.
- Albo sobie odpuszczę te kanapki.

**************************************************************************
I jak?
Kuwa obiecałam, że będzie ciekawiej, a tu co...?
Kolejny beznadziejny
Dawno nie dodawałam rozdziałów, bo blogger mi nawalał, ale to już wiecie.
Następny rozdział będzie z językiem Dżosier
A ten dedykuję całej rodzince.
Kocham was
Muah :***

9 komentarzy:

  1. Booski ^^
    Wcale nie jest beznadziejny !!
    Uwielbiam to ;D
    I będzie Dżosier ^^
    Nie mogę się doczekać :)
    Pisaj szybko next i weny ;*****

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTY ;)
    Zgadzam sie z sierr i nie jest beznadziejny !
    Czekam na nastepny ;*
    Ja też cie kocham *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :)
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział i nie gadam mi tu ,że Ci nie wyszedł bo jest świetny!
    Cieszę się ,że znów piszesz to opowiadanie :)
    Czekam na next'a :)
    I ja Ciebie też kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha, świetny rozdział! :D
    Przez cały czas kiedy go czytałam, uśmiech nie schodził mi z twarzy! :)
    Pisz szybko następny! :**

    OdpowiedzUsuń
  6. No i właśnie było ciekawie,było genialnie
    To jest super
    Jak całe opo
    Szybko nexta!!
    Kocham Cię
    <33

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział świetny, no! :D
    ja też Cię kocham, mrrr! ;*
    dawaj szybko next ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny <3
    I może w końcu doczekam się od ciebie komentarza :D
    Pisz szybko następny :]
    Weny :*
    P.S. Masz linka :
    http://the-whole-life-of-the-insane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń